tusu języka. Tak w piśmie literowym, jak obrazowym mit widzi jedynie całość znaków, znak globalny, końcowy termin pierwszego łańcucha semiologicznego. I właśnie ten końcowy człon stanie się członem pierwszym lub częścią nowego, szerszego systemu, jaki buduje. Wszystko odbywa się tak, jakby mit przesuwał o jeden szczebel formalny system pierwotnych znaczeń. Ponieważ przesunięcie to ma kapitalne znaczenie dla analizy mitu, przedstawię je następująco, z tym, że rozstrzelenie schematu jest tu jedynie metaforą:
y i. znaczące (signifiant)
li. ZNACZONE
III. ZNAK
Jak widzimy, w micie istnieją dwa systemy semiolo-giczne, z których jeden przesunięty został o szczebel w stosunku do drugiego: system lingwistyczny, język (albo podobne sposoby przedstawiania), który nazywać będę językiem przedmiotowym, ponieważ język ten został zagarnięty przez mit, budujący na nim swój własny system, oraz sam mit, który nazywać będę m e-tajęzykiem, ponieważ jest językiem wtórnym, językiem, w jakim mówi się o pierwszym. Badając metajęzyk, semiolog nie musi się już zastanawiać nad budową języka przedmiotowego, nie musi już pamiętać o szczegółach schematu lingwistycznego; wystarczy, jeśli zna jego termin ostatni (całościowy znak), i to ję
dynie w tej mierze, w jakiej termin ten poddaje się mitowi. Dlatego właśnie semiolog może tak samo traktować pismo i obraz: zachowuje z nich jedynie to, że są znakami, dochodzą do progu mitu, obdarzone tą samą funkcją znaczącą; i jedno, i drugie tworzy język przedmiotowy.
Czas podać jeden lub dwa przykłady języka mitycznego. Pierwszy zapożyczyłem z uwagi Valery’ego1: jestem uczniem V klasy francuskiego liceum; otwieram gramatykę łacińską i czytam zdanie wyjęte z Ezopa czy Fedrusa: quia ego nominor leo. Zatrzymuję się i zastanawiam: w zdaniu tym tkwi jakaś niejasność. Z jednej strony słowa mają zwykły sens: „bo ja nazywam się lew”. Z drugiej, najwyraźniej oznaczają co innego: w tej mierze, w jakiej odnoszą się do mnie, ucznia V gimnazjalnej, mówią wyraźnie: jestem przykładem gramatycznym, którego celem jest pokazanie, że orzecznik kładzie się w mianowniku. Musiałem nawet przyznać, że zdanie bynajmniej nie oznaczy swojego sensu, bardzo niewiele mówi mi o lwie i o tym, jak się lew nazywa; jego prawdziwym i ostatecznym znaczeniem jest narzucenie mi reguły zgodności przypadków. Wnioskuję stąd, że mam do czynienia ze szczególnym, rozszerzonym systemem semiologicznym, skoro obejmuje on język: jest tu oczywiście element znaczący, ale utworzony został przez całość znaków, sam jest pierwotnym systemem semiologicznym („nazywam się lew”). Jeśli idzie o resztę, schemat formalny rozwija się prawidłowo: jest element znaczony (jestem przykładem gramatycznym), jest znaczenie całościowe, nie będące niczym innym jak korelacją znaczącego i znaczonego, ponieważ ani nazwanie lwa, ani przykład gramatyczny nie zostały mi dane osobno.
A teraz inny przykład: jestem u fryzjera, sięgam po numer „Paris-Match”. Na okładce młody Murzyn we
) Mit i znak
„Tel Quel", IIt i. 191.