AJ-Katda i korzenie nowoczesności
nowoczesne, upodobniają się do siebie. I zarazem stają się lepsze. Być nowoczesnym to znaczy realizować nasze wartości — wartości Oświecenia, jak lubimy o nich myśleć.
Trudno o bardziej ogłupiający frazes jak ten, który opisuje AI-Kaidę jako powrót do Średniowiecza. Jest ona bowiem produktem ubocznym globalizacji. Podobnie jak kartele narkotykowe i wirtualne korporacje, jakie powstały w latach dziewięćdziesiątych, ukształtowała się w czasie, gdy finansowe deregulacje stworzyły ogromne zasoby bogactw w rajach podatkowych, a zorganizowana przestępczość przybrała charakter globalny. Jej najbardziej charakterystyczna cecha — tworzenie sprywatyzowanej formy zorganizowanej przemocy na skalę ogólnoświatową — byłaby w przeszłości niemo/liwa. Także i przekonania, że nadejście nowego świata można przyspieszyć spektakularnymi aktami zniszczenia, próżno szukać w czasach Średniowiecza. Najbliższymi prekursorami Al-Kaidy są europejscy rewolucyjni anarchiści z końca XIX wieku.
Każdy kto wątpi, że terror rewolucyjny jest wynalazkiem nowych czasów, zapomniał chyba całkiem niedawne dzieje. Związek Sowiecki stanowił próbę ucieleśnienia oświeceniowego ideału świata bez władzy i konfliktów. Dążąc do realizacji tego ideału, uśmiercił on i zniewolił dziesiątki milionów ludzi. Hitlerowskie Niemcy popełniły
najgorszy akt ludobójstwa w dziejach. A uczyniły to z myślą o wyhodowaniu nowego rodzaju człowieka. W żadnej z poprzednich epok nie było takich projektów. Komory gazowe i gułagi są nowoczesne.
Jest wiele sposobów bycia nowoczesnym, a niektóre są potworne. Ale przekonanie, że jest tylko jeden i zawsze dobry sposób, ma głęboko sięgające korzenie. Już od XVIII wieku zaczęto wierzyć, ze rozwój wiedzy naukowej i emancypacja rodzaju ludzkiego są nierozłączne. Ta oświeceniowa wiara
— ponieważ szybko przybrała szaty religijne
— znalazła najdobitniejszy wyraz w egzotycznym, czasami groteskowym i bardzo wpływowym ruchu intelektualnym z pierwszej połowy XIX wieku, który nazwał się Pozytywizmem.
Pozytywiści wierzyli, że kiedy społeczeństwa będą budowane na nauce, zaczną upodobniać się do siebie. Wiedza naukowa miała doprowadzić do powstania uniwersalnej moralności, według której celem społeczeństwa jest maksymalizacja produkcji. Dzięki technice ludzkość rozciągnie swą władzę nad zasobami Ziemi i przezwycięży najgorsze formy naturalnego niedostatku. Nędza i wojna znikną. Dysponując potęgą, jaką daje nauka, ludzkość będzie zdolna stworzyć nowy świat.
Co do natury tego nowego świata zawsze istniała niezgoda. Dla Marksa i Lenina miała to być bezklasowa, egalitarna anarchia, dla Fukuyamy
9