38346 z46 (4)

38346 z46 (4)



468 Cr. 2.: XIII. Samospelniające się proroctwo

fałszywe, są jedynie pozornie słuszne. Zarzuty te są prawdziwe w znaczeniu pickwickow-skirii; stwierdziliśmy bowiem, iż samospełniające się proroctwa są z reguły prawdziwe. Jeśli zatem dominująca grupa własna uważa Murzynów za istoty niższe i dba o to, aby fundusze na oświatę nie były „trwonione na tych nieuków”, a potem jako ostateczny dowód owej niższości przytacza fakt, że wśród Murzynów jest „aż” pięciokrotnie mniej ludzi z wyższym wykształceniem niż wśród białych, to takie społeczne kuglarstwo z trudem tylko może kogoś zadziwić. Widząc, jak królik został ostrożnie, choć niezbyt zręcznie, wsadzony do kapelusza, możemy tylko z powątpiewałem patrzeć na tryumf, z jakim jest potem wydobywany. (W tym kontekście kłopotliwe okazuje się stwierdzenie, że większy odsetek Murzynów niż białych z ukończoną szkołą średnią podejmuje naukę w college’u; Murzyni, którzy są dostatecznie odporni, aby się przedrzeć przez wysokie mury dyskryminacji, stanowią najwyraźniej nawet bardziej wyselekcjonowaną grupę aniżeli przeciętni biali absolwenci szkół średnich.)

Podobnie — kiedy dżentelmen z Missisipi (stanu, który wydaje pięciokrotnie więcej na białego niż na czarnego ucznia) głosi zasadniczą niższość Murzyna, wskazując na fakt, że proporcjonalnie do liczby ludności liczba lekarzy-Murzynów jest ponad czterokrotnie niższa niż białych, większe wrażenie robi na nas jego pokrętna logika aniżeli silne uprzedzenia. Mechanizm samospełniającego się proroctwa jest w tych wypadkach tak oczywisty, iż tylko ludzie zawsze przedkładający uczucia ponad fakty mogą poważnie traktować owe pozorne dowody. A jednak pozorne dowody często rodzą autentyczne przekonania. Autohipnoza na skutek własnej propagandy to często spotykane stadium procesu samospełniającego się proroctwa.

Tyle o potępieniu, z jakim się spotykają grupy obce, jeśli — rzekomo — nie wykazują cnót grupy własnej. Jest to niesmaczny etnocentryzm okraszony egoizmem. Jak jednak wygląda drugie stadium owego procesu? Czy rzeczywiście grupy obce są również potępiane, jeżeli posiadają owe cnoty? Jak najbardziej.

Wskutek doskonałej symetryczności uprzedzeń, obcym grupom etnicznym i rasowym dostaje się i z jednej, i z drugiej strony. Członek grupy obcej jest zwykle potępiany bez względu na to, co robi. Więcej nawet: dzięki dziwacznemu zastosowaniu kapryśnej logiki wymiaru sprawiedliwości, za przestępstwo karana jest ofiara. Wbrew pozorom uprzedzenia i dyskryminacja kierowane pod adresem grupy obcej nic są rezultatem poczynań tej grupy, ale są głęboko zakorzenione w strukturze społeczeństwa amerykańskiego i w psychologii społecznej jego członków.

Aby zrozumieć, jak to się dzieje, musimy zanalizować moralną alchemię, za pomocą której grupa własna natychmiast przekształca cnotę w wadę i wadę w cnotę, w zależności od wymogów sytuacji. W dalszch rozważaniach posłużymy się metedą analizy konkretnych przypadków.

Rozpoczniemy od najprostszej formuły alchemii moralnej — to samo zachowanie należy oceniać inaczej, w zależności od tego, kto je podejmuje. Na przykład: biegły alchemik wie doskonale, że słowo „nieustępliwy” odmieniać trzeba w sposób następujący:

Ja jestem nieustępliwy,

Ty jesteś uparty,

On jest głupi.

Ludzie nieobznajomieni z tą nauką powiedzą wam, że do wszystkich trzech przypadków identycznego zachowania trzeba stosować ten sam termin. Taki niealchemiczny 'nonsens należy po prostu zlekceważyć.

Mając na uwadze ów eksperyment, możemy się teraz przyjrzeć, jak dokładnie to samo zachowanie podlega całkowitej zmianie oceny przy przejściu od Abrahama Lincolna z grupy własnej do Abrahama Cohena czy Abrahama Kurokawy z grupy obcej. Postępować będziemy systematycznie. Lincoln pracował do późna w nocy? Świadczy to o jego pracowitości, zdecydowaniu, wytrwałości i pragnieniu pełnego wykorzystania swych zdolności. Żydzi czy Japończycy z grup obcych pracują równie długo? Świadczy to jedynie o ich mentalności zwierząt roboczych, o bezlitosnym pedkepywaniu amerykańskich standardów, o nieuczciwych praktykach rywalizacji. Bohater grupy własnej jest zapobiegliwy, oszczędny i wstrzemięźliwy? Zatem nikczemnik z grupy obcej jest skąpcem, skr.erą i liczy-krupą. Abrahamowi z grupy własnej winni jesteśmy szacunek za jego bystrość, obrotność i inteligencję; Abrahamom z grup obcych należy się tym samym potępienie za ich spryt, chytrość i przebiegłość. Nieustępliwy i wytrwały Lincoln nie chciał się zadowolić życiem z pracy rąk własnych? Wolał używać swego mózgu? Zatem chwała jego edważnej wspinaczce w górę drabiny społecznej. Ale, rzecz jasna, rezygnacja z pracy fizycznej na rzecz umysłowej wśród kupców i prawników z grupy obcej zasługuje wyłącznie na potępienie za pasożytniczy tryb życia. Lincoln garnął się do wiedzy? Życie spędził na studiach? Lecz Żyd jest wstrętnym kujonem, który nos wtyka w książkę, podczas gdy inni, przyzwoici ludzie, idą na mecz albo na zabawę. Dzielny Lincoln nie chciał ograniczać swego myślenia do wzorców prowincjonalnej społeczności? Można się było tego spodziewać po człowieku z wyobraźnią. Jeśli jednak przedstawiciele grup obcych krytykują słabe strony społeczeństwa amerykańskiego — odeślijmy ich z powrotem tam, skąd przybyli. Lincoln, sam zaszedłszy wysoko, nigdy nie zapominał o prawach szarego człowieka i popierał prawo robotników do strajku? Jak wszyscy prawdziwi Amerykanie, ten największy z nich był zawsze oddany sprawie wolności. Kiedy jednak przeglądacie statystyki strajkowe, pamiętajcie, że te nieamerykańskie praktyki są rezultatem niegodnej agitacji przedstawicieli grup obcych wśród skądinąd zadowolonych z życia robotników.

Raz sformułowana — klasyczna recepta alchemii moralnej jest najzupełniej jasna. Dzięki pomysłowemu zastosowaniu bogatego słownictwa pochwały i sromoty — grupa własna z łatwością przekształca swe własne cnoty w cudze wady. Dlaczego jednak tak wielu przedstawicieli dominującej grupy własnej to moralni alchemicy? Dlaczego tak wielu spośród, członków dominującej grupy własnej z takim uporem dokonuje ciągle owych moralnych przekształceń?

Wyjaśnienie możemy znaleźć, cddalając się nieco cd USA i udając się za antropologiem Malinowskim na Wyspy Trobriandzkie. Dostrzeżemy tam pouczająco podobne zjawisko. Wśród Trobriandczyków bowiem sukcesy z kobietami zapewniają mężczyźnie prestiż i szacunek społeczny w stopniu, jakiego Amerykanie jeszcze nie osiągnęli — mimo Hollywoodu i ilustrowanych czasopism. Aktywność seksualna stanowi tam wartość pozytywną, moralną cnotę. Jeśli jednak zwykły Trobriandczyk osiąga zbyt wiele sukcesów seksualnych i gromadzi za dużo „sercowych zdobyczy” (osiągnięcia, które powinny, oczywiście, należeć do elity, do wodzów lub grupy rządzącej), to ta chlubna karta budzi po-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Scan (6) 468 Ci. II.: XIII. Samospełmające się proroctwo A jednak to znakomicie sensowne rozwiązanie
Scan (3) 462 Cz. 11.: XIII. Samospełniające się proroctwo I oto nasz uczciwy biały obywatel jest gor
Scan (8) 472 Ci. II.: XIII. Samospełniajace się proroctwo zamykanych rocznie banków. Ciekawe jest je
z43 (4) XIII. Samospelniające się proroctwo1 W pracach rzadko poza społecznością akademicką czytywan
z44 (4) 464 Cz. 2.: XIII. Samospelnwjącc się proroctwo Jest to cecha spraw ludzkich. Nie występuje o

więcej podobnych podstron