150
Polityka pici
Arystoteles kontra Platon
151
' -rr"
; .. - ■• ■:. i
B
>i
chcielibyśmy podpisać się pod logiką tego rozumowania, to jednak nasze zastanowienie budzi kwestia, czy nie trzeba by zbadać słuszności i skutków całkowitej relatywizacji różnicy płci. W tej kwestii ■§ Platonowi wystarcza stwierdzenie, że kobiety „ro- j dzą”, a mężczyźni „płodzą” — co pozwala przypuszczać, zgodnie z wizją Ajschylosa, że to mężczyzna jest prawdziwym twórcą dziecka, chociaż rodzi się ono z ciała kobiety. Niezależnie od tego, jak sytuacja 1 ta się przedstawia, pewne jest, że Platon nie widz|‘ij powodu, dla którego różnica ta miałaby uzasadniać refleksję nad miejscem kobiet i mężczyzn we wspólnocie. Nie jest to dziwne przy takim sposobie pojmowania rozmnażania. Można by jednak mięć wątpliwości co do słuszności porównania płci do owłosienia, ponieważ (pominąwszy wszelkie nie- |< świadome skojarzenia) między łysym a owłosionym ~ istnieje cała gama kategorii pośrednich; znamy różne stopnie braku czy utraty włosów, toteż różnica ta-jesL porównywalna do różnicy koloru — i tu możliwe są;' wszelkie niuanse — tymczasem nie ma fazy pośredr niej między kobiecością i męskością.
Jakkolwiek w Państwie platońskim obojętność j wobec płci wydaje się bardzo nowoczesna, a niektórzy nasi republikanie odwołują się do niej, nie należy jej mylić z ideą równości statusu obu płci, pozostawiającej y p miejsce na różnice, ani oddzielać jej od całości ząj rządzeń przewidywanych w Państwie, to znaczy o.d zlikwidowania pary rodzicielskiej i zniszczenia więzów łączących matkę i ojca z dziećmi.
Gwoli dowartościowania równości płci owo zanegowanie determinującej roli różnicy płci w podzjąj| pracy może wydawać się użyteczne, ale za spraye-
zniesienia więzów małżeńskich i rodzicielskich sama różnica płci traci sens, a struktura społeczna oparta na pokrewieństwie zostaje zlikwidowana. Wspólnota zrywa z instytucją różnorodnej pary rodzicielskiej, z rodziną. Uniemożliwiając rozpoznanie dzieci przez rodziców, uniemożliwia również rozpoznanie rodziców przez dzieci, a więc poznanie — poprzez matkę i ojca — dwoistego, męskiego i kobiecego, początku.
Z pewnością jest to tylko jeden aspekt tej nieludzkiej organizacji, pojawia się jednak pytanie, co pozostaje z tożsamości płciowej, skoro zlikwidowano funkcję macierzyńską i ojcowską, innymi słowy: naturalny i /lub instytucjonalny związek z potomstwem.
Z jednej strony wydaje się, że ludzie, którzy łączą się według losowania i płodzą dzieci, z którymi nie będą mieć nic wspólnego, traktowani są jak zwykłe bydło. Męskość i kobiecość definiowana jest przez ich ■ organy płciowe, ale nie są ani ojcem czy matką, ani mężem czy żoną. Nie są więc tym, co my określamy mianem mężczyzny i kobiety. Mówiąc najogólniej, organizacja wspólnoty jest obca różnicy płci.
Nie jest pewne, czy w Państwie Platona istnieliby jeszcze mężczyźni i kobiety. Można się z tego cieszyć, jednakże sprowadzenie różnicy do funkcji biologicznej musi odbyć się kosztem prawdziwej równości mężczyzn i kobiet, ponieważ równość nie ma znaczenia tam, gdzie nie ma znaczenia wolność, tak jak w tym wypadku. To raczej ofiara jednostek na rzecz wspólnoty tłumaczy to, że ich pragnienia i tożsamość płciowa nie mają znaczenia.
Lektura Uczty potwierdza wnioski płynące z odczytania Państwa i wskazuje na to, że jeśli roz-
"W-