stosunkowo skromny, obejmuje niespełna dwadzieścia artykułów zamieś? czonych w trzech pierwszych rocznikach. Najważniejszą pozycją jest siedmio, odcinkowa relacja „chińskiego podróżnika Yunipa”. Czartoryski zastosował tu konwencję fikcyjnych listów przekazując krytyczny obraz stosuków w p0|, sce na podstawie rzekomego „manuskryptu”, w którym podróżujący prze? siedem lat po Europie chiński mandaryn spisywał swoje obserwacje przesyłane cesarzowi. W oczach przybyłego Chińczyka „Polska jest w tak nędznym stanie jak żaden kraj w Europie”, a źródłem, z którego „wszystko złe wypływa”, jest obserwowane tu wynaturzenie idei wolności. Użyta w granicach zakreślonych „dobrem [...] i bezpieczeństwem powszechnym” zachowuje swoją „istotną i właściwą” wartość, cenioną „nad wsze rzeczy” przez każdego rozumnego! człowieka. Tak dzieje się w „rządnie wolnych Europy krajach”. W Polsce natomiast wolność jest „rozwięzła i wyuzdana”. Przybyszowi jawi się jako „prerogatywa szlachectwa, mocą której każdy szlachcic czynić może, co zechce”, nie oglądając się na prawo i interes ogółu. Zdaniem Chińczyka — i sprzęgnięte z „źrzenicą wolności” słowa: „nie pozwalam” — „nie wolności, ale bardziej niewoli początkiem być się zdają”. To powód, że brak wojska w proporcji do obszaru kraju, brak skarbu, brak własnych mennic, a kraj zarzucony jest fałszowaną monetą. Mimo wyludnienia miast i braku fachów- j ców nie ma zgody na przyznanie równych praw cudzoziemcom, dzięki którym można byłoby rozwinąć przemysł, rzemiosło, handel, podnieść kulturę rolną, wzmacniając tym samym siłę i niezawisłość państwa. „Przewrotne” (tj. opaczne) wykorzystanie atrybutu wolności sprawiło, że Polska — „gdzie się tak bardzo z wolnością popisują” — stała się w istocie „niewolnicą mocniejszych sąsiadów”.
Poza powyższą kwestią dotykającą sedna reformatorskiej polityki Stanisława Augusta, chiński porte parole Księcia Generała notuje mnóstwo] różnych drobnych obserwacji; dziwi go np. „dziki obyczaj” noszenia szabli,1 skoro „najsławniejsze narody, Rzymianie i Grekowie, nigdy, krom wojny, oręża nie używali”, dziwi także, że uboższa szlachta „prawie wszystka tak jest nieuczona i prosta, iż mieszczanie po miastach są przetartsi niż oni”.
Na osobną uwagę zasługują refleksje (zawarte także w pozostałych] artykułach) odnoszące się do spraw kultury oraz programu i „porządku] nauczania”, które znalazły się w głównym polu zainteresowania Czartorys-j kiego po objęciu przez niego funkcji komendanta Korpusu Kadetów. Przywołał tu zasadę starożytnych mędrców o wzajemnym powiązaniu wiedzy, cnoty i „czerstwości zdrowia” (czerpanej z ćwiczeń fizycznych) w kształtowaniu pełnej i szczęśliwej jednostki. Młodzieży proponuje jako wzór osobowy Jana1 Zamoyskiego, kreśląc sylwetkę „sławnego męża”, który łączył przymioty wielkiego wojownika i doskonałego statysty. Zaleca jej lekturę Telemaka) i Pameli, ubolewając, że na rodzimą literaturę składają się głównie panegiryki i „rozmaite bajeczne dzieje”, a także, że „rozumne satyry w Polszczę nie popłacają”, bo się je odrzuca jako paszkwile. Daje wyraz zadowoleniu, że w kolegiach pijarskim i jezuickim „fizyka doświadczająca kwitnąć zaczyna”
406