48691 img113 (6)

48691 img113 (6)



Wstęp

Mimochodem jednak pozostawił w swoich dziełach swój portret, i uważny czytelnik może się go dopatrzyć.

Piszę: dopatrzyć. Bo trzeba na to pewnego wysiłku. Kitowicz wymyka się stereotypowym klasyfikacjom. A szkolne schematy działają, i jeśli w Pamiętnikach znajdujemy ciepłe słowa o Auguście III-mimo woli widzimy Kitowicza w nurcie szlacheckiej upartej bierności, za jedyny cel mającej utrzymanie status quo złotej wolności i owego ideału życia, wyrażonego w żywym po dziś dzień porzekadle: „Za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa.” Taka jest magia symboli, a August III zastygł dla nas w symbol. W Kitowiczu razi nas często ujawniająca się ksenofobia, razi też brak tolerancji, owe cierpkie uwagi o ludziach innego wyznania, a zwłaszcza o deistach, nazywanych przez niego „zarazą”, przyniesioną do Polski przez zagranicznych metrów i „paniczów za granicę wysyłanych”, którzy „gdy się chwycili czytania ksiąg Woltera, Russa, Spinozy i innych bezbożników, wdawszy się do tego w kompanie rozwiozłych ludzi, formowali się w deistów doskonałych”. Zacny ksiądz Kitowicz zabłysnął tu rzeczywiście nie tylko brakiem wyrozumienia dla cudzych poglądów, ale i specyficzną erudycją, dzięki której duchy Woltera i Spinozy spotkały się na jednej płaszczyźnie, zapewne mocno tym zadziwione.

Ale jednocześnie ten sam człowiek, kreśląc opis obyczajów epoki saskiej, miał świadomość, że kreśli obyczaje zwyrodniałe. Nie był politykiem ani filozofem. Lecz patrzył na świat z punktu widzenia określonego przez dziesięć przykazań, które zabraniały nic tylko obrażać Boga, ale i łamać jego sprawiedliwość. I z punktu widzenia patrioty, dla którego bezsilność kraju musiała być nękającą udręką, tym gorszą, że spowodowała ją bezprzykładna krótkowzroczność ludzi, mających tylko swój interes na widoku. Polskie obyczaje, opisane przez Kitowicza, uświadamiają nam z niebywałą plastycznością konieczność walki prowadzonejprzez Konarskich, Zamoyskich, Kołłątajów, Stasziców-o naprawę Rzeczypospolitej?

To spotkanie Kitowicza z luminarzami Oświecenia, które nie doszło do skutku nigdy w historii, ale które dokonuje się w naszej świadomości, jest skutkiem prostej, (rzetelnej prawości tego człowieka, jego wstrętu do krętactw, machlojek, pozorów. Ta ujmująca rzetelność daje o sobie znać nawet wtedy, gdy Kitowicz najwyraźniej chce się ograniczyć do „samej tylko powierszchowności obyczajów”, jak to było w wypadku opisywania stanu duchownego, gdy-może przez poczucie solidarności, a może nie chcąc gorszyć czytelnika - „nie plątał pióra swego w sprawy prywatne, które jako między ludźmi-acz święconymi - nie zawsze były święte”. A jednak gdy opisuje duchownych wkładających modne, krótkie stroje, peruki, fryzujących „włosy z tyłu, z przodu tupety, czyli czuprynki stojące na kształt grzebieniów” — to jego niechęć do tej mody (dynie nie tylko z wrogości do cudzoziemskiego obyczaju, ale zwraca się przeciw jednoczesnemu obniżeniu moralności kjer^! £Mówią pospolicie, że suknia nie ma nic do obyczajów. Oj ma i bardzo wiele! Skoro dfecfowni zaczęli nosić niemiecką suknią, zaczęli powoli dyspensować się od pacierzy, od postów i od służby ołtarza; na końcu panowania Augusta III wielu już było biskupów, którzy rzadko, ledwo kilka razy w rok, do służby ołtarza przystępowali; ordynacje, czyli święcenia księży, i sakrament bierzmowania na sufraganów, a rządy diecezjalne na audytorów spuściwszy, sami się rozrywkami, publikami i chwytaniem dworskich faworów zatrudniali.’^

^Skrępowanie, widoczne w malowaniu obyczajów stanu duchownego, opuściło całkowicie Kitowicza przy Opisywaniu „obyczajów świeckiego ludu”. Jego osobiste poglądy na rzeczywistość epoki saskiej uwidoczniły się najbardziej chyba w kreśleniu obrazu stanu „prawnickiego”. Znał go dokładnie. Razem ze swoim protektorem i chlebodawcą, Michałem Lipskim, bywał na reasumpcji trybunału w Piotrkowie i w Lublinie i mógł obserwować przebieg sądów trybunalskich od ich reasumpcji aż do zamknięcia.

Szlachcica hańbiły handel czy rzemiosło, zgodne z dostojeństwem jego stanu były jedynie zajęcia ziemianina, duchownego i coraz rzadziej praktykowana służba w mikroskopijnym wojsku Rzeczypospolitej. I jeszcze jeden fach był szlachcicowi dozwolony: „prawnicki”. Egzekucji praw szlachta wypuścić z rąk nie mogła. Przez wieki o swoje prawa walczyła, zdobyła je kosztem chłopów, mieszczan i władzy królewskiej, uzyskała wolność, jaką się nie mógł poszczycić żaden stan w ówczesnej Europie. Sądownictwo miało strzec wolności i równości ogromnej masy szlacheckiej. Okres saski był jednak czasem największego jego zwyrodnienia, które obróciło się właśnie przeciw owej wolności i równości.

Kitowicz rozumiał doskonale mechanizm funkcjonowania ówczesnych trybunałów, manipulowanych przez wielkie partie magnackie j slużacych przede wszystkim grze tych stronnictw, a nie wymiarowi sprawiedliwości^,^Sprawiedliwość trojakie miała pobudki, z których następowała - pisze Kitowicz-jednaoyła podług prawa i sumnie-iii.i, kiedy sprawa toczyła się między osobami z siebie słabymi i żadnego wsparcia od panów nie mającymi. Druga była kupna i przedajna, tą handlowali deputaci z pacjentami bogatymi, wziętymi, reputacją w narodzie mającymi i wszelkich sztuk na zepsucie Mimnienia sędziowskiego, czyli jak mówią: korupcją, zażyć umiejącymi. Niekoniecznie albowiem deputaci samym złotem dawali się przekupować, szli oni za powabem przyjaźni, za obietnicą wzajemnej przyszłej odsługi i za ponętą podwiki i pulchnego gorsa, które ojcowie i mężowie mający sprawy do trybunałów jako pewną pomoc słabym na i /as dokumentom zwozili. Trzecia sprawiedliwość wypływała od panów trząsających iiybunalami. Każdy deputat, który za protekcją pańską [■••] utrzymał się przy funkcji, •.wego protektora stawał się niewolnikiem. Już tam nic nie ważyła ani nowo ofiarowana korupcja, ani przyjaźń, ani powab urody, ani czystość sprawy, ani moc prawa i dokumentów. Na to wszystko zatkane były oczy i uszy, a sentencja wypadała ślepo podług rozkazu pańskiego.

Kto według takiego wyroku miał sprawę przegrać, musiał ją przegrać, by też była najlepsza; kto miał wygrać, wygrał, by też była najgorsza, bo te rzeczy jeszcze przed I miki ją byjyj^lożone i na podczciwość (jeśli się tak zwać powinno odważone sumnienie) zitręczone/jn

Opis obyczajów stanu „prawnickiego” jest właściwie w ogromnej większości ilustracją tego wywodu^jjest dokumentarnym filmem, kręconym przez znakomitego si enurzystę i operatora w jednej osobie. Ukazuje całe decorum, okrywające to

15


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
48691 img113 (6) Wstęp Mimochodem jednak pozostawił w swoich dziełach swój portret, i uważny czyteln
img113 (6) Wstęp Mimochodem jednak pozostawił w swoich dziełach swój portret, i uważny czytelnik moż
img113 (6) Wstęp Mimochodem jednak pozostawił w swoich dziełach swój portret, i uważny czytelnik moż
wstęp do teorii polityki img 104 111 Upośledzenie procesów poznawczych może się również wiązać z czy
WSTĘP. Za rubieżą pozostało Podole, Ukraina, większa część Wołynia. Szmat to ziemi ogromny. Od
img108 (7) Wstęp Ta katastrofa jest jednak w końcu zawsze pozorna.JNawet w najniższym kręgu pieklą o
skanuj0013 130 Marcel Mauss i podniecenie: ludzie bratają się, a jednak pozostają sobie obcy; ustana
WSTĘP 9 - przy takiej interpretacji jego dzieła - państwo dające wolność, demokracja, czyli w hierar
WSTĘP Ostrzeszów od zaranie swoich dziejów wykazywał dążność do stałego podnoszenia o_.-. 1 .
str21601 POSZEPTY DUSZY 203 do życia potrzeba? Bezwątpie-nia są to bodźce silne, lecz istotą jednak
Germaine Dulac5 178    Germaine Dulac Kino, które jak Froteusz przybiera różne formy,
43853 img108 (7) Wstęp Ta katastrofa jest jednak w końcu zawsze pozorna.JNawet w najniższym kręgu pi

więcej podobnych podstron