Na Kujawach przetrwały ślady istnienia ośrodka władzy dynastycznej, które być może pochodzą z fazy późnolateńskiej i mogą stanowić interesujący przyczynek do rozważań nad trwałością tradycji celtyckich.
Legenda związana z Gnieznem i Kruszwicą należy do cyklu wielkopolskiego, który utrwalił na stałe w literaturze historycznej Gal Anonim, mnich żyjący w XII w. na piastowskim dworze. Legenda o Kraku, Wandzie i smoku wawelskim wchodzi w skład cyklu małopolskiego. Oba te cykle zawierają legendy związane z genezą państwa polskiego i zapewne zawierają okruchy rzeczywistych dziejów naszych ziem przed ich ostatecznym scaleniem w państwo Piastów. Aczkolwiek brakuje ogniwa łączącego te legendy w jedną całość, to można się w nich doszukiwać pewnych elementów wspólnych.
Jak podaje W. Surowiecki w swej pracy pt. Lechy, Lechici, Lechia (Poznań 1852, s. 6) u Bugu chwała biskupa poznańskiego (-j-1252) w Chromem Polomae czytamy, iż „bracia przybyli z Pannonii”. A Gal Anonim autor Chronica principum Polomae podaje, że „bracia Słowacy błąkając się osady sobie szukali, jeden miał imię Czech, drugi Lech... O Lechu zaś mówię, że osiadł tam, gdzie teraz jest Polska”.
Tak więc legenda z XII w. ukazuje nam moment, kiedy dwaj, a według jeszcze innej wersji trzej bracia, Lech, Czech i Rus w poszukiwaniu nowej ojczyzny przybyli do kraju, gdzie powstały później dwie najdawniejsze stolice Wielkopolski — Kruszwica nad Gopłem i Gniezno, a miało się to dziać około 550 r. n.e. Tam bowiem przesunął się z kolei ośrodek władzy z regionu inowrocławskiego. Nie jest wykluczone, źe było to spowodowane zmianami klimatycznymi (m.in. i opadaniem wód jeziornych), jakie zachodziły w tym czasie na naszych ziemiach, tj. na przełomie er. A one z kolei wpływały na istotne zmiany gospodarcze.
W legendzie widzimy całkiem prawidłowo wykreślony kierunek ekspansji ze Słowacji poprzez przełęcze karpackie, co miało miejsce od III w. p.n.e. Warto przypomnieć, iż Lech to imię lub nazwa bardzo często spotykana, m.in. Lech, Leach, Legh, Leg, w najprzeróżniejszych staroceltyckich eposach, jak np. San-Laech w Munsterze, zarówno w Irlandii, Walii, jak Szkocji i Bretanii. Lech, Llech znaczy miejsce, 138 płaski kamień (nagrobek? — irl.), ale także bohater(starocelt.). Imię to
mogło być znane i używane wśród celtyckich plemion osiadłych nie tylko w Słowacji, ale także na Morawach i w Czechach.
E' Długosz jezioro Goplo nazywa także Blandio. Nazwa ta dzisiaj jest zupełnie zapomniana, ale jej źródłosłów jest znowu celtycki, ma swój odpowiednik w średniowiecznych nazwach irlandzkich Ballandina, Ballinderry, Blain-Gwarch i Blain-Blaing (Szkocja), co oznacza granicę. Wydaje mi się bowiem, że trzon legend zawierał ziarno prawdy, które jeszcze na żywo z tradycji chwytali pisarze średniowieczni, a które później zaginęły w pamięci ludzkiej.
Jezioro Gopło, dziś mierzące około 24 km2, w omawianym okresie było większe i stanowiło bardzo ważny węzeł komunikacyjny. Najprawdopodobniej istniała na nim stała nawigacja wiążąca szlaki biegnące w cztery strony świata. Przez Bachorzę i Zgłowiączkę istniało zapewne połączenie z Wisłą, a przez rzeczkę Szyszynę i jezioro Ślesińskie z Wartą i Notecią.
■> Lech oczarowany pięknością okolicy, a zapewne także rozpatrzywszy jej walory fizjograficzne, postanowił osiedlić się tu na stałe. Biały orzeł, który szybował nad wędrowcami osiadł na konarze potężnego drzewa i wskazał Lechowi najwłaściwsze miejsce, gdzie należy zbudować miasto. Dlatego właśnie jedna z dwu najstarszych stolic nazywa się Gniezno. Nazwa ta według Długosza pochodzi od gniazda, które orzeł tutaj sobie uwił. Ta etymologia nazwy Gniezna należy niewątpliwie do typowo literackich wątków, ale geneza legendy wiąże się jednak z faktami historycznymi, a pamięć o nich przetrwała w tradycji. Jest rzeczą ciekawą, że legenda przekazywana z pokolenia na pokolenie przedostała się również do tradycji ludowej i trwa w folklorze miejscowym. Prawdopodobnie nastąpiło dość często spotykane zjawisko pomieszania jednego faktu historycznego z innym młodszym. Mogło to nastąpić w sposób zamierzony, dokonywano takiego zabiegu zapożyczenia pewnych faktów dla uświetnienia np. dziejów nowej, młodej dynastii nie posiadającej własnych tradycji.
Wielkopolską legendę wspierają mocno nie tylko ciekawe materiały archeologiczne, ale i leksykologiczne, toponomastyczne, którymi dotąd zbytnio się nie interesowano. Naturalnie są tutaj duże luki, które najprawdopodobniej nie zostaną nigdy wypełnione. Niemniej jednak nie można tej legendy uznać za czczy wymysł średniowiecznego pisarza. Fikcje historyczne są tworzone na innej zasadzie. Są bardziej logicznie skonstruowane i bardziej literacko ujednolicone.