Młodzież widzi więc ostro ową rezerwę i niechęć, z jaką odnoszą się do niej i jej problemów dorośli, nawet ci z najbliższego otoczenia. Nowa kultura, nowe wzory życia i zachowania nie znalazły uznania w oczach dorosłych, którzy, doszukując się wszędzie ekscesów, wytwarzają w młodych ludziach kompleksy. Reakcja młodych jest bardzo silna i prowadzić może niekiedy do odrzucania całego zespołu proponowanych przez dorosłych wartości, do wzmocnienia poczucia własnej odrębności i obcości w dorosłym społeczeństwie. Zaczyna się często od spraw bardzo prozaicznych.
Brak jakichkolwiek placówek kulturalnych w naszym osiedlu nie pozwala nam na rozwinięcie swych przyjaźni i znalezienie odpowiedniej, ciekawej rozrywki. Czas, który tracimy spędzając go na klatkach bloków, można by przecież inaczej zużytkować. Jednak nie można tego zrobić, gdyż nie ma gdzie ulokować swoich zainteresowań, a perspektywy są strasznie zawężone. Koledzy, z którymi przebywam, swój czas poświęcają rzeczom małostkowym. Jedyny cel, przeżycie wesoło dnia. Energia tych młodych chłopców staje się często przyczyną konfliktów, gdyż nie jest spożytkowana tak, jak być powinna. Obraca się ona często nawet w wandalizm. Jedyną rzeczywiście jako tako działającą organizacją na moim osiedlu jest harcerstwo, niemniej swoją działalnością obejmuje ono tylko dzieci i młodzież szkół podstawowych (karta A 29, wiek 18 lat, syn oficera WP).
Brak jakichkolwiek urządzeń przeznaczonych dla młodzieży, brak świetlic, klubów czy czegokolwiek, co mogłoby młodzież przyciągnąć, dać okazję do samodzielnej działalności — to właśnie cechy tzw. rzeczywistości w wielkomiejskich osiedlach. Stan ten sumuje się z negatywnym stosunkiem rodziców do rówieśniczych kontaktów ich dzieci.
Starzy (jak każdy z nas nazywa rodziców) boją się o mnie coraz więcej. Może nawet więcej niż inni rodzice. Obydwoje są lekarzami. Mama pracuje w poliklinice MSW na Żelaznej, ma piękny gabinet i oddzielny pokoik dla siebie. Wspominam o tym dlatego, że właśnie obok, tuż za drzwiami, jest gabinet ginekologiczny. I tu kryje się całe niebezpieczeństwo. W domu mama często, nawet za często opowiada „o tym” i co dzieje się ze współczesną młodzieżą, a szczególnie zaś z dziewczętami w moim wieku. Owszem, przyjmuję to do wiadomości, co oni mi „trują’ i całkiem się z nimi zgadzam. Ale jest to ale — bo rodzice chcieliby stworzyć mi własny świat, który im odpowiada, a którego ja nie cierpię. Stąd w domu wieczne kłótnie, ciągłe spowiadania gdzie idę, co tam będę robiła, czy muszę tam iść koniecznie. W domu słyszę tylko: lepiej byś wzięła książkę do ręki, a nie chodziła na prywatki. (Nawiasem mówiąc unikam prywatek na dwie, trzy pary — po prostu nie bardzo lubię taką atmosferę). Starzy krzywią się na moje postępowanie — mnie jest z tym dobrze. Czasami wydaje mi się, że oni nie znają mnie na tyle, by wydać o mnie prawdziwy sąd. To właśnie otoczenie, w którym przebywam, tzw. „towarzystwo”, mogłoby o mnie coś powiedzieć (karta A 1, wiek 18 lat, córka lekarza).
A więc nie tylko oficjalne czynniki nie dostrzegają młodzieżowych problemów. Również rodzice traktują rówieśnicze kontakty swoich dzieci podejrzliwie, obawiając się zgorszenia, demoralizacji oraz innych „kłopotów”. Usiłują poddawać te kontakty restrykcjom i kontroli, domagają się opowiadania z każdego kroku, nie szczędzą umoralniających opowiadań, które — jak widzieliśmy — odnoszą przeciwny do zamierzonego skutek. Rodzice obawiają się szczególnie przedwczesnych kontaktów seksualnych swoich dzieci, starają się więc temu zapobiec poprzez maksymalne ograniczenie ich swobody. W wyniku takich przekonań mylnie odczytują oni motywacje kierujące młodymi ludźmi przy doborze towarzystwa. Społeczne kontakty młodzieży, traktowane podejrzliwie i niechętnie nawet przez rodziców, nie znajdując ujścia w postaci działalności artystycznej —• sportowej czy hobbystycznej, schodzą więc niekiedy do „podziemia”, są ukrywane przed światem dorosłych, przez co zyskują walor zakazanego owocu. Spotkania towarzyskie i prywatki urządzane w domu pod nieobecność rodziców, wypady do kawiarni z książką w ręku (dla zmylenia czujności opiekunów), opuszczanie zajęć szkolnych bądź usiłowanie zamaskowania letnich wyjazdów campingowych z rówieśnikami są efektem tych zakazów. Równocześnie zakazy owe w żadnym stopniu nie są w stanie zahamować autentycznej aktywności młodych ludzi skierowanej ku rówieśnikom. Wśród negatywnych postaw dorosłego społeczeństwa w stosunku do grup zawiązywanych przez młodzież wyróżnić można takie, które potępiają wszelkie typy kontaktów rówieśniczych (zarówno sformalizowanych jak i niesformalizowa-nych), oraz takie, które są przeciwne jedynie związkom sponta-