np«DBv^ini.....
JY POMOC KAROLA SZYMANOWSKIEGO
kiem murarskim, roznosicielem paczek u krawca, sprzedawcą świętych obrazków na jarmarkach i pikolakiem w warszawskiej restauracji „Astoria”.
Przyjaźń z Karolem Szymanowskim. W latach dwudziestych stałymi bywalcami „Astorii” byli literaci, plastycy, muzycy, co w znacznej mierze zadecydowało
0 awansie kulturalnym i społecznym przysizłego pisarza.
1 tu właśnie zetknął się w roku 1926 ze znakomitym kompozytorem, Karolem Szymanowskim. Fakt ten następująco odnotował po latach Jarosław Iwaszkiewicz:
O Zbyszku z „Astorii” już słyszałem, był to chłopiec, który pracował przy restauracyjnym bufecie i którego raz Szymanowski, płacąc rachunek za kolejkę wódek, przyłapał na czytaniu Conrada. Zainteresowany inteligentnym chłopcem, zaopiekował się nim i przy pomocy swojego kuzyna Michała Kruszyńskiego wysłał gdzieś na prowincję. Zbyszek dostał posadę w jakimś młynie na Wołyniu, w najbardziej zapadłym kącie Rzeczypospolitej.
Uniłowski nie wytrwał tam jednak długo. Niebawem powrócił do Warszawy i w roku 1927 podjął pracę jako akwizytor firmy Block-Brun, zajmując się sprzedażą maszyn do pisania i liczenia. Z kolei spędzał czas między stolicą a Zakopanem, gdzie w willi doktora F. Wójciaka przy ul. Skibówki, w „Czerwonym Dworze” i „Atmie”, dzięki finansowej pomocy Szymanowskiego, leczył nadwątlone ciężkim dzieciństwem płuca i próbował swych możliwości pisarskich.
Z tego okresu pochodzą pierwsze zachowane listy Uniłowskiego do znakomitego kompozytora, w których początkujący wówczas pisarz zwierzał się ze swych doznań wewnętrznych, donosił o kłopotach zdrowotnych i finansowych, a także o bieżącej lekturze, stosunkach towarzy- 1
skich i o swych poczynaniach artystycznych. 4 listopada 1929 roku pisał z Zakopanego:
Twój list i dobre, kochane słowa, jakie w nim znalazłem, przyczynił się znacznie do poprawy stanu psychicznego, w jakim się od pewnego czasu znajdowałem. Na stan ów złożyło się wiele przyczyn: wielka zmiana w mej psychice na skutek literatury i, co za tym idzie, zwątpienie w swój, i tak zresztą problematyczny, talent. Choroba i niepowodzenia materialne, które przyczyniły się do rozwoju tej choroby, i wreszcie znalezienie w sobie uczuć, których, niestety, nigdy zdaje się nie będę w stanie dać ludziom w tej postaci, w jakiej bym pragnął... [...]
Domyślam się, że p. Berezowska opisała Ci moje położenie i rzeczywiście jest ono fatalne.
Jestem chory i leczyć się muszę intensywnie ze względu na wiek. Mam obydwa szczyty zajęte, bardziej prawy — to wykazał rentgen. Gorączka ostatnio nieco osłabła, również nie leżę w łóżku. Lekarz (nie wiem, czy go znasz, p. Birula-Biały-nicki) powiedział, że nie jest jeszcze tak źle, lecz o powrocie do miasta nie może być mowy i polecił mnie przynajmniej do wiosny pobyt tutaj2.
W Zakopanem przebywał Uniłowski do marca 1930 roku. Potem wyjechał do Warszawy. Ponownie znalazł się w stolicy Tatr latem, co również potwierdza korespondencja z Szymanowskim. Dalszą kurację utrudniały kłopoty finansowe, gdyż pierwsze, skromne jeszcze, honoraria i pomoc protektora nie pozwalały na pokrycie kosztów mieszkania w Zakopanem. Za utrzymanie i pokój płacił Uniłowski 250 zł, podczas gdy wpływy za sprzedane nowele wynosiły przeciętnie 100 zł miesięcznie; Szymanowski zaś, sam również ciężko chory i leczący się w sanatorium w Davos, nie mógł systematycznie uzupełniać skromnego budżetu debiutanta.
J. Iwaszkiewicz, Poeci [w:] Książka moich wspomnień, wyd. II, Kraków 1968, s. 327.
Cytowane tu listy Z. Uniłowskiego do K. Szymanowskiego znajdują się (jeżeli nie podano innego źródła) w zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie, sygn. Mus. 4002 (listy 40—56).