Na tym jednak nie poprzestaję, pragnę wskazać możliwość spotkania zawiedzionych zwolenników epistemologii (filozofii) jako dyskursu uprawomocniającego ze zwolennikami wiary w prostolinijną prawomocność ich zabiegów poznawczych, polegającą w gruncie rzeczy na magicznym (manifestacyjnym) nobilitowaniu ich przez nią. Pojmowanie prawdy przez tych drugich polega na wierze w jej legitymizującą moc i wyprzedza czy zastępuje jej poszukiwanie. Kryje się ona w prawdogen-nej metodzie, bo to jej zastosowanie skutkuje osiągnięciem prawdy. Jeśli przy tym znajduje się ona - jak się sądzi - na zewnątrz, to dodatkowo uzasadnia ją jakoby doświadczenie (źródłowość).
Zgodnie z obietnicą poczynioną we wstępie, staramy się wprowadzić do dyskursu o operacji historiograficznej te jej założenia myślowe i konsekwencje, które milcząco, z mocą oczywistości, kontekstualizują ją niejako „z obu stron”. Stanowią często aprioryczne przesądzenia (przed-sądzenia) i nie zawsze artykułowane (implicytne) konsekwencje. I nie chodzi w moim dążeniu o to, aby wskazać, które są prawdziwe, dobre czy tylko słuszne, ale o to, jakie one są i w jaki sposób stanowią swoistą metafizykę operacji historiograficznej, fundując przy okazji gatunko-wość i kulturowe oblicze historycznego myślenia.
Zanim zaprezentuję rozwinięcia i komentarze do koncepcji imputacji kulturowej*, przedstawiam, zgodnie ze strategią przyjętą w tej pracy, fundujące ją założenia.
Po pierwsze, idea imputacji kulturowej opisuje kulturowy nawyk myślenia i narratywizowania, który Josef Mitterer nazywa dualizującym sposobem myślenia i mówienia, świat wedle tego odruchu mentalnego1 2 dzieli się na „tę stronę”, po której znajduje się świadomość, myślenie, podmiot poznający i „tamtą stronę”, po której znajduje się to, co myślane, przedmiot poznania, tzw. rzeczywistość przedmiotowa. Oczywiście, dualizujący sposób myślenia i mówienia określa ogólnie i opozycyjnie wobec niedualizującego sposobu myślenia i mówienia całkiem spore spektrum różnych stanowisk określających jak się do siebie poznawczo mają ta i tamta strona3.
Podobnie jest w przypadku idei imputacji kulturowej. Po jednej stronie poznania jest kultura poznająca, po drugiej, czyli po „tamtej stronie”, kultura poznawana. Zatem, jak najczęściej zwykliśmy sądzić: poznanie ma wymiar podmiotowo-przedmiotowy.
Po jednej stronie, po stronie kultury poznającej, mamy badacza, np. antropologa, po drugiej - kulturę przez niego badaną.
Podobnie proponuję ujmować sytuację poznawczą historyka. Po jednej stronie jest aktualny ład kulturowy, w tym aktualne standardy poznania i badania historycznego, inaczej mówiąc obowiązujące standardy metodologiczne i praktyki metodyczne historiografii, po drugiej, przeszłość, tyle, że nie sama w sobie, ile uwięziona w przekonaniach (wyobrażeniach) o tym, jaka ona jest. Przeszłość to miniona rzeczywistość społeczna, czy raczej - jak wolę mówić - kultura w szerokim tego słowa znaczeniu. Tak więc „po tej” stronie historyk, jako reprezentant kultury czy też - jak chce Fleck - nosiciel „stylu myślowego” czy „przedstawiciel wspólnoty naukowej”, „po tamtej” zaś przeszłość, tj. minione stany kultury.
Przesłanki tego podejścia są następujące: po pierwsze, przyjmuję za Florianem Znanieckim, że wszelkie nauki o człowieku są naukami o kulturze. Skoro więc pogląd, że historia jest nauką o człowieku, nie budzi sporu, to argumentację znakomitego socjologa za tym, że przedmiotem dociekań nauk o człowieku jest kultura przyjmuję za swoją4.
Po drugie, przyjmuję, że poszerzenie pola badań historycznych, jakie nastąpiło w ciągu XX w., pozwala utrzymywać, że przedmiotem historii
* Traktuję jako integralne ustalenia poczynione w moich pracach: The Problem of Cultural lmputation in History. Relations between Cultures versus History, [w:] Historiography between Modemism and Postmodemism. Contributions to the Methodology of the Historical Rersearch. Ed. J. Topolski, Atlanta-Amsterdam 1994, “Poznań Studies in the Philosophy of Sciences and Humanities”, Vol. 41; Historia - Kultura - Metafora, ss. 13-25.
Przez „odruch mentalny" rozumiem ukształtowany historycznie automatyzm myślowy, tj. myślenie przebiegające tak, jakby za przesłankę swą brało określone wyobrażenie. jeśli owa przesłanka przyjmowana jest jako milcząca oczywistość, wyznaczająca dalszy bieg myślenia i działania, to wówczas zasługuje w pełni na miano „odruchu
mentalnego" i jest niepoddawanym refleksji „odruchem bezwarunkowym". Wtedy zaś, gdy jest świadomie przyjmowanym założeniem, to stanowi po prostu swego rodzaju świadomy („intelektualny”, „epistemologiczny") wybór.
* I- Mitterer, Tamta strona filozofii. Przeciwko dualistycznej zasadzie poznania, przeł. M. Łukasiewicz, Oficyna Naukowa, Warszawa 1996.
F. Znaniecki, Wstęp do socjologii, Poznań 1922, s. 33; idem, The Method ofSociology, New York 1968, s. 37.