- Pewnie nie - przyznałam mu rację - ale nicniero-bienie też nie jest fajne.
Floss weszła do pokoju. Wyglądała jak gigantyczny ptak. Żółte, niebieskie i jasnozielone pióra ciągnęły się za nią jak zagubione szczeniaki. Dmuchała w górę, ale pióra, których próbowała się pozbyć, tylko podlatywały odrobinę i z powrotem osiadały na jej włosach.
- Myślę - odezwała się pomiędzy jednym a drugim dmuchnięciem - że skończyłam. Ktoś chce zobaczyć?
Floss machnęła głową w stronę drzwi. Dwa pióra opadły, jedno z nich wprost na jej brew.
- Cholera - warknęła.
- Czemu ich po prostu nie zdejmiesz? - zapytałam. - Strasznie cię wkurzają.
Floss wyciągnęła ręce z kieszeni starej zielonej marynarki, której używała jako fartucha roboczego. Wyglądało to tak, jakby włożyła pierzaste rękawiczki.
- Och! - Bezskutecznie próbowałam usunąć jej pierze z rąk. Po trzech próbach spytałam: - Przykleiłaś je tu umyślnie?
Floss zmarszczyła brwi.
- A jak myślisz?
- Myślę, że wyglądasz okropnie - stwierdziłam, rozejrzawszy się wśród latających po całym pokoju piórach.
Myślę, że to zielone pióro w kawie sprawiło, iż To-nio westchnął i stwierdził:
- Chodźmy zobaczyć to dzieło Floss.
Ruszyliśmy małym pochodem z pierzastym konfetti. Gdy tylko weszłam do warsztatu Floss, odnalazłam Łucję. Była ubrana w okrągły jak jajo, zabawny kostium kurczaka, tak szeroki, jak trzy albo cztery Łucje razem wzięte. Nogi w zielonych pasiastych skarpetkach wystawały jej od spodu, a u góry sterczała głowa w uroczej niebieskiej czapeczce z piórami. Miała wielkie, zakończone gumą buty i żółte gumowe rękawice. To był uroczy, a zarazem kompletnie absurdalny ptak.
- Cekinowa kamizelka - zaproponował Tonio.
- I długie, błyszczące rzęsy - dodał Max.
- Rzęsy? Fuj - odezwała się Łucja-ptak.
Floss stała w kręgu piór, ze skrzyżowanymi rękami i zmarszczonymi brwiami.
- Podoba mi się pomysł z kamizelką - odezwała się w końcu. - Może czerwoną. Czy będzie za duży kontrast? Ale nie jestem przekonana do rzęs.
Ponieważ mój wkład w projektowanie kostiumu był niewielki, odezwałam się:
- Jeśli zrobisz czerwoną kamizelkę, to wybierz zielone i żółte cekiny.
Na co Floss wzdrygnęła się i stwierdziła:
- IV się lepiej skup na robieniu książek, skarbie.
- Chciałam tylko pomóc - odpowiedziałam, śmiejąc się.
Floss mruknęła coś pod nosem, ale widziałam, że tak naprawdę nie skupiała się na odpowiedzi. Była w twórczym świecie. Wydostać ją stamtąd było jeszcze trudniej niż wyciągnąć od niej jakieś opowieści o Krainie Magii.