112 Rzym I wiek n.e.
ciągle jeszcze elementarnych, chciałbym, aby i te wiersze, które się podaje jako przykłady do przepisywania, nic zawierały błahych myśli, lecz jakąś szlachetną radę. (36) Wspomnienie takich sentencji towarzyszy nam polem do samej starości, a wyryte w podatnym i surowym jeszcze umyśle może wywrzeć korzystny wpływ i na nasz-charakter. W ten sam przyjemny sposób można się też uczyć na pamięć zdań sławnych ludzi, a także ustępów wybranych w pierwszym rzędzie z poetów, bo ich lektura jest przez dzieci bardziej łubiana. (...] (37) Wskazaną nadto jest rzeczą wymagać od dzieci w tych latach celem usprawnienia narządów mowy i wyraźniejszego wymawiania, aby pewne słowa i wiersze, rozmyślnie trudne do wypowiedzenia, powiązane w łańcuch większej ilości bardzo ciężko łączących się z sobą zgłosek i jakby chropawe, powtarzali w kółko jak najszybciej. Nazywają się one po grecku chalinój, tj. wędzidła. Rzecz ta, co prawda, ledwie zasługuje tu na wspomnienie, ale gdy się ją pominie, wiele wad w wymowie, o ile nie zostaną usunięte we wczesnej młodości, pozostaje na zawsze jako zło, którego się nie da już potem naprawić.
(GDZIE LEPIEJ UCZYĆ: W DOMU CZY W SZKOLE?]
{Kt.Lrazdz.il. 1-31)
(1) (...) Co z dwojga jest korzystniejsze: czy trzymać chłopca wieku szkolnego w domu, w obrębie prywatnych ścian, czy też o d d a ć go na naukę zbiorową do szkoły i powierzyć niejako publicznym nauczycielom. (2) To drugie właśnie było po myśli, jak widzę, zarówno ludzi, którzy ustanawiali prawa najsławniejszych1 społeczeństw, jak i po myśli bardzo wybitnych pisarzy2. Ale nie trzeba zapominać, że są jeszcze tacy, którzy nie uznają tego prawie powszechnie przyjętego zwyczaju, a to z powodu pewnych osobistych na tę sprawę zapatrywań. Ludzie ci powodują się tutaj - o ile mi wiadomo - dwoma zasadniczymi względami: najpierw więc przekonaniem, że racjonalniej dbają o dobre wychowanie swych dzieci, jeżeli nie puszczają ich do zbiorowego współżycia z chłopcami w tym wieku, który jest najbardziej skłonny do wykroczeń, bo stąd - oby to było nieprawdą! - mają powstawać przyczyny niemoralnych postępków; po wtóre zaś tym, że ich zdaniem nauczyciel, ktokolwiek by nim był, więcej czasu może poświęcić uczniowi, gdy ma tylko jednego, niż gdy ten sam czas ma dzielić wielu naraz.[...]
(4) W szkołach więc - zdaniem tych ludzi - psują się obyczaje. To prawda, że czasem się rzeczywiście psują, ale tak samo psują się w domu. I wiele jest na to przykładów. Podobnie zresztą jak znowu i tu, i tam niewątpliwie wiele jest przykładów zachowania dobrej sławy i nieskazitelnych obyczajów. W całym tym zagadnieniu różnice wynikają z wrodzonych skłonności jednostek i ze sposobu ich wychowania. Jeżeli zaniedbamy chłopca z usposobieniem skłonnym do tego, co gorsze, i nie będziemy wyrabiać i strzec w nim wstydliwości w młodym wieku, to równie dużo okazji do złego postępowania nastręczy mu wychowanie indywidualne. Bo i to może się zdarzyć, że jego nauczyciel domowy będzie niemoralny, a poza tym równie
niebezpieczne jest też przebywanie wśród zepsutych niewolników, jak wśród mało skromnych dzieci wolno urodzonych. (5) Natomiast jeżeli skłonności dziecka są da- I bre, jeżeli rodzice nie są zaślepieni, mato czujni i opieszali, to przecież można sobie wybrać i szkolę, prowadzoną przez co najzacniejszego nauczyciela, o co też w pierwszym rzędzie starają się ludzie rozsądni, i sposób wychowania jak najbardziej poważny. Poza tym jeszcze do boku syna można dodać życzliwego nam jakiegoś statecznego człowieka lub uczciwego wyzwoleńca, którego stała obecność przy nim wpłynie na poprawę nawet u tych, co do których mieliśmy obawy.
(6) Łatwo więc można zaradzić temu zmartwieniu. Obyśmy jednak sami nie przyczyniali się do zepsucia obyczajów naszych dzieci! Bo już w dzieciństwie rozpuszczamy je pieszczotami, a zbyt łagodne owo wychowanie, które nazywamy pobłażliwością, osłabia w nich wszelką tężyznę umysłu i ciała. [...]
(9) Następnie mówią, że przy nauce w domu więcej czasu ma jeden nauczyciel dla jednego ucznia. Otóż nic nie przeszkadza temu, by ten, nie wiem jaki jeden, przebywał również przy chłopcu uczęszczającym do szkoły. A gdyby nawet nie dało się jednego z drugim połączyć, to i tak światłość ową doborowego zespołu uczniów w szkole przeniósłbym ponad ponurą samotność w domu. Bo i nauczyciel im lepszy, tym bardziej się cieszy z wielkiej ilości uczniów. (10) Natomiast tacy drugorzędni nauczyciele, zazwyczaj z powodu poczucia swej.słabości, najchętniej tkwią stale przy pojedynczych uczniach i nie uważają za coś nieodpowiedniego dla siebie pełnienia obowiązków pewnego rodzaju niewolników domowych, zwanych pedagogami.
(11) Ale przypuśćmy, że się komuś uda, czy to przez wpływy, czy za pieniądze, czy wreszcie dzięki przyjaźni, zdobyć do domu światłego i nieprzeciętnego mistrza; nie będzie on przecież chciał poświęcać całego dnia jednemu chłopcu. [...] (13) Można więc większej ilości uczniów udzielać tych wskazówek, które się musi podawać każdemu z osobna, a bardzo często także jedne i te same słowa nauczyciela odnoszą się do wszystkich uczniów naraz. [...] (14) Bo słowo nauczyciela nie takie jest jak ten obiad, który dla większej ilości obecnych przy stole może wystarczyć tylko w mniejszych porcjach, lecz jak to słońce, które wszystkim ludziom udziela zawsze tyle samo światła i ciepła. To samo też dotyczy szkoły gramatycznej. Kiedy bowiem nauczyciel w tej szkole będzie mówił o prawidłach językowych, kiedy będzie rozwijał zagadnienia, objaśniał miejsca w dziełach i komentował poematy, zawsze jednako tylu z tego może skorzystać, ilu będzie słuchało.
(15)Ale poprawiać każdego z osobna i pokazywać mu za każdym razem, jak należy czytać, nie można przy większej liczbie u c z n i ó w - to dalszy zarzut I słuszny. Niech sobie jednak będzie ta niewygoda. Nie ma takiej rzeczy, żeby nas pod każdym względem mogła zadowolić. Niebawem wyrównamy sobie tę stratę przez odniesione- korzyści.
Mimo wszystko - powie ktoś jeszcze - ja nie mam zamiaru posyłać chłopca tam, gdzie by był zaniedbywany. | Otóż właśnie dlatego też nauczyciel rzetelny nie obciąży się zbyt widkini zespołem uczniów, któremu by nie był w stanie podołać. My zaś musimy się starać także w dużym stopniu o to, aby ten nauczyciel stał się dla nas pod każdym względem
I — Źródła do dDejów wychowania
Np. sławny prawodawca spartański Likurg (por. s. 17) - przyp red.
Kwintylian ma lu na myśli zapewne Platona (przyp. red.).