wołoszyn6

wołoszyn6



122 Rzym I wiek n.e.

równocześnie. Niektórzy bowiem twierdzą, że nie można, ponieważ ich zdaniem w u-myśle chłopców powstaje wówczas zamieszanie i przemęczenie od tylu różnorodnych nauk, na które nie starczy po prostu sil, zarówno umysłowych, jak i fizycznych, ani leż czasu całego nawet dnia; mówią, że choćby temu w najlepszym razie podołał człowiek w wieku dojrzałym, nie należy przecież obciążać tym wszystkim dzieci w wieku chłopięcym.

(2) Ci ludzie jednak słabo zdają sobie sprawę z tego, jak wielkie wrodzone zdolności tkwią w ludzkim umyśle, który jest tak ruchliwy i bystry, tak wszechstronnie - żeby tak powiedzieć - spostrzegawczy, że nawet nie może zajmować się czymś jednym tylko, lecz uwagę swoją zwraca na kilka rzeczy naraz, i to nie tylko w ciągu tego samego dnia, ale nawet w ciągu jednej chwili. (3) Czyż np. śpiewak-cytrzysta nie jest zmuszony uważać jednocześnie i na swą pamięć, i na melodię, i na cały szereg modulacji w glosie, a przy tym prawą ręką po jednych strunach przebiegać, a lewą inne napinać, przytrzymywać, popuszczać? I nawet noga jego nie odpoczywa wtedy, lecz odmierza określony taktami czas. A wszystko to musi on robić równocześnie. (4) Tak samo zresztą i my, zmuszeni czasem nagłą koniecznością do zabrania głosu, jedno mówimy, .a równocześnie drugie już naprzód obmyślamy, ponieważ sytuacja wymaga, by myślami pracować nad treścią i zarazem dobierać słowa, układać je rytmicznie, baczyć na gestykulację, na mimikę, na ruch. Jeżeli więc tym wszystkim mamy rozporządzać jednocześnie, mimo takiej różnorodności tych rzeczy i jakby na skutek jednorazowego rozmachu, czemuż byśmy nie mogli rozdzielać godzin dnia na kilka zajęć, tym bardziej, że wtedy sama ich różnorodność pokrzepia nawet i odświeża umysł, gdy tymczasem bardzo trudną jest rzeczą ślęczeć zbyt długo bez przerwy nad jedną i tą samą pracą? Kiedy zatem jesteśmy zajęci lekturą, odpoczywamy od pracy pisemnej, a znowu przed znużeniem nad samą lekturą chroni nas przeplatanie jej innymi zajęciami. (5) I choćbyśmy nie wiem jak dużo się napracowali, zawsze jednak do nowego przedmiotu przystępujemy jakoś z nową świeżością sil. Nikt natomiast nie mógłby się uchronić od stępienia umysłu, gdyby mu przyszło słuchać cały dzień jednego tylko nauczyciela jakiegokolwiek przedmiotu nauki. Zmiana więc przynosi odnowienie sił

(6) A zresztą niech mi wskażą inną metodę kształcenia! Mamy więc oddawać się najpierw tylko gimnastyce, potem tylko nauce u matematyka, a tymczasem mamy zarzucić wszystko, czegośmy się przedtem nauczyli? Potem znowu mamyż przejść do nauczyciela muzyki, a to, co przedtem było, ma nam tymczasem z głowy wypaść? I studiując np. literaturę łacińską mamy już nie uwzględniać przerobionej uprzednio literatury greckiej? I w końcu nie mamy robić nic innego, tylko zawsze ten jeden ostatni przedmiot? (7) Dlaczegóż nie doradzimy tego samego rolnikom, żeby nie uprawiali jednocześnie pól, winnic, oliwek i sadów, żeby nie troszczyli się, tak jak potrzeba, naraz o łąki, bydło, ogrody, ule, ptactwo? Dlaczego sami oddajemy się codziennie częściowo zajęciom na Forum,1 częściowo obowiązkom wobec znajomych, trochę sprawom gospodarskim, trochę trosce o ciało, coś niecoś rozrywkom? Każda zaś z tych rzeczy sama jedna zmęczyłaby nas na pewno, gdybyśmy się mieli zajmować nią samą tylko bez przerwy. Tak zatem łatwiej jest pracować nad wielu rzeczami jednocześnie niż nad -—

jedną przez jakiś zbyt długi

(8) O to zaś na pewno najmniej trzeba się obawiać, że dla chłopców ta nauka będzie zbyt ciężkim do zniesienia trudem. Dzieci w tym wieku bowiem męczą się o wiele mniej niż w każdym innym. Niejednemu może wyda się to twierdzenie czymś dziwnym, ale o słuszności jego przekonuje nas samo doświadczenie. Bo faktem jest, że nawet przystępniejsze dla nauki są umysły, zanim stężeją. [...]

[KIEDY CHŁOPCA NALEŻY ODDAWAĆ NA NAUKĘ DO RETORA?]

{Ks. II. razdz. t, I-J3)

(1) Zapanował zwyczaj, utrwalający się z dnia na dzień coraz bardziej, że chłopców na naukę do retorów, mianowicie do łacińskich zawsze, ale i do greckich niekiedy, oddaje się później, niż tego słuszność wymaga. Składają się na to dwie przyczyny: z jednej strony bowiem retorzy, zwłaszcza nasi, zrezygnowali z części swych obowiązków, z drugiej zaś strony nauczyciele szkól gramatycznych przywłaszczyli sobie cudze zadania.. (2) Tamci mianowicie zaczęli uważać za swą powinność samą tylko naukę deklamacji retorycznych, zarówno teoretyczną, jak i praktyczną, i to jedynie w zakresie tematów doradczych i sądowych; bo na resztę2 patrzą z lekceważeniem jako na coś, co nie stoi na poziomie ich zadań. Ci znowu uważają, że hie wystarcza wziąć na siebie obowiązki przez tamtych porzucone, za co ostatecznie należy się im tylko wdzięczność, ale sami wkraczają już nawet w zakres prozopopeicznych deklamacji3, a także w zakres mów doradczych, zwanych swasoriami, które w nauce wymowy są chyba najtrudniejszym zadaniem nauczyciela.' (3) Doszło zatem do tego, że dawniejsze wstępne przedmioty retoryki stały się teraz końcowym materiałem nauczania w szkole gramatycznej. Skutek zaś jest taki, że chłopcy w wieku, w którym powinni uczęszczać już do wyższej szkoły, siedzą jeszcze w szkole niższej i tam, u gramatyka, uczą się retoryki!

W ten sposób powstaje ta śmieszna sytuacja, że wydaje się,' iż chłopca należy posyłać dopiero wtedy na naukę retorycznej deklamacji, kiedy już będzie umiał deklamować!

(4) Moim więc zdaniem każdej z tych szkół powinniśmy zostawić właściwy jej zakres nauki: gramatyka,. czyli - jak ją w tłumaczeniu łacińskim nazwano - litteratura, tj. nauka liter, powinna znać swoje granice, zwłaszcza że już tak daleko wyszła poza swój szczupły, jak sama jej nazwa wskazuje, krąg nauki, którego trzymali się niegdyś pierwsi jej nauczyciele. Wypłynąwszy bowiem ze źródła jako drobny potok, zasiliła się po drodze dopływem lektury poetów i historyków i płynie już teraz dostatecznie pełnym korytem, tym bardziej, że oprócz nauki poprawnego wyrażania się, już i tak dosyć ) rozleglej, obejmuje przy tym wszystkim naukę prąwie każdej ważniejszej gałęzi wiedzy.

(5) Z drugiej zaś strony także szkoła retoryczna, której nazwę nadało przecież pojęcie I

1

Roniamim - główny i najstarszy plac w Rzymie, gdzie obywatele spędzali większą część dnia;

ośrodek życia publicznego i państwowego jut od VH w.p.n.e. (przyp. red.).

2

   Na resztę - p na naukę i ćwiczenia w zakresie wymowy popisowej, epidejktycznej (przyp. red.).

3

   Prozopopeiczne deklamacje - uwzględniające charakter osób przemawiających; inaczej bowiem I danej rzeczy będzie mówił Cyceron, inaczej np. Cezar czy Katon M, w których rob ma występować uczeń.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
wołoszyn6 122 Rzym I wiek n.e. równocześnie. Niektórzy bowiem twierdzą, że nie można, ponieważ ich
CCI00130 122 Rzym I wiek n.e. równocześnie. Niektórzy bowiem twierdzą, że nie można, ponieważ icli z
CCI00130 Rzym i wiek n.c. równocześnie. Niektórzy bowiem twierdzą, że nic można, ponieważ ich zdanie
Zdjęcie073 2 David Hume twierdził, że nie można przejść od ..jest" do ..powinien", czyli z
IMAG0854 NAUCZANIE SKUTECZNECo to jest nauczanie skuteczne Niektórzy pedagogowie uważają, że nie moż
wołoszyn0 110 Rzym I wiek n.c. # języka greckiego. Łaciński bowiem, którego ogól używa, przyswoi so
17538 wołoszyn8 1T6 Rzym I wiek n.e. f [Czy naukę należy pobierać od sameco początku U NAJLEPSZEGO
78533 wołoszyn1 112 Rzym I wiek n.e.I--m- ciągle jeszcze elementarnych, chciałbym, aby i te wiersze
69522 wołoszyn5 120 Rzym I wiek n.e.r_j podział na rytm i melodię. Z tego rytm polega na układzie t
wołoszyn5 120 Rzym I wiek n.e.r_j podział na rytm i melodię. Z tego rytm polega na układzie taktów,

więcej podobnych podstron