111 ■ ■ ■ ■
///. MifaiP, cry/i hyc w inni
mym straciła dla Odcity wszelką wartość optymistyczna maksyma przyświecająca jej dotąd: ^Wszystko można zrobić z mężczyzną, który kocha, to tacy idioci!* Myśl ta wyrażała się na jej twarzy przymrużeniem oczu...” Zagłady nic dożyję. Oplwają mnie w „Prosto z mostu”. Celinę nazwie mój język „franco-yiddish”. Spalą moje książki i rodzinę. Ale wykłada mnie w pułapu Czapski (z pamięci). Pisze Maria)anion - „KtnsnyjUgołol( czerwony kącik w izbie obozowej i księżna Guermantes, oto zestawienie, znów powtarzam, nie pięknoduchowskie.” Zatytułował: ja przeciw poniżeniu. Nie opowiedzieć smaku żółcienia? Kimże jestem? lytulowo? Postpej? Bi? Męska maskarada plus przyroda? Jonatan? „Umiłowany uczeń”? Sergiusz — prawzór sakramentu braterstwa? Noc w noc „nic opuszczam nigdy szlaku mojej książki”. Idee i ich zmysłowa podszewka (cóż za wyrażenie!). Opieram się o poduszki. Rezygnuję dziś z burdelu Jupiena. Pierwsza - słyszę — plama świada, zdania mc „rywalizują z muzyką”. Ale o tym napisano już tomy, zamiast mnie - śpiewać. W obitym korkiem pokoju astmatyka przeistaczam. Piszę wnętrze i obcych, bo wiem, że obcy to ja.
I Zyd, i katolik, ani jeden, ani drugi, w centrum i na peryferiach sprawy Dreyfusa. Co za ambicja -[wcielić czas. Świat — księgą, metafora- metamorfozą, ciało — słowem. Klan, przymierze z onymi przynosi prestiż, opinię, status, image. „Być albo nie być jednym z nich”? — powtarzają za mną Hannah Arendt i Julia Kristeva; powtórzyć chcę i ja. Zatracić się w towarzystwie, w byciu tylko i tylko jednym? Być w centrum i na peryferiach... Uzmysławiam i usensowniam... Nigdy jedno bez drugiegp... (celinowski trzykropnik) „Po tych wyrażeniach profan poznał natychmiast zawodowego snoba i oddał mu pokłon.” Spoglądam na zdjęcie z pierwszej komunii. Nie! To ja w gamiturku, bez okazji. Zbierałem podpisy, broniąc Dreyfusa. Wycofuję się, gdy chcą zamykać katedry. Szampan nie był dziś wyśmienity. Poprawiam poduszki. Jest gdzieś Albertyna. Transsubstan-cjacja: ciało, które znaczy. Gaszę lampę.49
Miało być sensacyjnie, a tu „przez roztargnienie autora prawdziwym mordercą okazać się może — ku niezadowoleniu czytelnika —
4LM9ia instalacja dźwiękowa w wykonaniu Eli Bojanowskiej na konferencji queerstiidiesf /badań odmiennych /.organizowanej przez Dominikę Ferens oraz Tomków Hasiuka i Sikorę w Karpaczu w roku 200 i.
artystyczna oryginalność”. Ncil Bartlctt, wąsacz, którego widywałem w perłach o autorze gotyckich kryminałów, Oscarze: „«Jakim mężczyzny był?». To znaczy: jakimi mężczyznami jesteśmy?”
Ze stolicy wieku dziewiętnastego do wytrysku kultur w Nowym Jorku. W wagonie metra zatłoczonym anonimowymi twarzami, wśród tłumów u wejścia do peepshowu na Times Scjuarc, we wnętrzu podrzędnego baru, pośród wielkomiejskich przestrzeni zacierających indywidualność - oblicze o nieobecnym spojrzeniu, które znamy z historii literatury. Oto twarz Arthura Rimbauda zjawia się w pejzażu współczesnej metropolii, w pracach Davida Wojnarowicza.
O wyobraź wyobcowana] powstał w roku 1979, gdy Wojnarowicz -wówczas bezdomny artysta — wykonuje przestarzałym aparatem fotograficznym serię trzydziestu zdjęć, której nadaje tytuł Arthur Rimbaud w Nowym JorĄu i to właśnie od niej rozpoczyna się wystawa, który oglądamy z Pawłem, Gorączka: Sztuka Dauida Wojnarowicza — obok retrospektywy Jacksona Pollocka50 wydarzenie przełomu tysiąclecia. Uderza tu zdjęcie przechodniów obojętnych na leżącego na ulicy narkomana w masce Rimbauda. Identyfikacja współczesnego amerykańskiego twór-cy-outsidcra z poetą wyklętym spełniła się aż do końca: obu połączyły powinowactwa nie tylko gniewnej sztuki i sławy skandalu, ale i homoseksualizmu, choroby, przedwczesnej śmierci. I świętości zza grobu.
David należał do pokolenia gejowskich artystów, tworzących w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, którzy zmarli na AIDS u po-jczątku laLdziewięćdziesiątych. Wojnarowicz, a obok niego Robert Map-plcthorpe, Keith Haring i Felix Gonzalez-Torres pozostawili po sobie sztukę, która weszła już do kanonu. A przecież gdy była tworzoną, epatowała protestem przeciw społecznemu wykluczeniu, a eksperyment artystyczny zderzała z przenikliwymi wypowiedziami o własnej podmiotowości i opozycją przeciw konserwatywnym rządom republikanów.
Drapieżniej niż przeseksualizowane ciała i kwiat)(Mapplethorpe ?l -czy krzykliwa dekoracyjność Haringa, sztuka Wojnarowicza wyraża agresję i opór wobec autorytetów. W tym właśnie zbliżał się do potomka
w Por. Paweł Leszkowie?., Sery PolloĄ, „Magazyn Sztuki”, nr 20-21,1998-1999, s. 34-40.
101