85614 skanuj0007

85614 skanuj0007



przedmioty przynależne do jakiejś innej rzeczywistości: szpicrutę do jazdy konnej z rączką z pożółkłej kości słoniowej, oprawny w złotą ramkę kartusz herbowy nad biurkiem. Był to herb Ostoja. Dwa odwrócone półksiężyce na czerwonej tarczy i prosty miecz pomiędzy nimi.

Z ojcem Jurka nie zamieniłem chyba ani słowa (na kolegów syna spoglądał z rodzajem posępnej urazy, zamykając przed nimi drzwi swego gabinetu), ale dobrze pamiętam, jak wyglądał. Miał śniadą, obrzękłą twarz z plasterkiem ciemnego wąsika pod nosem i nienaturalnie błyszczące oczy o białkach niemal brązowych, jakby nasiąkniętych nikotyną. Była w nim jakaś ociężałość — ni to znużenie, ni to siła. Zwalista krępość, brutalne włochate dłonie. Na palcu nosił masywny złoty sygnet. Czasem kiedy spotykam cygańskich muzykantów, miewam wrażenie, że któregoś z nich (jest to zazwyczaj stary kontrabasista) spotkałem już kiedyś. I wtedy przypomina mi się ojciec Jerzego.

Wrażliwa jego matka umarła na atak serca wkrótce po zakończeniu kampanii wrześniowej, albo jeszcze w czasie jej trwania. Zabił ją niepokój o losy jedynaka, odbywającego właśnie służbę wojskową. Ojciec znikł po wkroczeniu Niemców. Okazało się później, że jest w Wiedniu. Był oficerem austriackim w czasie pierwszej wojny światowej i zrobił użytek z jakichś dawnych koneksji. Mówiono, że został volksdeutschem.

Dlatego może Jurek wylądował w Warszawie, z dala od kolegów, z dala od ludzi, którzy mogliby wiedzieć. I myślę, że dlatego wylądował w Kedywie. Zdawało mu się zapewne, że takiej hipoteki nie można spłacić byle czym. Tylko możliwie największym ryzykiem, najtrudniejszą walką z sobą samym, z własną przeszłością. Tak to widzę. Bo samo lekkomyślne pragnienie przynależenia do elity (Kedyw był przecież elitą podziemia) nie wystarczyłoby chyba. Tu blaga kosztowała zbyt wiele.

Upajał się tym Kedywem — swoją wojowniczą straceńczą męskością. Pierwszego dnia piliśmy wódkę. Pochwalił mi się przy okazji, że koledzy (ci z Kedywu)

nazywają go Ochlaj. Pseudonim też miał bardzo męski i srogi: Czarny. Więc przez przekorę i żeby go trochę ostudzić, wracałem raz po raz do dawnego szkolnego przezwiska. Nie wygłupiaj się, Masny. Twoje zdrowie, Masny. Śmiał się bez urazy. Już go to nie mogło dotknąć. Zresztą z tego, co opowiadał, wynikało, że terminuje dopiero. Nie powierzano mu żadnych poważniejszych robót. Na razie obstawy, rozpoznania. W tej ostatniej akcji, która zakończyła się wsypą, też stał na ubezpieczeniu. Ale spośród ludzi, którzy wpadli w ręce gestapo, któryś załamał się. Sprawa była poważna. Wozili chłopaka samochodem po mieście. Pokazywał adresy, lokale kontaktowe. Aresztowano kupę ludzi.

Nie wypuszczałem go na miasto. Przez większą część dnia siedział zamknięty w pokoju — samotnie. Z jego pobytu (trwało to kilka dni zaledwie — nie więcej niż tydzień) zachowałem jedynie ogólnikowe wspomnienia. Odgrzewaliśmy jakiś makaron, paliliśmy papierosy ponad potrzebę i ochotę. On ciągle chodził z kąta w kąt i gadał. Śmiał się, gwizdał i gadał bez przerwy. O dziewczynach, o akcjach, o piciu. Było w tym coś chorobliwego. Aż nagle zamilkł.

Zazwyczaj kiedy wracałem do domu, zastawałem go leżącego na tapczanie, z papierosem przylepionym do wargi, z książką w ręku. Brał pierwszą lepszą z brzegu, otwierał ją gdzie popadło, czytał kilkanaście stron, przerzucał kartki w przód i w tył, odkładał.

— Co czytasz?

Wtedy dopiero zerkał na okładkę. Było mu wszystko jedno. Zabijał tylko czas. Ale któregoś dnia nie wstał na moje powitanie. Oderwał na chwilę oczy od lektury, kiwnął z roztargnieniem głową i czytał dalej. Gdy postawiłem makaron na stole, zabrał książkę z sobą, zaglądał do niej znad talerza. Nie potrzebowałem pytać, co to jest. Poznałem od razu. Lord Jim w starym, broszurowym wydaniu. Okazało się, że pierwszy raz miał to w ręku. Książka musiała robić na nim wielkie wrażenie. Nawet kiedy ją odkładał, wydawał się nieobecny, zapa-

165


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
przewodnik0005 111 II i IP.. . i < 111111 M i się porównać z doskonałością jakiejkolwiek innej rz
ii1 stroju do jazdy konnej miss Virginia wyglądała bardzo efektownie... wiera cienia przesady-
polski ubior ii III.    Ubiór do jazdy konnej, Z kapturem wykończonym wycin
skanuj0004(1) 6 przedmiot Jedność, relacja, stan rzeczy. Zaś materialne dotyczy tego co rzeczowo okr
skanuj0006 Przedmowa do wydania II Wydanie I tego podręcznika („Książka i Wiedza”, Warszawa 1994) za
skanuj0086 (30) 180 przynależności do różnych pokoleń łączy z urodzoną w 1917 roku autorką Meshes of
skanuj0147 (6) na godzinę do suszarki o temp. 70°C, po czym pozostawić w temperaturze pokojowej prze
R Ingarden O naturze ludzkiej (4) jest im obca. Ta nowa rzeczywistość, przynależna do człowie^ ka
skanuj0087 (2) J64 iSlowotwóratwo po przyrostku -k- w wyrazie rzeczka wyznacza M 1. p. i przynależno
skanuj0032 (17) 2013-11-20 Prawo pasowe Weissa Każda ściana kryształu należy przynajmniej do

więcej podobnych podstron