L
Tak postanowiono, że Jędrek wyruszy z owcami w góry. Stryj Stach od dawna był bacą i wszyscy z okolicy oddawali mu owce na całe lato. Wiosną szedł z nimi w góry i zostawał aż do jesieni. Na hali jest dużo bujnej trawy i wspaniałych ziół, które owce chętnie jedzą, a potem dają świetne mleko. Stryj Stach potrafi z niego zrobić nie tylko bryndzę, ale i pachnące oscypki. Niektóre mają nawet kształt kogutka, baranka albo jelenia. Razem z bacą pracują juhasi, ale oni nie robią sera, zajmują się tylko pasieniem i dojeniem owiec, a do pomocy mają psy.
Jędrek spakował do plecaka zapasowe skarpetki, ciepłą kurtkę, latarkę i scyzoryk.
- Mamo! - zawołał podniecony. - Czy będę mógł zabrać Wierszka?
- A nie za młody? To jeszcze głupi szczeniak, może szkody narobić -zastanawiała się mama.
- Ale się przyuczy przy owcach stróżować - odezwał się tata.
- Tak. Będziemy się razem przyuczać - dodał Jędrek i wyszedł poszukać psa na podwórzu. Wtulony w puszyste futro Wierszka, młodziutkiego owczarka podhalańskiego, szeptał mu do ucha nowinę o czekających ich przygodach."