87779 skanuj0013 (181)

87779 skanuj0013 (181)



LISTOPAD, NIEMAL KONIEC ŚWIATA

Listopad, niemal koniec świata, kilka minut przed zmierzchem. / pD. , Schroniłem się w kawiarni, siadłem tyłem do światła.

Wolne? Zajęte - odpowiadam, rzucam kurtkę na to drugie krzesło. (


jC^^AROŁ KOT


Och, gotów jestem już wyjść z tego miasta, ręce wytrzeć o liście, cały ten kurz, tłuszcz miasta, wytrzeć o liście, wyjdź ze mną, zobaczysz.


Śnieg w kościołach, śnieg w bramach, śnieg pod kopcem Kościuszki. Mam cień - widziałem - obejrzałem się. / /ImIA

Mam cień siny na śniegu.    -/    * r ^

Mam płaszcz, za duży, ciemniejszy od spodni i mam w płaszczu narzędzie. 7


v 2\_


k,


Zpudzimy-gię i pozabijamy po tygodniu, alo pomyśl o tych łunacHTktóre pozostawimy za sobą, o tych wszystkich miejscach '*    '

i kobietach, mężczyznach; pomyśl - z jaką ulgą


będziemy krzyczeć w hotelowym pokoju, nu nujwytszym piętrze. l a nasze krzyki dotrą na pewno aż na

t portiernię. Wolne? Już za chwilę będzie wolne - odpowiadam. Zmierzch.


Nie, ńie zasłaniaj. Nie zasłonisz. Zostaw. / ^

No, jeszcze bardziej odkryj.    f ^

Lubię jak krwawisz. Bo stare kobiety i    ns\A\ i ,

nie. Plecy. Dzwonek. Dzwonki

w kościołach, w bramach, pod Kopcem Kościuszki. ^

Guzik z orzełkiem. Trener ty    .

sekcji sTrzelBckiój stwierdził, że nie mogę '    /    - 4~ A ^

reprezentować. Wziąłem duży rozmach    /c^yT    ^

i ściąłęm jednocześnie: chłopca, śnieg, powietrze,    jbiiltćf - ^ ^    11

swój kręgosłup, łodygę, śnieg pada, maszeruję przez sen,' /

mnożę się.    j    V^C    7


f


---    -    W O'

Cały pokój jest obwieszony Mu rclnami.    <

Przynajmniej raz w tygodniu wieszam jednego Marcina. '

Mgła wisielcowa jest. prawie tak gęsta jak chtnura-papierosowegn dymu

Ten - bo nie chciał. Tamten ho nie umiał.    ( •

_ Tamten - bo go zmęczyło. Tamten - bo nie wierzył.


Iaaj c i/iajL


LE GUSTA ESTEJAEDIN?    ^    ^~(J)


/ Obracają się w rytmie kłótni /.n ścianami (\^£nic nie znaczą. Nsjwaźnląjszy • nowy ^

Marcin wisi pod lampą, wciąż podnoszę głowę i robię straszne miny w Jego stronę, wierząc, że skoro drży - t.n wstyd mu t ego, że tak czeka i że nie umie czekać, ta czeka jak dziecko^J

/Sa Gwiazdkę, czoku na kobietę.

/ która przyjdzie, nu pewno przyjdzie, wszystko się odbędzie tak jak zawaza, Juk znwsaa, z jakimiś małymi niespodziunkumi, to się również zawsze

zdarzają. Wisi Marcin, diży, obraca się.

Wieczór. Gwałtownie wschodzi żarówkowe słońce, ł Żyję dłużej niż wszyscy młodo zmarli poeci. \

Żyję dłużej niż wszyscy młodo zmarli poeci. ]


Lvt^) f

l&iUo


ort/M


Po zdjęciu czarnych okularów. ^ ten świat przerażający jest tym bardziej. , Prawidziwy jest. Właściwe barwy    ,—'

wpełzają na właściwe miejsca.

Mąż ślizga się po wszystkim, co napotka. Właśnie ^naadotknął.

Sniegspadnie i zakryje wszystko. a Na razie jednak widać miasto - czarną ' . kość rozjaśnianą niekiedy światłami \J ^maleńkich samochodów, usiadłem wysoko i patrzę. Wieczór. Już zamknięte wszystkie wesołe miasteczka.

Wieczór. Mężczyźni wracają z łupami.

Żarliwi księża zdolni do zbawienia_

jedynie_siebieisanaych/ Szedł pies TftmmTT^miSfdziaiTMoje dokumenty uległy rozkładowi. Wszystko co kochałem uległo rozkładowi. Jestem zdrów i cały.

Niczego o mnie nie ma w Konstytucji.


(\Aj


16!)

168


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanuj0022 (181) 226 Ale poszukajmy przykładu prostszego, tak prostego, że pozostaje niemal nie zauw
75278 skanuj0002 (136) 4 listopada 2008 ROZWÓJ PSYCHORUCHOWY Sygnały ostrzegawcze w rozwoju psych
skanuj0015 (78) •iedzę na temat świata fizycznego i społecznego. W tym czasie kształtuje się pod-smw
skanuj0018 (181) tego dążenia, dokonywane przez wczesną awangardę, zasługują na względy nie tylko dl
skanuj0023 (181) ■^jjoii "Tł^

więcej podobnych podstron