albo drugą, lecz nie obie. Brutalizowanie obu równałoby się spowodowaniu dosłownie wojny płci. Dla Jano-mamów oznaczałoby to walkę zbrojną między mężczyznami i kobietami o władzę nad drugą płcią jako nagrodę za wyczyny na placu boju. Innymi słowy, jeśli stosunek seksualny ma być nagrodą za odwagę, jedną z płci należy nauczyć tchórzostwa.
Te rozważania prowadzą mnie do małej korekty feministycznego paradygmatu: „Anatomia nie jest przeznaczeniem.” Anatomia człowieka jest przeznaczeniem w pewnych warunkach. Kiedy wojna była znakomitym środkiem kontroli przyrostu ludności i kiedy technika wojenna ograniczała się przede wszystkim do prymitywnej broni ręcznej, górował z konieczności styl życia męsko-szowinistyczny. Jako że dzisiejszy świat nie spełnia żadnego z tych warunków, feministki mają rację przepowiadając schyłek męsko-szowinistycznych stylów żyda. Ja dodałbym, że tempo zbliżania się tego schyłku oraz ostateczne perspektywy na równość płci zależne są od dalszej eliminacji konwencjonalnej policji i sił zbrojnych. Miejmy nadzieję, że nastąpi to w rezultacie eliminacji potrzeby istnienia policji czy personelu wojskowego, nie zaś w rezultacie doskonalenia taktyk bojowych niezależnych od siły fizycznej. Niezbyt będziemy się różnić od Janomamów, jeśli rewolucja seksualna zapewni kobietom mocną pozycję na czele oddziałów maczugowców lub na stanowiskach dowodzenia w siłach jądrowych.
Potlacz
Niektóre z zagadkowych stylów żyda, które można napotkać w światowym muzeum etnografii, noszą ślad dziwnej żądzy znanej jako „pęd do prestiżu”. Są ludzie, którzy odczuwają głód uznania, jak inni odczuwają głód mięsa. Zastanawia nie to, że ludzie pragną uznania, ale że czasami pragnienie to intensyfikując się prowadzi do rywalizacji z innymi o prestiż, tak jak inni współzawodniczą o ziemię, białko czy zaspokojenie popędu płciowego. Czasami ta rywalizacja staje się tak gwałtowna, że wydaje się celem samym w sobie. Wtedy przybiera kształt obsesji absolutnie nie Uczącej się z racjonalnymi obliczeniami, a nawet zupełnie z nimi niezgodnej.
Vance Packard uderzył we właściwą strunę, gdy określił Stany Zjednoczone jako kraj ludzi konkurujących w dążeniu do pozycji. Wielu Amerykanów zdaje się spędzać życie usiłując wdrapać się na wyższy szczebel piramidy społecznej po prostu po to, żeby zaimponować innym. Wydaje się, że jesteśmy bardziej zainteresowani w staraniu się o to, aby ludzie nas podziwiaU za bogactwo, aniżeb w zdobyciu tego bogactwa, które często składa się z chromowanych błahostek i kłopotli-
109