30
wdziwąj, głębokiej poezji. Są to wszystko pierwiastki istotnej sztuki, ale tylko pierwiastki, kiełki. Niechaj kiełki tylko wyżej trysną, zaraz publicysta odpycha artystę, oblewa je zimną wodą satyry, owiewa mrozem ironii, robi z nich straszydło na wróble, karykaturę. Zabija treść czysto ludzką, tak iż niie mamy przed sobą nieśmiertelnych obrazów duszy, uczuć potężnych i kolizyj ich namiętnych, lecz wycieczki i artykuliki natury publicystycznej. Będą to więc materjaly i obrazy obyczajowe, ale chyba dla historyka.
Prześliczne są niektóre pieśni, gdzie ton ludowy doskonale uchwycony.
Zamieszczone w wymienionych powyżej rocznikach niektóre liryki Fruga, Gottlobera, L. Pereca, Goldfadena, Gordonów, a z dawniejszych autorów: nieocenionego, a teraźniejszym kierownikom ruchu prawie nieznanego Wolfa Ehrenkranca ze Zbaraża, są brylancikami natchnienia i uczucia. Ale — rzadkie to, niedostrzeżone prawie kwiaty na ogromnych obszarach, piaskami zapełnionych lub suchymi badylami i pokrzywami. Garść ich tylko szczuplutka - a one nie dają barwy całości. Głos uczucia targanego, obraz plastyczny spotykamy i na najniższych stadjach rozwojowych, wśród hord dzikich afrykańskich. I one mają baśnie, śpiewy, marzenia. Czy to literatura?
Nie! bezwzględnej wartości i żywotności literaturze żargonowej przyznać me możemy.
Zobaczmy, jaka jej wartość względna.
W r. 1887. wyszło w ogóle — o ile bibliografji wiadomo — 78 dziełek żargono-