Miało być pięknie, skończyło się rozczarowaniem. Zespół Mucke w sezonie 2003 wywalczył wicemistrzostwo F3 Euro Series z Christianem Klienern, rok później z Kubicą w składzie niemiecka ekipa po prostu przespała sezon, koncentrując się na innych wyzwaniach.
Jedna z nielicznych miłych chwil w sezonie 2004. Na Nurburgringu Kubica przegrał tylko z późniejszym mistrzem F3 Euro Series. Jamie Greenem. Na trzecim stopniu podium stanął Nico Rosberg. z którym Robert walczy teraz w Formule 1.
Po sukcesach w kartingu przyszedł czas na awans do wyścigów samochodowych. Czy fakt, że pochodzisz z kraju praktycznie pozbawionego wyścigowych tradycji, bardziej ci pomagał czy przeszkadzał w pokonywaniu kolejnych szczebli kariery?
- Na pewno droga nie była łatwa. Polska nie ma tak naprawdę kultury wyścigowej, kultury motosportu. Może byłoby mi łatwiej, gdybym pochodził z innego kraju. Mam jednak większą satysfakcję z tego, że dotarłem do Formuły I jako Polak. Udało mi się zaistnieć bez żadnych pleców, sponsorów czy wsparcia koncernów. Od początku zdawałem sobie sprawę, że nie będzie łatwo i trzeba od czegoś zacząć. Starałem się nie kreować sobie za wysokich aspiracji, ale jeżdżąc w kartingu, miałem kilka bardzo udanych sezonów.
Tym bardziej chyba przejście do wyścigów samochodowych, gdzie miałeś wiele problemów, musiało być pewnego rodzaju szokiem?
- Kiedy nadszedł czas przesiadki do bolidów, dostałem taki kubeł zimnej wody na głowę. Okazało się, że nie wszystko zależy tylko i wyłącznie od umiejętności kierowcy. W kartingu było najwięcej sportu, świetna atmosfera i najmniej układów. Pierwsze lata w bolidach nie byty łatwe, byty wręcz nieco deprymujące. Włosi mają jednak takie powiedzenie,/^ każdy owoc ma swoją porę roku, swój czas. Tak było w moim
— 69