60 Platon
doniesie Dionowi w przekonywających słowach, sam osobiście i polecając to zrobić wielu innym ze swego otoczenia, o tym, co mi teraz proponuje, i oświetli to tak, że on był pełen najlepszych chęci, a ja nie zechciałem zrobić tego, z czym się do mnie zwracał, i że sprawy Diona nic mnie najzupełniej nie obchodzą — co wtedy? — Do tego wszystkiego może i puścić mnie nie zechce, sam nie wydając żadnemu kapitanowi polecenia w tej sprawie, łatwo może dać jednak wszystkim do zrozumienia, że nie jest zgodne z jego wolą, abym puszczał się w drogę. Czy zechce mnie wtedy ktoś wziąć z sobą na swój statek, zabierając wprost z domu Dionizjosa? Bo na domiar wszystkich nieszczęść mieszkałem w domu znajdującym się w ogrodzie pałacowym, skądby mnie i strażnik nawet wypuścić nie zechciał bez otrzymania polecenia od Dionizjosa. — Jeżeli zaś pozostanę tu jeszcze przez ten rok, będę mógł Dionowi donieść o tym wszystkim, i w jakiej znowu znalazłem się sytuacji i co zamierzam. A jeśli Dionizjos wykona coś z tego, co obiecuje, to nie tak zupełnie na drwiny zasługiwać będzie to, co by mi się udało wtedy uzyskać — nie mniej bowiem chyba niż jakie sto talentów, jeżeliby uczciwie obliczyć, wynosić musi majątek Diona. — Jeżeliby natomiast miało się stać to, co mi się teraz widzi, że się stanie według wszelkiego prawdopodobieństwa, to z sobą, co prawda, nie bardzo będę wiedział co począć, niemniej jednak konieczne jest chyba ten rok przynajmniej pomęczyć się jeszcze i próbować na podstawie faktów dowieść przewrotność zamysłów Dionizjosa”. Powziąłem więc to postanowienie i następnego dnia powiedziałem do Dionizjosa: „Postanowiłem zostać, proszę Cię jednak, żebyś nie uważał, iż jestem uprawniony do tego, żeby móc decydować za Diona. Trzeba żebyś razem ze mną wystosował do niego pismo z powiadomieniem o tym, cośmy
tu teraz uchwalili, i z zapytaniem, czy go to zadowala;
0 ile zaś nie, a pragnąłby i życzył sobie czegoś innego, niechaj o tym doniesie jak najprędzej; Ty zaś nie możesz tymczasem niczego nowego przedsięwziąć w jego sprawie”.
To więc zostało powiedziane i zgodziliśmy się na to w tej formie, jak to teraz podałem mniej więcej. Wkrótce potem odpłynęły okręty i nie miałem już żadnej możliwości odjazdu. A wtedy właśnie wspomniał mi Dionizjos w rozmowie, że Dionowi należy się tylko połowa majątku, druga d połowa przypaść winna jego synowi; mówił, że mienie Diona wystawi na sprzedaż i że połowę otrzymanych ze sprzedaży pieniędzy wręczy mnie, abym mu zawiózł,
a połowę zostawi dla jego syna; będzie to bowiem, jego zdaniem, najsłuszniejsze rozwiązanie. Byłem jak obuchem rażony tym, co mi powiedział, uważałem jednak, że byłoby całkiem śmiesznie przeciwstawiać się jeszcze w tej sprawie; zaznaczyłem tylko, że trzeba poczekać na odpowiedź Diona i wtedy go o tym znowu powiadomić. On zaś bezpośrednio potem nader lekkomyślnie zajął się sprzedawaniem całego mienia Diona, gdzie, jak, i komu mu e się podobało; do mnie w ogóle nie odezwał się już o tym ani słowem. Ja ze swej strony również w sprawach Diona więcej już z nim nie rozmawiałem. Nie sądziłem bowiem, żeby się tu jeszcze coś dało uzyskać.
Do tego czasu w ten oto sposób usiłowałem filozofii
1 moim przyjaciołom przychodzić z pomocą. Odtąd zaś żyliśmy ja i Dionizjos tak, że ja już tylko tęsknie w dal 348 spozierałem, jak ptak pragnący odlecieć, a on rozmyślał wciąż nad tym, jakby mnie można było spłoszyć i nie oddać mi pieniędzy Diona. A przecież twierdziliśmy wobec całej Sycylii, że przyjazne nas łączą stosunki.
Wtedy właśnie zamierzał Dionizjos uszczuplić żołd weteranom z oddziałów najemnych wbrew zasadom,