Jolanta Piwowar
RECENZJA
Kazimierz Ożóg, Polszczyzna przełomu XX i XXI wieku. Wybrane zagadnienia, Rzeszów 2001.
Niedawno (w drugim półroczu 2001 roku) ukazała się książka Kazimierza Ożoga Polszczyzna przełomu XX i XXI wieku. Wybrane zagadnienia. Pozycja ta jest kontynuacją nurtu rozważań polskich językoznawców opisujących polszczyznę ostatnich dwudziestu kilku lat. Do napisania książki skłoniło autora, jak sam napisał we wstępie, zdziwienie, jakie ogarnęło go po powrocie do Polski: „Po czterech latach mojej nieobecności w kraju zastałem po przyjeździe zupełnie inną polszczyznę. Nie spodziewałem się, że zmiany będą aż tak wielkie. Postanowiłem zatem choć w części je zgłębić”.
W tomie znalazły się rozdziały poświęcone m.in. zagadnieniom przemian językowych, jakie zaszły „w wyniku rewolucji Solidarności” w polszczyźnie oficjalnej, potocznej, politycznej, w języku młodzieży, w polszczyźnie wsi polskiej. Nie zabrakło w nim również rozważań bardziej szczegółowych dotyczących np. przemian we współczesnej polskiej grzeczności językowej, zjawiska amerykanizacji, opisu odmiany konsumpcyjnej języka polskiego.
Najwięcej uwagi poświęcił autor tekstom wyborczym (rozdz. VI, VII, VIII). Zanalizował ok. 700 tekstów pochodzących z druków ulotnych, afiszów, plakatów oraz tekstów z płatnych ogłoszeń wyborczych zamieszczonych w prasie. Kazimierz Ożóg interesująco i przystępnie opisał (nie tylko dla czytelnika-językoznawcy) m.in. teksty wyborcze jako akty mowy, mechanizmy retoryczne zawarte w ulotnych tekstach wyborczych oraz wartościowanie w polskich kampaniach wyborczych. Bogato ilustrowana materiałem językowym analiza dotyczy tekstów, które ukazały się w czasie kampanii wyborczej do Sejmu i Senatu w 1997r., do Samorządów w 1998 oraz wyborów prezydenckich w 2000r.
Autor trafnie i przekonująco scharakteryzował np. mechanizmy retoryczne sprzyjające budowaniu zaufania i poparcia dla kandydata wśród wyborców (np. tworzenie wspólnoty świata i języka).
W rozdziale poświęconym współczesnym tekstom reklamowym autor skupił się wyłącznie na opisie niektórych kategorii semantycznych wzmacniających perswazyjność przekazu reklamowego. Zaliczył do nich m.in. kategorię nowości i tradycji, kategorię naturalności, skuteczności, luksusu i wygody oraz kategorię ceny.
Dyskusyjne wydają się wnioski sformułowane w tym rozdziale (zob. s.103). K. Ożóg scharakteryzował reklamę wyłącznie jako negatywne zjawisko narzucające odbiorcy schematyczną wizję świata, prymitywną, całkowicie podporządkowaną konsumpcji. Takie reklamy istnieją, ale są też i takie, które zaskakują pomysłowością, są zabawne i oryginalne.
Dyskusyjne wydają się także stwierdzenia zawarte w rozdziale poświęconym amerykanizacji (rozdz.XII). Autor zdradza wyraźną niechęć do kultury amerykańskiej pisząc np.:
„ (...) następuje przewartościowanie świąt kościelnych, tak mocno związanych z polską tradycją religijną i narodową, a zwłaszcza Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Stają się one pretekstem do robienia zakupów i obdarowywania bliskich prezentami. Zatracają swój charakter okresy przygotowania do tych świąt (...). Wiąże się to z typowo amerykańskim, powierzchownym sposobem przeżywania różnych uroczystości, w których najważniejsza jest krzykliwa forma, a nie głębsza, zwłaszcza ideowo czy religijnie treść” (s.232).
Dalej na tej samej stronie czytamy:
„(...) mocno oddziałują wzorce związane ze sposobem życia Amerykanów. Najważniejszą kategorią jest tu sukces i indywidualizm, poczucie własnej wartości i niezależności, bardzo istotna jest swoboda wyboru, por. cieszący się ogromnym powodzeniem w Polsce serial amerykański Moda na sukces”.
Naszym zdaniem nie jest chyba naganne dążenie do zachowania indywidualności, poczucia własnej wartości i niezależności. Takie postawy godne są naśladowania chyba w każdej kulturze? Nie jest także niczym zdrożnym obdarowywanie bliskich prezentami, ani robienie zakupów przedświątecznych. Tradycja wręczania prezentów gwiazdkowych jest dużo starsza od pojęcia amerykanizacji.
Nie możemy się także zgodzić z przekonaniem autora Polszczyzny przełomu XX i XXI wieku, że wszystkie produkty kultury amerykańskiej są banalne i mało wybredne (s.233). Również nieuzasadniony wydaje się zarzut, że Amerykanie wynaleźli Internet po to, by zdobyć narzędzie dominacji nad resztą świata (s.227). Zawsze istniało duże zapotrzebowanie na szybkie zdobywanie i wymianę informacji, zwłaszcza dzisiaj, gdy informacja jest konkretnym towarem, często bardzo drogim. Na całym świecie istnieją portale internetowe obsługujące swoich rodzimych użytkowników (np. polski ONET, INTERIA, WIRTUALNA POLSKA), którzy wcale nie muszą biegle władać językiem angielskim.
Zbyt daleko idące wnioski wyciągnął K. Ożóg opisując szerzenie się amerykańskiego kultu ciała, młodości i „szerokiego uśmiechu”. Jako namacalny dowód tego wpływu wymienił np. określenie face-lifting. Jest to termin używany w kosmetologii oznaczający zabieg odmładzający, napinający skórę twarzy, zmniejszający głębokość zmarszczek. Naszym zdaniem nie jest to kolejny przejaw amerykanizacji kultury polskiej i stylu życia Polaków. Kobiety (także mężczyźni), niezależnie od kultury, chcą pięknie i młodo wyglądać. Gdyby lifting wynaleźli np. Niemcy, na pewno byłby równie chętnie i często stosowany w gabinetach kosmetycznych, mimo że nie byłby to „wymysł” amerykański.
Amerykanizacja kultury polskiej widoczna jest między innymi, czy raczej przede wszystkim, we współczesnej polszczyźnie. Autor pokazuje to zjawisko, posługując się zestawem wyrazów zapożyczonych, np. super, ekstra, o'key, sorry, cool itp. W różnych rozdziałach książki pojawiają się one kilkanaście razy, np. super i ekstra — ok. 15 razy (nie liczyliśmy wystąpień, w których notowany jest w połączeniach, np.: super torba, super jakość, super temat, ekstra makaron, ekstra moc itp.). Wyrazów takich używają prawie wszyscy, celuje w tym zwłaszcza młodzież. Modne są także wyrazy dokładnie i zgadza się (w ten sposób młodzież najczęściej wyraża aprobatę), por. dialogi w książce (s.95):
A. Takie imprezy poetyckie są dla młodzieży bardzo pożyteczne.
B. Zgadza się.
A. Mamy tu same pożytki z tego spotkania.
B. Dokładnie.
A. My tu mamy taką łąkę i działkę, czyste powietrze jest u nas
B. Dokładnie.
Teraz ustawimy namiot i będziemy grillować, będzie fajnie.
Zgadza się.
Na podstawie materiału językowego, który wykorzystał w swej książce Kazimierz Ożóg, czytelnik z pewnością zgodzi się z wnioskiem autora, że język młodzieży jest nieatrakcyjny i nudny. Trzeba jednak wziąć pod uwagę i to, że część młodzieży, zwłaszcza ta bardziej wykształcona, ucząca się języków obcych, umie bawić się językiem tłumacząc np. polskie wyrażenia potoczne i związki frazeologiczne na język angielski (wykorzystuje przy tym często np. podobieństwo fonetyczne wyrazów polskich i angielskich), por. np.:
Never Ending Story (tytuł znanej piosenki, którą śpiewał Limahl) — bardzo długie zasłony;
Don't make a village — pot. młodz. Nie rób wioski;
I'll animal to you — zwierzę ci się;
Garden School Band — Zespół Szkół Ogrodniczych;
Little business of movement — kiosk ruchu;
Village killed by deska — wiocha zabita dechami;
Railway on you — kolej na ciebie.
W języku młodzieży (i nie tylko młodzieży) obecne są wulgaryzmy. Na s.185 Kazimierz Ożóg wymienił (sądząc po sposobie zapisu chyba z zawstydzeniem) kilka wulgaryzmów, które wynotował z filmu Nic śmiesznego z Cezarym Pazurą. Zapisał je w sposób niestandardowy, właściwie są to tylko pierwsze litery lub sylaby wyrazów wulgarnych. W całości zapisany jest tylko ostatni: ch..., pier..., k...,jeb..., fiut. Niżej na tej samej stronie (i w innych miejscach) autor przytoczył wulgaryzmy w pełnym brzmieniu: „Hej ty, kurwa, co ta dupa chce ode mnie?”
W omawianym rozdziale IX znajduje się niejasno sformułowane zdanie: „W moich badaniach wychodzę z założenia, że odmiana środowiskowa ludzi młodych jest jeszcze jednym wyróżnikiem postawy mieć, tak częstej wśród polskiej młodzieży” (zob. s. 179). Przyczyną niejasności jest błąd techniczny polegający na opuszczeniu w zdaniu wyrazu. Poprawnie sformułowane zdanie powinno być chyba takie: „W moich badaniach wychodzę z założenia, że odmiana środowiskowa języka ludzi młodych jest jeszcze jednym wyróżnikiem postawy mieć, tak częstej wśród polskiej młodzieży”.
Pewne niedostatki widać także w opracowaniu rozdziału poświęconego współczesnej polszczyźnie wsi. Autor skupił się wyłącznie na gwarze swojej rodzinnej podrzeszowskiej wsi Górno (przytoczył fragment tekstu gwarowego zapisanego fonetycznie). Do epokowych przemian, jakie zaszły na polskiej wsi zaliczył np. to, że wyszły z użycia małe brony (duże ciągle są używane?) i motyka, a dębową beczkę do kiszenia kapusty zastąpiła beczka plastikowa (zob. s.215).
W książce znajdują się także inne niedociągnięcia. Natknęliśmy się m.in. na błędy językowe (fleksyjne). Na s. 190 znajduje się objaśnienie znaczenia wyrazu chlor `ktoś, kto negatywnie oddziaływuje (!) na innych'. Na s.72 w zdaniu: „Sprawa światłowodowej magistrali telekomunikacyjnej, określana jako sprawa kabla, nie schodziła z łam (!) prasy w jesieni 2000 roku”.
Nowy słownik poprawnej polszczyzny PWN pod red. A. Markowskiego formy *oddziaływuje oraz *łam jednoznacznie charakteryzuje jako niepoprawne:
oddziaływać ndk VIIIa rzad. ndkI, oddziałuję (nie: oddziaływuję);
łam m IV, D. łamu, lmn D. łamów (nie: łam).
W omawianym tomie zauważalna jest również powtarzalność treści umieszczonych w różnych miejscach. Powtarzają się nie tylko wnioski ale i całe fragmenty tekstu, por. np. fragmenty ze s.33 i 103:
„2.6. Po roku 1989 także i w Polsce reklama stała się wszechobecna zarówno w środkach masowego przekazu, jak i w życiu codziennym przeciętnego Polaka. Zjawisko to często nas drażni, irytuje, ale w sposób istotny kształtuje nasze gusty, wpływa na nasze wybory i preferencje konsumpcyjne. Reklama odciska także wyraźny ślad na zachowaniach językowych współczesnych Polaków, rozpowszechnia bowiem setki nowych słów związanych z kulturą konsumpcyjną”.
„1.1. Po roku 1989 także i w Polsce reklama stała się wszechobecna tak w środkach masowego przekazu, jak i w życiu codziennym Polaków. Zjawisko to często nas drażni, denerwuje, irytuje odbiorcę, ale w sposób istotny kształtuje nasze gusty, wpływa na nasze wybory i preferencje, decydujące o naszych wyborach ekonomicznych. Reklama zostawia także ślad na zachowaniach językowych współczesnych Polaków”.
Sam autor czasem ma poczucie, że niektóre treści w książce powtarzają się, gdy pisze np. kolejny raz o pokojowej rewolucji Solidarności na s. 229:
„Powtórzmy raz jeszcze, że w wyniku rewolucji Solidarności Polska dołączyła w roku 1989 do wolnych państw demokratycznych”.
Dalej na s. 196 i 214 czytamy:
„ Pokojowa rewolucja Solidarności wprowadziła nasz kraj w obręb uniwersalnej, globalnej już dzisiaj kultury konsumpcyjnej, w której do najwyższych wartości zaliczana jest postawa mieć”.
„Polska dołączyła do społeczeństw konsumpcyjnych po rewolucji Solidarności. W ciągu ostatnich dziesięciu lat w społeczeństwie polskim konsumpcja ogromnie wzrosła i wielu Polaków uważa ją za bardzo ważną wartość. Konsumpcja, którą w powyższym rozdziale utożsamiam z postawą mieć, ma także swój język”.
Tak więc na podstawie lektury omawianego tomu, czytelnik dochodzi do wniosku, że do powstania wszystkich niepożądanych zjawisk we współczesnym języku polskim (np. mody na luz w mówieniu, odejścia od dawniejszych językowych form grzecznościowych, dewulgaryzacji wulgaryzmów, wzrastającej liczby zapożyczeń angielskich itp.) doszło z powodu przemian społeczno-politycznych, jakie zapoczątkowała Solidarność. Wszystko dlatego, że pokojowa rewolucja Solidarności wprowadziła nasz kraj, jak pisze Kazimierz Ożóg, w obręb uniwersalnej, globalnej kultury konsumpcyjnej. I chciałoby się rzec na koniec: Cóż ta Solidarność zrobiła najlepszego!
W latach 1990-1994 K. Ożóg pracował w Sekcji Polskiej Uniwersytetu Lille III.
1
2