Historia Tybetu
W 313 r. p.n.e. kroniki tybetańskie odnotowują pierwszego władcę Tybetu - króla Niatri Cempo. W VII wieku w Tybecie pojawił się buddyzm, a król Songcen Gampo zjednoczył pod swoim panowaniem plemiona tybetańskie.
Tybet był wielokrotnie najeżdżany - przede wszystkim przez plemiona mongolskie. Sam też był najeźdźcą. Przez jakiś czas kontrolował Jedwabny Szlak, podbił też ówczesną stolicę Chin - Xian.
W 1240 roku wnuk Czyngis-chana książę Goden wysłał ekspedycję do Tybetu, by przyjąć stamtąd buddyjskie nauki. Także jego następca, Kubilaj, przyjął buddyzm tybetański, a swojego duchowego nauczyciela Drogona Czoegjal Phagpę uczynił władcą Tybetu. W ten sposób powstał i trwał przez wieki związek kapłan - opiekun (czö - jön). Jego istotą była ochrona, jaką opiekun zapewniał swojemu mistrzowi duchowemu (lamie) w zamian za nauki i błogosławieństwa. Nie był to stosunek podległości, ale współzależność polityczno-religijna. Do dziś tybetańscy dalajlamowie są przywódcami religijnymi mongolskich buddystów.
Trwający przez wieki układ kapłan - opiekun zakończył się w 1908 roku z powodu inwazji wojsk mandżurskich na Tybet. Mandżurowie chcieli ograniczyć rosnące wpływy brytyjskie. W 1911 roku Chiny uznały Tybet za swoją prowincję. Ale walki trwały i rok później Chiny podpisały akt kapitulacji - na jego mocy z Tybetu wydaleni zostali wszyscy Chińczycy.
14 lutego 1913 roku XIII Dalajlama ogłosił niepodległość Tybetu.
W czasie II wojny światowej Tybet zachował neutralność. Nie przepuścił amerykańskich konwojów z pomocą dla Chin, choć zabiegał o to prezydent Roosevelt.
30 września 1949 roku Komunistyczna Partia Chin ślubowała "wyzwolić Tybet". W listopadzie 1950 roku 15-letni wówczas XIV Dalajlama przejął władzę od sprawującego w jego imieniu rządy regenta. W marcu 1951 roku tybetańska delegacja pojechała na rozmowy do Pekinu. Została uwięziona i zmuszona do podpisania (23 maja 1951) "17-punktowej ugody". Pieczęcie na ugodzie sfałszowano. Upoważniała ona wojska chińskie do wejścia na teren Tybetu, a chiński rząd do prowadzenia tybetańskiej polityki zagranicznej. Gwarantowała jednak, że Chiny nie będą zmieniać istniejącego w Tybecie systemu politycznego ani ingerować w status, funkcje i władzę Dalajlamy i Panczenlamy (przywódców politycznych i duchowych). Gwarantowała Tybetańczykom autonomię oraz poszanowanie ich religii i obyczajów.
9 września 1951 roku armia chińska wkroczyła do Lhasy.
Chińska okupacja
Do lat 70. trwały w Tybecie walki: najpierw regularnej armii, potem partyzantki. Partyzantów w latach 1958-71 szkoliła i zbroiła amerykańska CIA.
W marcu 1959 roku wybuchło powstanie w Lhasie. Tybetańczycy otoczyli pałac Dalajlamy - Potalę - bojąc się, że zostanie on uprowadzony do Pekinu. Dalajlama w przebraniu uciekł do Indii. W krótkim czasie jego śladem podążyło 80 tys. Tybetańczyków.
Według chińskich danych podczas tłumienia powstania w Lhasie zginęło 87 tysięcy Tybetańczyków.
Władze chińskie zaczęły komunizować Tybet: odebrały ziemię chłopom i klasztorom, tworząc "spółdzielnie" i "komuny". Uwięziono hierarchów duchowych, arystokratów, przywódców klanów, urzędników państwowych. A także "kontrrewolucjonistów" i "agentów". Na "wiecach walki klasowej" zmuszano ludzi do bicia i poniżania "wrogów klasowych". Ofiarami wieców padło niemal 100 tys. Tybetańczyków.
Tybetański rząd na wychodźstwie szacuje, że okupację przypłaciło życiem do tej pory ponad 1 mln 200 tys. z 6 mln Tybetańczyków.
Według niepełnych informacji w 2007 roku w Tybecie odbywało kary (średnio 11 lat) około 130 więźniów politycznych. Areszt i więzienie grozi za samo posiadanie zdjęcia Dalajlamy, który wedle chińskiej propagandy "spiskuje w celu podzielenia macierzy", jest "głową węża", którą należy odciąć.
W 1987 roku rozpoczęła się w Lhasie fala niepodległościowych manifestacji. Tłumiono je, strzelając z broni maszynowej do demonstrantów, głównie mnichów i mniszek. Niepokoje trwały trzy lata. W czasie ich kulminacji, w 1989 roku, wprowadzono w Lhasie stan wojenny. W 19. rocznicę tych wydarzeń, w przeddzień igrzysk olimpijskich w Pekinie, zamieszki wybuchły na nowo, obejmując też inne rejony Tybetu.
Serca Tybetu
Oser, prześladowana tybetańska pisarka
Nigdy się nie dowiemy, jak torturują cudze ciała i umysły, nie poznamy smaku nieznośnych minut i sekund, nieznośnych nocy i dni.
Wypowiadając słowo „ciało”, odruchowo drżę. Panicznie boję się bólu,
nie wytrzymałabym klapsa. Z dławiącym wstydem odliczam za nich dni
niekończących się wyroków. Serca Tybetu biją w piekle rzeczywistości!
(tłum. Adam Kozieł)
Oser urodziła się w Lhasie w 1966 roku. Pisze po chińsku i mieszka w ChRL. We wrześniu 2003 roku jej książka "Zapiski z Tybetu" (chiń. Xizang Biji) znalazła się na indeksie. Za odmowę samokrytyki Oser ukarano usunięciem z pracy, odbierając jej źródło utrzymania, świadczenia zdrowotne i emerytalne oraz mieszkanie.
XIV Dalajlama
Jest niekwestionowanym przywódcą duchowym Tybetu.
Urodził się w chłopskiej rodzinie w 1935 roku. Gdy miał dwa lata, rozpoznano w nim wcielenie 13 poprzedników i zgodnie z tradycją zabrano z domu do rezydencji dalajlamów Potali. Tam został intronizowany jako nowy przywódca kraju i odebrał tradycyjne buddyjskie wykształcenie. Od 12. roku życia zaczął regularne studia. Tytuł gesze - doktora filozofii - zdobył w wieku 24 lat.
Pełną władzę polityczną przejął, mając 15 lat, w czasie chińskiej inwazji. Usiłował przeprowadzić demokratyczne reformy polityczne i społeczne, m.in. uwłaszczyć chłopów, wykupując ziemię od właścicieli ziemskich i klasztorów, zmniejszyć podatki i umorzyć długi wieśniaków.
W 1959 roku musiał uciekać z objętej powstaniem Lhasy. Od tego czasu mieszka w Indiach. Siedzibą rządu na wychodźstwie jest Dharamsala, w jej okolicach powstała największa na świecie tybetańska diaspora.
W 1963 roku XIV Dalajlama ogłosił napisaną przez siebie konstytucję opartą na nowoczesnej myśli konstytucyjnej i prawach człowieka. Doprowadził do wyłonienia w demokratycznych wyborach parlamentu na wychodźstwie.
Od lat nie domaga się dla Tybetu wolności, lecz jedynie autonomii zagwarantowanej w narzuconej przez Chiny "17-punktowej ugodzie". Od lat też zabiega o podjęcie dialogu z władzami ChRL. Nawołuje swój naród do niestosowania przemocy i kierowania się współczuciem wobec Chińczyków. W 1989 roku uhonorowany został Pokojową Nagrodą Nobla.
W Polsce był dwa razy, na zaproszenie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Spotkał się z prezydentem Lechem Wałęsą, premierem Buzkiem, przemówił w Sejmie i w Trybunale Konstytucyjnym. Odwiedził więźniów w areszcie na warszawskim Mokotowie.
Tortury
W listopadzie 2005 roku, po latach negocjacji z Pekinem, pierwszą wizytę w ChRL złożył specjalny sprawozdawca ONZ ds. tortur. Stwierdził, że praktyka stosowania tortur nadal ma w Chinach "charakter powszechny".
Bicie i tortury są rutynową techniką przesłuchań. Wśród narzędzi używanych do bicia są elektryczne pałki, po których skóra pokrywa się pęcherzami i nabiera zielonego koloru. Dla wzmocnienia efektu polewa się podczas bicia wodą. Pałki używane są też do gwałcenia. Więźniów wiesza się za wykręcone i związane na plecach ręce, wyrywając je ze stawów barkowych. W takiej pozycji zawiesza się ich też nad paleniskiem, do którego wrzucane są strączki chili.
Więźniów dręczy się też procedurami pseudomedycznymi. Pobiera się im - bez znieczulenia i odpowiednich środków ostrożności - płyny ustrojowe, np. płyn mózgowo-rdzeniowy, który służy do wyrobu leków. A także krew, co dla niedożywionych i wycieńczonych pracą skazanych może skończyć się śmiercią.
Torturą jest też praca więźniów. Ngałang Sangdrol po raz pierwszy aresztowana została w wieku 13 lat za śpiewanie pieśni patriotycznej. W więzieniu spędziła 12 lat: - Najgorsze jest to, że nigdy nie wiesz, co się stanie - czy cię dziś będą bili, jak, kiedy. Nie wiadomo, co strażnikom przyjdzie do głowy. Tych pomysłów więźniowie boją się najbardziej. Poza tym - codzienna praca. Normy są tak wyśrubowane, że zaharowujesz się na śmierć. W Drapczi pracowałyśmy w szklarni. Stosuje się tam środki owadobójcze, przed którymi więźniowie nie są chronieni. Wdychamy wszystkie te opary. Mamy je w gardle, w nosie, w oczach. Nawozi się ludzkim kałem, który trzeba wybierać z dołów kloacznych. Jedna więźniarka wchodzi do takiego dołu, wybiera kał rękami, napełnia wiadro i podaje drugiej. Ma go wszędzie: na twarzy, we włosach, w ustach.
Pieśni mniszek uwięzionych w Drapczi
"Oby nikt nigdy tak nie cierpiał"
Pieśń smutku w naszych sercach
Śpiewamy ją dla was, bracia, przyjaciele
Smutek tego mroku
Skończy się kiedyś
Głodzą ciała i dusze
Nigdy nie zapomnimy tego bicia
Oby nikt tak nie cierpiał
W niebiańskiej krainie
Krainie śniegów
Krainie wiecznego spokoju i błogosławieństw
Oby zapanował w nim na wieki
Awalokiteśwara Tenzin Gjaco
(tłum. Adam Kozieł)
Za nagranie tej i innych pieśni, które zostały przemycone z więzienia w Drapczi w 1993 roku, mniszki były torturowane, jedna zmarła. I ich wyroki zostały podwyższone od 3 do 9 lat.
Represje wobec mnichów
Religia jest integralną częścią tybetańskiej kultury, obyczaju, podstawą tożsamości narodowej. Dlatego władze chińskie uznały ją za podstawową przeszkodę w przejęciu pełni władzy nad Tybetem. W czasie chińskiej okupacji zburzono w Tybecie większość z 6259 klasztorów - bezcennych zabytków.
Połowę spośród 592 558 mnichów, mniszek i nauczycieli zmuszono do wyrzeczenia się święceń. Ponad 110 tys. torturowano i zamordowano.
Przed chińską inwazją w rejestrach klasztoru Sera figurowało 7997 mnichów - obecnie jest ich kilkuset. Podobnie w Drepungu, największym niegdyś mieście klasztornym świata, gdzie mieszkało i pobierało nauki 10 tys. mnichów.
Do nadzoru nad klasztorami i kontroli nad religią powołano m.in. Komitet ds. Kierowania Buddyzmem Tybetańskim. Władze chińskie poddają mnichów "edukacji patriotycznej". Odbierają datki zostawiane przez wiernych. Nakładają na klasztory limity mnichów.
Kilka lat temu w prowincji Kham zniszczono Instytut Serthar, największy naukowo-religijny ośrodek buddyzmu we współczesnym Tybecie. Wydalono stamtąd ponad 8500 duchownych, burząc ich domy, by nie mieli dokąd wracać.
W lipcu 2007 roku Państwowa Administracja Spraw Religijnych przyjęła zarządzenie nr 5 dotyczące "reinkarnacji żywych buddów buddyzmu tybetańskiego". Państwo przejęło pełną kontrolę nad religijnym rytuałem poszukiwania inkarnacji zmarłych mistrzów duchowych.
XIV Dalajlama: - Tzw. wolność religii w Tybecie sprowadza się dziś do tego, że władze zezwalają naszym rodakom tylko na praktyki obrzędowe i dewocyjne. Natomiast nauczanie i studiowanie filozofii buddyjskiej podlega oficjalnym i nieoficjalnym restrykcjom. W ten sposób obraca się buddyzm w ślepą wiarę - co doskonale zgadza się z komunistyczną wizją religii.
Religia
Religia organizowała w Tybecie życie duchowe, społeczne i polityczne. Na niej oparte było wykształcenie, nauka, medycyna. I władza polityczna.
Rdzenną religią Tybetu jest bon. Nauki dzogczen, które głoszą nauczyciele bonu, są bardzo zbliżone do buddyzmu - obejmują m.in. koncepcję pustości zjawisk i dążenie, przez techniki medytacyjne i doskonalenie duchowe, do oświecenia, czyli wyzwolenia z kołowrotu wcieleń.
Buddyzm pojawił się w Tybecie na dobre w VII wieku. Twórcami buddyzmu tybetańskiego byli dwaj hinduscy mistrzowie: Siantarakszita i Padmasambhawa, zwany Guru Rinpocze, czyli Drogocennym Nauczycielem. To, że buddyzm przyszedł do Tybetu z Indii, a nie z Chin, było wynikiem debaty filozoficznej pomiędzy mnichami indyjskimi i chińskimi w 792 roku w Samje, pierwszym buddyjskim klasztorze założonym w Tybecie przez Guru Rinpocze. Wygrali ją nauczyciele z Indii.
Buddyzm nie panował w Tybecie niepodzielnie. Około 836 roku rozpoczął rządy król Langdarma, wyznawca bonu, który prześladował buddyjskich mnichów. Prześladowania spowodowały rozbicie Tybetu na księstwa. Rozpad dzielnicowy trwał do 1247 roku.
Buddyzm tybetański charakteryzuje się bardzo rozbudowanym rytuałem i wyrafinowanymi technikami medytacji, których wpływ na ludzki mózg od lat jest przedmiotem badań naukowych.
Ma cztery główne szkoły: njingma (założona przez Guru Rinpocze), sakja, gelug (z niej wywodzą się dalajlamowie i panczenlamowie) i kagju (na jej czele stoją karmapowie).
Gelug przejęła od szkoły kagju zwyczaj rozpoznawania w dzieciach tulku - wcieleń zmarłych mistrzów duchowych. To skomplikowany rytuał, który ma wymiar także polityczny - decyduje, kto przejmie władzę. Bierze się w nim pod uwagę słowa wyroczni, prorocze sny uczniów zmarłego, niezwykłe zjawiska towarzyszące narodzinom dziecka i wizje ukazujące się poszukującym wcielenia mnichom.
Ostatecznym testem jest zachowanie się wybranego dziecka. Może ono rozpoznać przedmioty należące do zmarłego, osoby, z którymi był związany, czy też np. znać rozkład pomieszczeń w klasztorze, w którym mieszkał poprzednik. Jeśli kandydatów jest kilku, a testy nie dają jednoznacznej odpowiedzi, o ostatecznym wyborze decyduje losowanie.
Na ten wybór usiłują mieć teraz wpływ władze komunistycznych Chin. W 1995 roku porwały - i przetrzymują do dziś w nieznanym miejscu - sześcioletniego chłopca, Genduna Czokji Nimę, w którym Dalajlama rozpoznał wcielenie XI Panczenlamy - drugiego co do ważności hierarchy ze szkoły gelug. W jego miejsce władze Chin mianowały własnego panczenlamę. Według tradycji to panczenlama odgrywa kluczową rolę w poszukiwaniach kolejnej inkarnacji dalajlamy, a więc władze mają nadzieję, że w ten sposób przejmą kontrolę nad wyborem kolejnego przywódcy Tybetańczyków.
W dawnym Tybecie mnisi stanowili kilkanaście procent ludności. Zwyczajowo każda rodzina posyłała jedno dziecko na naukę do klasztoru.
Modernizacja po chińsku
Władze Chin głoszą, że dzięki olbrzymim dotacjom wyciągają Tybet z zacofania gospodarczego. Rzeczywiście, dotacje te sięgnęły 100 miliardów juanów. Ale przeznaczane są na wspieranie chińskiej kolonizacji Tybetu. Dzięki ulgom podatkowym i dotacjom na "modernizacji" Tybetu bogacą się Chińczycy.
Dotacje z Chin nie idą na oświatę czy opiekę zdrowotną na wsiach. Za to dużą część przeznacza się na przemysł drzewny i wydobywczy, który prowadzony jest rabunkowo i niszczy naturalne środowisko. A zatrudnienie w nim znajdują chińscy osadnicy.
W 2001 roku, w ramach programu "rozwijania ziem zachodnich", rozpoczęto budowę linii kolejowej do Lhasy. Oddano ją do użytku w 2006 roku. Oprócz setek tysięcy chińskich osadników przyniosła Tybetowi zniszczenie tradycyjnych pastwisk i ostoi dzikiej zwierzyny. Nie dała Tybetańczykom nowych miejsc pracy, bo przy jej budowie pracowali głównie Chińczycy.
Dyskryminacja Tybetańczyków
Z raportów instytucji międzynarodowych wynika, że ponad 70 proc. Tybetańczyków z Tybetańskiego Regionu Autonomicznego żyje poniżej granicy ubóstwa. Wielu głoduje, nie ma pracy, mieszkań, dostępu do szkół i opieki zdrowotnej.
Dzięki zachętom finansowym Chińczycy masowo osiedlają się w Tybecie - teraz mieszka tu 6 milionów Tybetańczyków i 8 milionów Chińczyków.
Populację Tybetańczyków zmniejsza się przez akcje aborcji i sterylizacji Tybetanek. W 1984 roku Chińczycy wprowadzili przepis zezwalający małżeństwom tybetańskim na terenie Regionu na posiadanie tylko dwójki dzieci. Za nadliczbowe wymierza się grzywny (400-800 dolarów), obniża rodzicom zarobki, a dzieci nie są meldowane, przez co pozbawia się je opieki zdrowotnej i edukacji.
Służba zdrowia jest odpłatna, większości Tybetańczyków na nią nie stać.
Chińczycy dzięki rządowym dotacjom zarabiają w Tybecie średnio o prawie 47 proc. więcej niż w innych prowincjach ChRL. Wypierają Tybetańczyków nawet z rynku produktów tradycyjnych, jak tybetańskie meble, malowidła czy rzemiosło.
Tybetańczycy mają minimalny udział we władzach lokalnych.
W dostępie do mieszkań preferowani są przesiedleńcy z Chin. Aby zapewnić im mieszkania, burzy się stare domy Tybetańczyków. Wysiedlani nie dostają z reguły żadnych rekompensat. W 2002 roku mimo protestów władze zaczęły wyburzać zabytkowe domy i wznosić nowe budynki w starej, objętej ochroną UNESCO części Lhasy.
Kontrola myśli
Tradycyjnie edukacja w Tybecie odbywała się w klasztorach. Obejmowała wykształcenie podstawowe (bezpłatne) i wyższe studia buddyjskie, odbywane także na uniwersytetach i u duchowych mistrzów. Uniwersytety i klasztory były ośrodkami życia umysłowego w Tybecie. Studia obejmowały wiedzę, medytację i doskonalenie duchowe. Wykładano takie przedmioty, jak filozofia, medycyna, fizyka, astronomia, matematyka, psychologia czy sztuki piękne. Wszystko oparte na buddyjskiej koncepcji świata i człowieka.
Dziś wyższego wykształcenia mnisi muszą szukać za granicą, gdzie uciekło wielu mistrzów duchowych i nauczycieli.
W latach 1959-66 rząd chiński prowadził "kampanie kontroli myśli", w ramach których wykształceni mnisi i świeccy trafili do więzień i obozów pracy. Wprowadzono szkoły państwowe, w których uczyli niewykwalifikowani nauczyciele.
Do najlepszych szkół w Tybecie chodzą przede wszystkim dzieci chińskich urzędników. Klasy dzielą się na chińskie i tybetańskie. Są nawet oddzielne stołówki: "dla jedzących campę" (prażoną jęczmienną mąkę) i "dla jedzących ryż". W regionach wiejskich albo wcale nie ma szkół, albo są na tak niskim poziomie, że praktycznie niczego nie uczą.
W marcu 2004 roku specjalny sprawozdawca ONZ ds. dostępu do edukacji wyraził "przerażenie" liczbą analfabetów w Tybecie i oskarżył rząd, że jego polityka oświatowa ma charakter "asymilacyjny" i nie uwzględnia "wartości języka oraz religii mniejszości". Tybetańczyków uczy się po chińsku - w języku, którego nie znają. Z oficjalnych statystyk wynika, że ponad połowa Tybetańczyków, którzy ukończyli 15. rok życia, jest analfabetami.
Środowisko naturalne
70 proc. powierzchni Tybetu stanowiły łąki, na których koczownicy wypasali tysiące jaków. Władze chińskie karczowały lasy pod budowę kopalń, zakładów przemysłowych, dróg i pod rozbudowę miast. To spowodowało erozję gleby i pustynnienie zielonych niegdyś terenów. Zniszczono unikalne górskie lasy tropikalne i iglaste lasy subtropikalne. Do 1985 roku wycięto 40 proc. zasobów drewna. Przy wyrębie lasów pracowało ponad 20 tys. chińskich żołnierzy i tybetańskich więźniów.
Chiny produkują i składują w Tybecie broń nuklearną. I wzbogacają uran, są tam jego najbogatsze na świecie pokłady. Powoduje to radioaktywne skażenie rzek. Tybetańczycy mieszkający w rejonach kopalń umierają, są też doniesienia o narodzinach zdeformowanych dzieci i zwierząt.
W Tybecie żyje wiele unikalnych gatunków zwierząt, m.in. panda, pantera śnieżna, antylopa cziru, tygrys bengalski. W Czerwonej Księdze ginących gatunków (z 1990) Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody znalazło się 30 gatunków tybetańskich zwierząt. W 1901 roku XIII Dalajlama wydał edykt zabraniający polowania na dzikie zwierzęta. Polowania na zagrożone gatunki zabrania też prawo chińskie. Mimo to są zabijane, m.in. przez żołnierzy i na safari organizowanych dla turystów.
W 2006 roku Dalajlama wezwał Tybetańczyków do ochrony zagrożonych gatunków. W odpowiedzi we wszystkich regionach Tybetu zaczęto publicznie palić szmuglowane z Indii skóry tygrysów, panter i wydr oraz obszywane nimi ubrania. Z dymem poszły futra warte dziesiątki milionów juanów. Ten akt posłuszeństwa wobec Dalajlamy wywołał represje. Zakazano niszczyć futra pod groźbą kary, a tybetańskich spikerów w telewizji zmuszono do występowania w futrach chronionych zwierząt.
Jedna łza zamiast nadziei
Namlo Jak, "Tak myślę"
Wczesnym latem nikt nie chce być nagrobkiem pamięci.
Tego dnia, gdy deszcz ciął policzki łąk w Hang'ang,
Oczarowany tobą i twoim uśmiechem odszedłem przez tańczącą ciszę, wiatr i deszcz
Do odległego miejsca, mrocznego, dalekiego świata.
Kiedy skrzeczą sowy i kruki, nie ma już odwrotu.
Cicha noc rosi łzami złoto świata.
Z podziwu czy porywu
Dałem ci kiedyś jedną łzę zamiast nadziei i błogosławieństw.
25 marca 1995 roku, więzienie Terlinkha, Qinghai
(tłum. Adam Kozieł).
http://www.hfhrpol.waw.pl/Tybet/