Jeremy Rifkiyy
stworzył miliony nowych miejsc pracy- To prawda, że wiele pro. duktów i usług ery informatycznej eliminuje starsze produkty i usługi, jednak wymagają one dużo mniejszej liczby pracowników w produkcji i obsłudze. Mocno lansowana superinfostrada — rewo. lucyjna nowa forma dwustronnej komunikacji, która oferuje konsumentowi bezpośrednio wszelkie możliwe informacje i usługi, omija tradycyjne kanały transportu i dystrybucji. Nowa superinfostrada będzie dawać zatrudnienie coraz większej liczbie informatyków, inżynierów, producentów, pisarzy i artystów, którzy będą progra-mować, monitorować i obsługiwać działanie sieci. Jednak ich liczba wypadnie blado w porównaniu z milionami zatrudnionych np. w handlu hurtowym i detalicznym, którzy stracą swoją pracę — niepotrzebną wobec nowego medium.
Dennis Chamot, niegdyś zajmujący się w centrali związkowej AFL-CIO sprawami zatrudnienia specjalistów, przytacza dodatkowy równie nieodparty argument z przemysłu biotechnologii, który jest jednym z nowych, rozwijających się sektorów stworzonych przez rewolucje technologiczną. Administracja Clintona, szczególnie wiceprezydent Gore, często wyróżnia biotechnologię jako taki rodzaj nowej gałęzi przemysłu, który tworzy całe mnóstwo nowych miejsc pracy, niemożliwych do pomyślenia jeszcze dziesięć lat temu. By{ może rodzaj tej pracy jest całkiem nowy, jednak liczba miejsc zatrudnienia jest niewielka, ponieważ cały sektor jest z natury kapitałochłonny. W ciągu ostatnich 10 lat przemysł biotechnologiczny stworzył niecałe 97 tysięcy miejsc pracy. Chamot przypomina, że dwa razy więcej miejsc pracy zlikwidowano w ramach odchudzania korporacji w jednym tylko roku 1993. Uważa on, że po to, by zmniejszyć bezrobocie o jeden punkt procentowy, trzeba by z dnia na dzień stworzyć jedenaście sektorów typu biotechnologii, co jest nieosiągalnym wyczynem dla dzisiejszych możliwości naukowych, technologicznych i ekonomicznych amerykańskiego społeczeństwa51.
Wiele osób z kół biznesu przyznaje, że niektóre z sektorów i wynalazków najnowocześniejszej technologii dają dużo mniej zatrudnienia, niż go likwidują. Jednak nadal panuje przeświadczeni^ 1
że straty na rynku krajowym zostaną zrekompensowane wzrosłe’ popytu zagranicznego i otwarciem nowych rynków. Dzisiejsze glc balne korporacje walczą ostro o obniżenie barier handlowych i wejście’ do niewykorzystanych jeszcze regionów w poszukiwaniu rynków zbytu dla rosnącej produkcji dóbr i usług. Mają nadzieje, że można szybko utworzyć te nowe rynki, by wchłonęły rosnący potencjał produkcyjny rewolucji technologicznej. Murray Weidenbaum, były prezes komitetu doradców ekonomicznych prezydenta Reagana, razem z innymi argumentuje, że nowe rynki otwierające się w Azji i w rejonie Pacyfiku będą źródłem nowej siły nabywczej konsumentów dóbr wyprodukowanych w Stanach Zjednoczonych2.
Wysiłki korporacji, by stworzyć nowe rynki, odnoszą jednak niewielkie sukcesy z tej prostej przyczyny, że takie same siły technologiczne i ekonomiczne, które działają w Ameryce, wywierają również swój wpływ na gospodarkę światową. W Europie, Japonii i coraz większej liczbie krajów rozwijających się, re-engineering i automatyzacja w coraz szybszym tempie zastępują siłę roboczą, obniżając efektywny popyt w wielu krajach.
Wobec anemiczności rynku krajowego i zagranicznego, wiele firm przechodzi na nowe, mniej pracochłonne technologie, które przynoszą obniżkę kosztów i wyciskają resztki zysków z coraz bardziej kurczących się przychodów. David Wyss, główny ekonomista w firmie konsultingowej DRS/McGraw-Hill, uważa, że amerykańskie firmy, które silnie reagują na zmiany kosztów, rzeczywiście zamieniają ludzi na maszyny, bo nie są w stanie jednocześnie kupować więcej maszyn i zatrudniać więcej ludzi. Według danych departamentu handlu, w 1993 r. amerykańskie firmy wydały ponad 592 miliardy dolarów na nowe maszyny i urządzenia, z czego niecałe 120 miliardów przypada na nowe zakłady i budynki, w których znaleźli pracę nowo zatrudnieni. Reszta została przeznaczona na poprawę efektywności istniejących zakładów, dzięki czemu firmy mogą wytwarzać tyle samo produktów przy mniejszych kosztach i mniejszym zatrudnieniu. Oczywiście te oszczędności są tylko przejściowe. Mniejsze zatrudnienie oznacza dla całej gospodarki mniejszą siłę nabywczą i dalsze kurczenie się potencjalnych rynków i przychodów3.
Biotechnology Industry Organization (BIO), The U. S. Biotechnology Industrj Facts and Figures, Washington, D.C.: BIO, 1994 s. 4. Wywiad z dn. 16.03.1994, z Dennisem Chamot, byłym asystentem prezesa centrali związkowej AFL-CIO dc spraw zatrudnienia specjalistów.
Wywiad z 5.04.1994.
Corporate Spending Bootns, But Jobs Stagnate, „New York Times" 16.06.1944