Jung zwraca mi teraz jednak uwagę na to, że ludzie mają wiele obrazów Boga, które sami uczynili, i to różnych. To nic nowego — sądzę, że już wcześniej wiedziałem o tym, wielokrotnie tę sprawę omawiałem i objaśniałem. Przecież to w tym właśnie tkwi sedno sprawy, że są to obrazy. Żaden wierzący nie roi sobie, że posiada fotografię czy też magiczną, lustrzaną kopię Boga; każdy natomiast zdaje sobie sprawę z tego, że posiadany przezeń wizerunek został zawoalowany albo przez niego, albo przez innych ludzi. Wizerunek Boga pojmowany jest jednak właśnie jako obraz, jako odwzorowanie; to znaczy, że intencja wiary kierowała się ku temu, co bezobrazowe. Obrazy jedynie „przedstawiają” tego, kogo malarze mieli na myśli. Owa nakierowana na byt, na tego, kto jest, intencja wiary jest wspólna ludziom-wywodzącym swą wiarę z różnorakich doświadczeń, i to nawet wtedy, jeśli poza tą intencją nic innego ich nie łączy. Zapewne, „świadomość współczesna”, z którą Jung utożsamia się w nie dających się błędnie rozumieć fragmentach jego pism, „odrzuca ze wstrętem””3 wiarę. Nie wolno jednak zawierać wyników owego odrzucenia w wypowiedziach, które mają być traktowane jako ściśle wynikające z wiedzy psychologicznej. Ani psychologia, ani żadna inna nauka nie jest upoważniona do badania prawdziwości wiary w Boga. Jej przedstawiciele powinni się trzymać z daleka od kwestii prawdziwości wiary; nie mają oni prawa do wypowiadania w ramach uprawianej przez siebie dyscypliny sądów na temat wiary jako na temat czegoś im znanego. Ci, którzy to czynią, nie znają jej.
Nauka o duszy, która zajmuje się tajemnicami, nie uznając postawy wiary za tajemnicę, jest współczesną formą przejawu gnozy. Gnozy nie wolno traktować jako kategorii wyłącznie historycznej — trzeba ją pojmować jako postawę powszechnie ludzką. To ona — ą nie ateizm, który unicestwia Boga, ponieważ musi odrzucić jego dotychczasowe obrazy — jest właściwym przeciwnikiem rzeczywistości wiary. Jej współczesna forma przejawu nie wywołuje mego sprzeciwu jedynie
”3 Por. s. 75 niniejszego tomu. [Przyp. wyd. poi.]
z powodu obecnego w niej specyficznego wielkiego uroszczenia, lecz raczej ze względu na to, że przejęła ona uznany później za psychoterapię motyw karpokracjański. Chodzi tu o to, że ubóstwia się instynkty, zamiast uświęcić je w wierze. To, że właśnie w takim kontekście należy widzieć myśl C. G. Junga, udowodniłem na podstawie jego wypowiedzi i mogę to zrobić jeszcze wnikliwiej.