220 Wspomnienia o Sokratesie IV 5
-ii — Sens twej mowy, Sokratesie, jeśli cię dobrze rozumiem, jest taki, że nie może być człowiekiem cnotliwym ten, kto jest niewolnikiem zmysłowych rozkoszy?
— Tak rzeczywiście jest, Eutydemie. Czym właściwie różni się człowiek oddany rozkoszom zmysłowym od nierozumnego zwierzęcia? Jeśli ktoś nie myśli o tym, aby dążyć do rzeczy najlepszych, lecz wszelkimi sposobami stara się czynić to tylko, co mu sprawia największą przyjemność, czym się różni naprawdę od najgłupszego bydlęcia? Tylko człowiek wstrzemięźliwy ma pełną swobodę, może zwracać myśli do rzeczy najlepszych zarówno w praktycznym działaniu, jak w teoretycznej dyskusji, rozróżniając rzeczy według rodzajów, dążyć w rezultacie do tego, co dobre, a unikać tego, co złe.
12 W ten właśnie sposób, zapewniał Sokrates, ludzie osiągają najwyższą doskonałość moralną, szczęśliwość i biegłość w dyskusji. Uważał również, że słowo «dy-skutować» (Siakśyscr&at.) wywodzi się z tego, że wielu ludzi zbiera się razem, wymienia poglądy, naradza się i rozróżnia rzeczy według rodzajów. Trzeba zatem, jak mówił, nie szczędzić trudów, aby posiąść jak największą biegłość w tej sztuce i przez ćwiczenie jak najbardziej się doskonalić. Tylko w ten sposób można zostać najlepszym człowiekiem, najznakomitszym mężem stanu i najbieglejszym w dyskusji dialektykiem-
Rozdział szósty
Kilka przykładów sokratycznej dialektyki
i
A teraz postaram się przytoczyć kilka przykładów, aby pokazać, jak Sokrates kształcił swych uczniów
na coraz mocniejszych dialektyków. Był bowiem zdania, że ten, kto wie naprawdę, na czym polega istota każdej rzeczy, potrafi również dobrze wytłumaczyć to innym, ale kto nie wie, ten — nic dziwnego — że i sam błądzi, i wprowadza w błąd innych. Dlatego właśnie systematycznie do tego dążył, aby w gronie uczniów roztrząsać i badać, jaka jest istota wszystkiego. Przejść jednak po kolei wszystkie jego definicje i opowiedzieć, jak je ustalał, byłoby zbyt uciążliwe. Ograniczę się więc do przytoczenia kilku tylko przykładów, dzięki którym będę mógł, jak sądzę, ukazać jego metodę badawczą.
Pobożność
I tak, zaczynając od pobożności, w ten mniej więcej sposób starał się ustalić, na czym ona polega:
— Powiedz mi, drogi Eutydemie, czym w twoim rozumieniu jest właściwie pobożność?
— Czymś naprawdę bardzo wspaniałym — zapewnił Eutydem.
— Wobec tego potrafisz zapewne także mi powiedzieć, kto jest człowiekiem pobożnym?
— Oczywiście. Jest nim, sądzę, ten, kto oddaje cześć bogom.
— Czy wolno cześć bogom oddawać w dowolny sposób, jak się komu podoba?
— W żadnym razie — zaprzeczył Eutydem — ale są pewne prawa, według których należy to czynić.
— Kto więc zna te prawa, ten zarazem zna sposób, w jaki należy cześć bogom oddawać?
— Tak sądzę.
— Kto zatem wie, jak należy oddawać cześć bogom,