350 KAROL IRZYKOWSKI
Żuławskiego1, jak w niektórych powieściach Żeromskiego. Szło o to, aby zwyciężyło — przezwyciężenie się. Boy, wytaczając przeciw temu rozwiązaniu całą swoją moralność niemoralności, powiada, że właśnie najgorzej się stało, bo ta rezygnacja i tak małżeństwa nie uratuje. I jak zwykle, Boy dorabia sztuce boyowski epilog; tutaj ma ten epilog być karą za nieskorzystanie z pokusy: mąż-ma-larz bez swojej Egerii2 straci talent, krytyki jego obrazów będą złe — i tego mu nie przebaczą ani 'dzieci, ani żona. Ja — przejmując założenia autorów — staram się w ich sztuki wpisywać sztuki z tą samą ideą, lecz lepiej umocowaną i na wyższym stopniu; Boy .wpisuje sztuki o intencji odmiennej, zwykle katastrofy nie-praktyczności lub odwety jakiejś dulsz-czyzny. A niewątpliwie wszelki idealizm grozi odwetem; pamiętacie: Aryman mści się...3, opowieść, którą Boy przerobiłby na komedię. Ale cóż! — Każda decyzja moralna musi być jakimś utrąceniem, jakąś chirurgią, jakąś niesprawiedliwością — jak wszelki czyn; „wasze czynienie jest złe już od urodzenia”4 — powiada Pismo święte, to jednak nie odbiera jej godności.
I powiada Boy chętnie o takich bohaterach czy sztukach, że są papierowe, literackie. Znowu kryterium — warszawskie, banalne i złośliwe, które by już dawno zrewidować należało. Boy powtarza zwykły żargon recenzencki. Sprawa z tą papierowością ma się zaś tak, że właściwie wszelki idealizm, np. każda decyzja moralna — więc i niemoralna! — jeżeli wy ster cza choć trochę ponad zwykłe, nieuświadomione i chaotyczne życie — musi być „papierowa”. To znaczy, że musi być wzięta z tego gdzieś utrwalonego rezerwuaru sposobów postępowania i zachowywania się, który poeci i myśliciele, ustawodawcy i twórcy obyczajów nagromadzili przez czas długi i w kamieniu, w spiżu czy na papierze utrwalili; a nawet kiedy decyzja wzbogaca i pomnaża ten repertuar, to i wtedy nie traci z nim ciągłości, czyli że i wtedy jest „papierową”. Dziwne, że literat mówi przeciw literaturze — jak gdyby się trudnił fabrykacją papieru, a nie zapisywaniem papieru. Klerk — zdrajca!62
Bal w obłokach Miłaszewskiego03. I tutaj nie może Boy uwierzyć w nawrócenie się bohatera, i tutaj dorabia akt dodatkowy, że ten łotr wywiezie ukochaną do Argentyny. Prawda — zwrot w duszy bohatera tej komedii jest źle przygotowany, nie przekonywa, ale Boy stwierdza z satysfakcją tego rodzaju fiasko. Pisząc o Dziejach salonu Wroczyńskiego °4, pokpiwa sobie z cnoty bohatera, Jerzego, bo 5 4
68 Wianek mirtowy — dramat Żuławskiego o problematyce moralnej (1903).
Egeria — nimfa, doradczyni jednego z królów Rzymu, tu — powiernica i doradczyni.
Skoro jestem przy j Arymanie, wskażę na podobieństwo z Thais Anatola France’a. Dla Boya kwintesencją Thais byłoby:
„w tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz” — ale Francuz nie miał tyle „poczucia humoru” i zrobił z tego tra-gedię. (Sens tego aforyzmu Boyowskiego jest nieskończenie trywialny). [Przyp. K.I.]
Thais — powieść Anatola France’a z 1890, wzorowana po- j dobno na Kuszeniu świętego Antoniego Flauberta. Thais — święta, która była kiedyś kurtyzaną. Kocha ją św. Serapion, który przedtem ją nawrócił.
w Genesis, VIII, 21 —cytat niedokładny.
Stanisław Miłaszewski (1886—1944) — dramaturg i tłumacz, m. in. komedie Bal w obłokach, Piękne Polki. Bal recenzował Boy we Flircie z Melpomeną. Wieczór dziewiąty (1930).
64 Kazimierz Wroczyński (1883—1958) — dramaturg, krytyk, kierownik teatrów, autor także W miłosnym labiryncie (1926). Boy pisał o Dziejach salonu we Flircie z Melpomeną. Wieczór dziesiąty (cytat Irzykowskiego niedokładny). Recenzję Irzykowskiego zob. wK. Irzykowski, Recenzje teatralne.
20 — B.N. 1/222 (Irzykowski: Wybór pism...)
82 Aluzja do tytułu książki Bendy.