112
ONKA Miałbyś przynajmniej odwagę...
BARON To bardzo nieładnie z pańs-kiej strony. Nasz gospodarz ma prawo obrazić się na pana.
ONEK (wstaje) Dobrze. Ale -tylko wyjątkowo.
STUDENT Leży!
Onek bierze kieliszek i przyłącza się do grupy. Wykonuje ku Garbusowi grymas, który w jego intencji ma być uśmiechem. Baron nalewa. Student naśladuje trąby myśliwskie obwieszczające trofea. Zwija dłoń i hałasuje Onkowi nad uchem, natrętnie.
STUDENT Halla-liii...
BARON (wznosi swój kieliszek) A więc...
STUDENT Halla-liii...
ONEK (opędzając się od Studenta) Odczep się pan!
BARON Niech nam zdrów będzie! (wszyscy przepijają do Garbusa, który na chwilę znajduje się w centrum uwagi i również pije) Do dna, do dna! (spełniają toast do dna, za wyjątkiem Onka, który odstawia kieliszek opróżniony tylko do połowy) A teraz niespodzianka.
STUDENT Iluminacja i ognie sztuczne.
Scena rozjaśnia się na moment, jakby odblaskiem dalekiej łuny. Potem rozlega się odległy grzmot. Zebrani uciszają się na chwilę, zaskoczeni.
ONKA Co to?
ONEK Grzani.
STUDENT Nie.
BARON Ban zna się na meteorologii?
STUDENT Nie. Ale to nie jest grzmot.
ONEK A co?
STUDENT Fajerwerki.
Zebrani, z wyjątkiem Garbusa, śmieją się z żartu. Szampan robi swoje.
BARON A teraz niespodzianka. Proponuję piknik!
ONEK Czyś pan zwariował?
ONKA (klaszcze w ręce) Piknik, piknik!
BARON Piknik oraz wycieczka krajoznawcza. Zwiedzanie największej atrakcji okolicznej. Niezapomniane widoki, metafizyczny trans. Idziemy wszyscy na diabelską górę!
ONEK Teraz, po nocy?
BARON Pan się zupełnie nie orientuje. Czarownice można zobaczyć tylko w nocy.
ONKA Zobaczymy czarownice?
BARON Przy odrobinie szczęścia...
ONKA Ja się boję!
BARON Paniom nie grozi nić złego. A co do panów... Zależy od punktu widzenia.
ONEK Po ciemku? Po tych wertepach?!
ONKA Właśnie, czy trafimy?
BARON Mamy doskonałego przewodnika. Nasz gospodarz będzie nam towarzyszył. On przecież świetnie zna okolicę. Prawda?
Garbus kłania się.
ONKA (do Baronowej) Foszłabyś?
BARONOWA Tak.
ONKA Idziemy, idziemy!
ONEK Szaleńsitwo. Ja do tego nie przyłożę ręki.
STUDENT Nogi.
ONEK Dlaczego nogi?
STUDENT Przecież nie wybiera się pan na czworakach. ONEK Ha, ha, dowcipne. W ogóle nigdzie się nie wybieram To jaikiś obłąkany pomysł.
ONKA Czy ty zawsze musisz psuć zabawę?
BARON Pan nie ma fantazji.
ONEK Nie, i oświadczam, że nigdzie nie pójdę. BARONOWA Przecież nikt pana nie zmusza.
ONEK Nikt?
BARONOWA Oczywiście. Pan może zostać w domu. STUDENT W łóżku.
BARON Będzie nam przykro, ale jeśli pan nie ma ochoty... ONEK A zatem dobranoc.
ONKA Dobranoc.
ONEK Do kogo mówisz?
ONKA Do ciebie.
ONEK Przecież zostajemy.
ONKA Ty zostajesz. Ja idę.
ONEK Sama?!
BARON Pani idzie z nami.
ONEK Zabraniam ci!
Onka zbliża się do Barona i bierze go pod ramię. Baro-nowa bierze pod ramię Studenta.
BARON W drogę!
Garbus wychodzi. (Wchodzi do domu.) Obie pary — Ba-
9 Amor