122
ONKA Dlaczego pan jesit aż tak zarozumiały?
BARON Ja? Zarozumiały? Ja tylko wyrażam wdzięczność.j ONKA Jest pan zarozumiały. Ale teraz już pan nie ma po-j wodu.
BARON Sądzi pani?
ONKA Wiem z całą pewnością. Teraz jest pan tylko tyle wart, ile pan jest wart naprawdę.
BARON To znaczy ile jestem wart, według pani... (Onka milczy) Dziękuję. Wobec tego będę nadal zarozumiały: (wstaje)
ONKA Niech pan nie odchodzi.
BARON Ja nie odchodzę. Ja się oddalam.
Onka wstaje i podchodzi do Barona. Staje przed nim znacznie "bliżej, niż tego wymaga konwersacja.
ONKA Do-kąd?
Baron nie odpowiada. Onka zbliża się do niego całkiem i podnosi głowę. Baron stoi sztywno, z ramionami opuszczonymi wzdłuż ciała. Nieruchoma poza. Onka podnosi ręce i poprawia Baranowi krawat (plastron, fular) na szyi. Baron odwraca się od niej i wchodzi do domu. Onka patrzy za Baronem dopóki ten nie zniknie w drzwiach, potem powoli przechodzi przez scenę i siada w altanie, plecami do widowni.
Zza drzewa wyziera Student. Rozgląda się i na palcach przechodzi na prawo.
SCENA 4
Kiedy Student jest już prawie u wyjścia, z prawej strony wchodzi Nieznajomy. Spotykają się oko w oko.
STUDENT Uprzedzam, że nie będę odpowiadał ma pytania. NIEZNAJOMY Nie zamierzam zadawać panu pytań. STUDENT Wobec tego nie mamy sobie nic do powiedzenia. NIEZNAJOMY To ja będę mówił.
STUDENT Tego nie żądam.
NIEZNAJOMY Ale ja proszę. (Student odwraca się i idzie w stronę ganku. Nieznajomy zabiega mu drogę) Ale ja bardzo proszę.
Student siada na krześle. Nieznajomy zdejmuje melonik i kładzie melonik i laskę na stole. Siada naprzeciwko Studenta, po drugiej stronie stołu.
NIEZNAJOMY Mizernie pan wygląda. Źle pan spał tej nocy?
STUDENT Byliśmy na wycieczce.
NIEZNAJOMY My?
STUDENT Mam świadków.
NIEZNAJOMY Wobec tego musiał pań słyszeć eksplozję.
STUDENT Eksplozję?
NIEZNAJOMY Tej nocy wysadzono w powietrze ruiny starego młyna.
STUDENT Coś słyszeliśmy. Ale myśleliśmy, że to burza.
NIEZNAJOMY Jak pan sądzi, kto to mógł zrobić?
STUDENT Nie wiem.
NIEZNAJOMY Zastanówmy się wspólnie. Sabotaż wykluczony. Te ruiny były od dawna opuszczone. (Student nie reaguje. Nieznajomy ostro) Tak czy nie?
STUDENT (niechętnie) Opuszczone.
NIEZNAJOMY Wobec tego istnieje hipoteza, że eksplozja była symbolem. Wysadzono w powietrze ruiny. A więc coś, co jeszcze istnieje, ale już nie nadaje się do użytku. Jak pan to rozumie?
STUDENT W ogóle nie rozumiem.
NIEZNAJOMY A jednak jaiko młody człowiek pan pierwszy .powinien zrozumieć. Eksplozja jest symbolem rewolucji.
STUDENT Co to jest rewolucja?
Nieznajomy wstaje, omija stół, bierze krzesło, stawia je obok Studenta i siada.
NIEZNAJOMY Rozumiem, że nie ma pan do mnie zaufania. Dam panu dowód, że niesłusznie. Czy wie pan, co mnie tu sprowadza? Otóż mamy podstawy do przypuszczeń, że od pewnego czasu w okolicy ukrywa się ktoś, kogo baTdzo chcemy poznać już od dawna. Zidentyfikowaniem tego osobnika postanowiłem się zająć osobiście.
STUDENT Z jakim wynikiem?
NIEZNAJOMY Doskonałym, ów osobnik wciąż jeszcze przebywa na wolności, ale możemy go aresztować w każdej chwili.
STUDENT Cóż pana powstrzymuje?
NIEZNAJOMY Dałem panu dowód, że można mi zaufać. Jaki mogę mieć dowód, że mogę zaufać panu?
STUDENT Już mi pan zaufał. To, co mi pan powiedział