nia nad głosem i śpiewem słowika. Wśród tych, znanych zresztą, zamiłowań do zbieractwa osobliwości językowych nie dziwi napisanie przez Tuwima takich utworów dla dzieci, jak Pan Tralaliński i Ptasie radio.
Utwór pierwszy, jak i Lokomotywę, zaliczamy do klasycznych utworów iiteratury dla dzieci. Jego mistrzostwo polega przede wszystkim na ogromnej prostocie, równej najświetniejszym rymom ludowym. Cały utwór jest zbudowany na temacie ,.tralala”, który unieść może sufiks każdego słowa, tworząc z nim feeryczne kombinacje słowotwórcze. Jak rajski ptak ulatuje ten odmieniający się wyraz, z coraz to innym, cudzym ogonem, zapraszając do zabawy, którą dzieci tak lubią. Tej dziecięcej liryce — „tralaliryce” — w tym rodzaju poetyckim nie znajdziemy nic równego.
Ptasie radio zapoczątkowało w poezji dla dzieci cały szereg utworów, w których na różne sposoby wykorzystywano bądź to walory dźwiękowo-naśladownicze głosów ptasich, bądź różne kombinacje ptasich czy owadzich zespołów orkiestralnych, w których powierzano im różne instrumenty muzyczne. I to znamy z ludowej kolędy, ze starych, mitologicznych przekazów, jak np. u Platona, który wspomina o praludziach, zamienionych w świerszcze piewiki. Od dawna wiadomo, że świerszcz gra na skrzypeczkach, że koncertują żaby. Mieczysława Buczkówna opisuje np. turniej śpiewaczy ptaków, którego pierwszą nagrodę stanowi zaczarowana jagoda. O tej nagrodzie w zapowiedzi słowik wyśpiewał w sposób przekrętny:
jagoda zaczarowana czarowa — jego dana nagro — dana — jagodę jago — dana — grodę.
Buczkówna do znanych ludowych transkrypcji dodaje wiele własnych pomysłów. I tak np. jej wilga zamiast: Zofija wywija, śpiewa jeszcze subtelniej: fifilijo, fifilijo, witaj, wonna konwalijo. W tym tradycyjnym repertuarze odzywa się dzięcioł ze swoim twardym i suchym: stuk, puk. Tym dysonansem oburzonym ptakom mówi słowik: to muzyka konkretna i z nią trzeba się osłuchać.
ZWIERZĘTA, KTÓRYCH „NIE MA”
Tym zwierzętom wyobraźnia dziecka jest zdolna przypisać najbardziej wyszukane fantastyczne cechy, jak wymyślonym „zwierzęcym” tworom przydaje głowy, nogi i ogony zwierząt prawdziwych.
Sama jednak literatura dla dzieci nie powiększa na ogół zoologicznego świata o nowe gatunki i indywidua. Zresztą — jak pamiętamy — fan-