IMGW36 (2)

IMGW36 (2)



252 WACŁAW BERENT

Naprzeciw mnie szła jak cień cicha i lekka wśród tych potężnych, niskich murów, smukła i giętka — ciemna sylwetka kobiety, przeświecona mętnym czerwonym blaskiem latarki, niesionej tuż za nią. Podbiegła szybko, ciemny szal z głowy na szyję odrzuciła... — ujrzałem twarz poważną, białą, świeży błysk ciemnych oczu, jasne otwarte czoło w lśniącej ramie ciemnych mahoniowych włosów.

—    Henryk?... — usłyszałem.

—    Hilda — ty?!...

I poszliśmy wąskim korytarzem w głąb na kamienne schody, wąskie przejście, długi krużganek... Szliśmy milcząc wśród głuchego echa naszych kroków na kamiennych płytach; za nami kołysała się latarka, przed nami dwa długie cienie w czerwonej otoczy... Potem w głąb przez salę — do jego pokoju.

Uchyliłem drzwi i wskazałem na katafalk.

Uklękła tam w ciemnej zieleni, w gromnicznym żółtym blasku, i długo tak pozostała w zadumie ciężkiej. Mnie, stojącemu z dala, pode drzwiami, zdawało się, że ta zieleń ciemna, te grube liście w złotawych połyskach gromnic, w ramę jej głowę ujmują, że laury nad jej głową szumią...

A to z dala, po nocy, w dolinie ciemnej szemrały strumienie swą nieskończoną legendę o czasie.

Gdyśmy potem wracali, pytałem ją oczyma: „Znalazłaś szczęście tam, gdzie zwyciężałaś rojny przepych tłumów?” Uśmiechnęła się blado, jakby łaskawie i wyrozumiale. Podała mi rękę z męska, twardym, roztargnionym ruchem, i uścisnęła krótko. Było coś z nakazu milczenia, wiele dumy w tym pierwszym ruchu.

Cofała się już ku drzwiom przeznaczonego dla niej pokoju, gdy nagle:

—    Papiery jego w bibliotece?

—    Spalił wszystkie.

—    Al? — Spochmumiała twarz, zmarszczyło się czoło: w podłuż, między czarnymi połyskami oczu.

—    On miał bardzo smutne życie — rzekła.

Ja miałem łzy w oczach, może nie od tej chwili dopiero, ale teraz zaledwie poczułem je na rzęsach. 1 ona spostrzegł* ściągnęły się jej brwi. Zwróciła się bokiem i podała mi rękę po raz drugi; tym razem, okrągłym, miękkim, kobiecym ru chem. Pochyliłem się bezwiednie do tej dłoni.

—    I ty — taki... — rzekła musnąwszy dłonią po mych włosach.

Ujęła za klamkę.

—    Pozwól!... Jakiż to ja jestem?

—    Słaby, dobry — co wolisz.

Krew rzuciła mi się do głowy pod tym surowym badawczym wejrzeniem. Wyprostowałem się odruchowo i tymże odruchowym (tak świetnym w danej chwili) gestem uderzyłem się dłonią w bok po rękojeści szabli.

—    A mnie się zdawało — wycedziłem siląc się na oschłość — mnie się zdawało, że to ja ciebie powinienem przede wszystkim zrozumieć, aby... móc niejedno — zapomnieć.

Ani jeden rys nie drgnął na jej białej twarzy.

—    Każ chować jutro — rzekła szeptem. — I jeszcze jedno, nie pochowasz go chyba tak, jak tam leży: w tużurku? Niech nań wdzieją mundur dziada... Niech przysposobią stare instrumenty: — z baszty każesz otrąbić pogrzeb. Niech ludzie dziś jeszcze wyruszą na najbliższe szczyty: jutro z zachodem niech rozniecą tam ognie. Pochowamy go na pod wieczerz

Skłoniłem głową.

Rozkazała i poszła.

Złożyliśmy ciało do podzamkowych grobów. Ci, co przybyli, rozjechali się, zanim noc zapadła. Pozostaliśmy sami na tarasie zamku pod basztą, zapatrzeni w dogasające na szczytach ognie, zasłuchani w szmery wody po dolinie.

W miarę, jak malały purpurowe plamy ogni na ciemnych szczytach, masywy skał spływały wraz z podgórzem w jedna masę, stając się jako czarne podniebne mury. Granat sklepienia unosił się ponad tym kamiennym grobem coraz wyżej, wpuklał się, gwiazdami tkał, złocił, mienił, dyszał


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMGW71 (2) WACŁAW BERENT —    Jego obraz złudny? ułamkowy cień tego obrazu?! —
IMGV15 (2) 10 WACŁAW BERENT w kanały nuci, ty będziesz temu winien. Bo, patrząc na mnie jak na dziec
IMGV44 (2) 68 WACŁAW BERENT żniej, jak szeptaj: .Nie bać się, Zochna — nie bać!..." Zachłysną!
IMGV62 (6) 104 WACŁAW BERENT —    Very well! Jelsky ożywiał się jak rtęć i wyciągał
IMGW54 (2) 288 WACŁAW BERENT tyłem z ducha swego kładł. I każda bańka więcej tęcz dla mnie miała, a
12632 IMGV27 (2) WACŁAW BERENT Gdy tak stoję w niepewności, wybiega zza węgła jakieś dziecko w chust
IMGW63 (2) WACŁAW BERENT — Widzisz — odparł Hertenstein wymijająco. — Kiedyś byłem jak ty. W „złe wi
43383 IMGV70 (2) 120 WACŁAW BERENT dłonie splótł na czole, oczy sobie nimi przysłaniał i idąc szerok
IMGV16 12 WACŁAW BERENT jak wicher. W sercu wciąż jeszcze była pustka. Powodzenia to, oczywiście, ni
IMGV50 (6) 80 WACŁAW BERENT ambicja tak niepotrzebnie roztworzyła głupią gębę... Patrzcie, jak on id
IMGW31 (2) WACŁAW BERENT I Muller przysunął się nagle, cicho i potulnie jak chart, i n aj niespodzie

więcej podobnych podstron