43383 IMGV70 (2)

43383 IMGV70 (2)



120 WACŁAW BERENT

dłonie splótł na czole, oczy sobie nimi przysłaniał i idąc szeroko, jak po polu, śpiewał sobie, myślom i wspomnieniom swoim:

Niescenśliwe te pokoje,

O-jo-jo-jojoj!

Ka nas było tyło dwoje —

O Bożeć Ty mój!1

Ludziom zaskoczonym znienacka wysokością i czystością tonu lekki dreszcz po ciele przebiegał. Jelsky nawet zdjął cylinder i dłonią w rękawiczce powiódł po włosach.

—    Ta-ak! — wyrwało mu się z ust.

Inni słów nie pojęli, rozumiano jednak, że to skarga ludzka z tchnieniem zmroku po polach idzie, że wsłuchuje się w nią wśród poszumów zboża wieczorna cisza na szerokich rozłogach.

Ludzie czuli coraz bardziej, że ta piosnka zabłąkała się w te obce mury z daleka i dalekie smutki młodości ze sobą niesie. Ale Borowski urwał i szedł coraz to prędzej, wiodąc za sobą zbitą i milczącą gromadę.

Pawluk rzucał się między ludźmi jak piskorz, sapał i powtarzał bez końca:

—    U nas, jak za duszę chwyci, rady nie ma. Nie mogę nie chcieć! Ne mahu! Choć zabij, wyśpiewać się musi.

Jakoż Borowski zmienił melodię i zaczął na bardziej jeszcze rozlewną nutę. Ludzie, nie rozumiejąc, czuli, że ta krzywda ludzka na rozdrożu pod krzyżem stanęła i skarży się samotna:

Nad moim wiankiem, nad moim wiankiem Druhny płakały,

A nad twoim złym copcyskiem

Wrony krakały2.

Na samym końcu, wyprzedzeni znacznie przez innych, postępowali Jelsky i Turkuł. Kroki ich stawały się powolne i ociężałe, głowy w cylindrach chyliły się coraz niżej — O la ! — westchnął Jelsky i uderzył laską w bruki. Turkuł próbował gwizdać, lecz zagłuszono go niebawem.

A ludzie czuli, jak krzywda ludzka w wielką pustkę nagich pól ramiona wyciąga, ku krwawemu słońcu, co w kłębach rdzawych tonie chmur; jak jesienne wichry po sinych skibach i rudych ścierniskach kołem się niosą, żółtymi liśćmi sypią i wirem je pędzą, jak w przydrożnych badylach dziewanny świszczą i wokół wierzb suchych zawodzą a płaczą.

Nad moim wiankiem, nad moim wiankiem Przedmowa było,

A nad twoim złym copcyskiem

Sucysko wyło...3

Jelsky i Turkuł przystanęli w tyle. Nagle strzepnęli obaj zadumę z czoła i spojrzeli na siebie. W tejże chwili odczuli jakby niechęć wzajemną, gdyż przyśpieszyli czym prędzej kroku. Pan von Hertenstein dogonił Borowskiego, przedstawił mu się zupełnie zbytecznie po raz drugi i wyściskał go serdecznie.

— Czuję, choć nie rozumiem, czuję wszystko! Żal i skarga za dawnym, szczerym, prostym, ludzkim — za tymi czasy, kiedy to dusza chyliła się do duszy jak kwiaty na słońcu, kiedy tu na piersiach biło nam trwożnie czyjeś szczere, proste serce... Czy tak, panie Borowski?

Borowski skinął głową, uśmiechnął się doń i schwyciwszy z góry jego rękę, potrząsnął nią silnie.

Nad moim wiankiem, nad moim wiankiem...

— łkało jeszcze ponad głowami całej gromady.

Lecz oto wysunęły się z poprzecznicy dwie szerokie syl-

1

   Fragment ludowej piosenki z Mazowsza. Zob. O. Kolberg,

Dzieła wszystkie, t. 25: Mazowsze, cz. 2, Warszawa 1963, s. 192 oraz t. 22,s. 116.    _

2

   Ludowa piosenka z Mazowsza. Zob.: O. Kolberg, op. cit., t. 26, s. 215.

3

Ibidem.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMGV70 (2) 120 WACŁAW BERENT dłonie splótł na czole, oczy sobie nimi przysłaniał i idąc szeroko, jak
IMGV20 (2) 20 WACŁAW BERENT oparł głowy na łokciach; myślał i słuchał. A gdym mówić przestawał, unos
IMGV75 (3) 130 WACŁAW BERENT Ona, patrząc na niego szklanymi oczyma, wydęła usta w dziobek, brzdąkła
IMGW55 (2) WACŁAW BERENT snadź targały nim jeszcze ostatnie, te nąjsilniejsze rozterki.. Dziś wiem,
DSC67 CZYNNOŚCI WYKONYWANE NA KONIGC DNIA PRACY 1 Wykonujemy wvy*k»eczynnodci tafcie jak po tatitym
IMGV15 (2) 10 WACŁAW BERENT w kanały nuci, ty będziesz temu winien. Bo, patrząc na mnie jak na dziec
IMGV38 (2) 56 WACŁAW BERENT się na nas, wesprzyj! Wszak tą drogą, kosztem najmizerniejszego kalectwa
IMGV40 (2) 6O WACŁAW BERENT — 2 obowiązku. * fachu. W kawiarni robi się dziś kultura. Nawet prorocy
IMGV61 (6) 102 WACŁAW BERENT s życiem, stała się alembikiem16 na książkach i dziennikach; poezja — t
IMGV74 (3) 128 WACŁAW BERENT Oczy Mullera skierowały się znów na prawo, gdzie świeciła w półcieniu b
IMGV76 (3) 132 WACŁAW BERENT —    Brawo, Beethoven! — Beethoven! — krzyczano po 
IMGV97 (3) WACŁAW BERENT i tabakierą w ręku... I cóż ty na to, mały? — dopominał się, I nie otrzymuj

więcej podobnych podstron