6O WACŁAW BERENT
— 2 obowiązku. * fachu. W kawiarni robi się dziś kultura. Nawet prorocy nie każą dziś na górach, tylko per kawiarniach.
Rzucił okiem na gazetę i swym pilnikiem wskazał niedbale jeden ustęp.
— Jest tu nowy żer dla pańskiego sentymentu i nowe ka-stalskie źródło15 wstrętu... Oj, te idee, te idee!... Wraca skąd-dś banda obieżysasów1* galicyjskich i wiezie piękne gościńce17 kultury do swej ojczyzny. Jeden w drugiego! — powiadam panu. Jeden w drugiego! kobiety! dzieci nawet!
Kunicki nastawił uszy.
— Boże wielki! to ich nie można puszczać tam — do kraju.
— Więc ich wyrżniemy — konkludował flegmatycznie dziennikarz nie przestając szlifować paznokci.
A po dłuższej przerwie, jaka okazała się konieczną przy tej operacji, ziewnął i rzekł:
— Powinieneś się pan czym prędzej wyleczyć z tego świerzbu społecznego. Zostaw pan tłuczenie o mur twardszym głowom, a bity komunałami trakt idei pospolitszym owcom! Me! — me! —jak źle jest na święcie.
— No, dobrze! — szarpnął się Kunicki rad, że mu ktoś pomoże do wgadania się w przyczynę dzisiejszego smutku. — No, dobrze! — leczyć ludzi z niesmakiem i obojętnością, patrzeć co krok na zbrodnie i potworność żyda, oddychać zatęchłym powietrzem nędzy i cierpienia... I to wszystko razem nazywa się?...
— Zadowoleniem ambicji tylko. Poza tym jest się, chwalić Boga, jeszcze człowiekiem i można...
— Grywać w bilard.
— Chociażby.
u ktjtialskie źródło — źródło położone w Delfach u stóp Parnasu, pośwłęcońe^ApCffinowi i Muzom: jymbo! natchnienia poetyckie-go-
** obuzytasy — w XIX i na pocz XX w. chłopi polscy wyjeżdżający latem do Saksonii na roboty sezonowe.
17 gościniec — podarunek przywieziony z podróży.
— Albo pić.
— 1 to nie jest do pogardzenia. W piciu jest zupełnie ta sama mądrość, co i w życiu: złudzenia. Oczywiście nie każdy pije na to tylko, aby z Bachusem wywracać koziołki.
— Przypuśćmy, że nie pijam.
— Ależ się pan objuczył pryncypiami. Prędzej czy później taki pociąg towarowy wykoleić się przecie musi. Nie pijasz pan? Tym bardziej należy pamiętać, że tam oto siedzi Liii i nudzi się nad „Graphikiem"IS.
— Pozostawiam ją panu.
— Dziękuję za dziś — odwzajemnię się jutro. Poza tym.
0 ile pana interesują problemy życiowe... (Jełsky wciąż oglądał swe paznokcie) ...poza tym, lekarz na przykład może leczyć uczciwie, ile że nie ma powodów, dla których człowiek inteligentny miałby coś robić niesumiennie. Dalej, można czytywać książeczki nie jako katechizmy komunistyczne, lecz jako mowę nowego umysłu i nowej duszy, z którymi w kawiarni nie zawsze spotkać się możemy. Na koniec można rozglądać się po świecie, co bywa ostatecznie najzabawniejszym.
— I to wszystko?
— Można jeszcze...
— Zajść do kawiarni — zaśmiał się nerwowo Kunicki. — Oto do czego sprowadziła się u was zagadka życia!
Jelsky zajął się tymczasem przeglądaniem jadłospisu.
— Można jeszcze... — powtórzył.
— No?
— WJeh sobie strzelić, o ile ktoś kwestię swego przyjścia na świat wziął zbyt poważnie. — Nie podnosząc głowy wywrócił ku Kunickiemu białka oczu, uśmiechnął sie kwaśno
1 dodał:
—Im bardziej szarym jest czyjeś życie, tym większa śmieszność w takim zakończeniu.
1S ,Graphic* — ówczesne angielskie pismo ilustrowane, założone w r. 1869 (od r. 1890 — „The Daily Graphic").