366 WACŁAW BERENT
«Niedobry! niedobry!...- Szlocha, skarży się, żali, pieści niemal tym płaczem. Z jaką bajeczną naiwnością, jak cudownie i pieściwie kocha ta kobietka samą siebie. Przecież to jest nadzwyczajny materiał na pyszną namiętnicę. Tam do diabła! to się ceni rzeczywiście... «Samotność dla kobiety w obcym mieście jest gorszą od piwnicznego grobu. Na bulwarach każde męskie spojrzenie to oczy pająka; po zaułkach jakieś mroczne, ponure życie: podejrzenia, policja, gnuśne knowania występków, areszty, cyrkuły14, śledztwa. W domu zaś, po pokojach, wałęsa się duszna, złowroga cisza, z każdego kąta wypełza cień jak płaski gad i ostrym spojrzeniem pyta: co ty poczniesz? co poczniesz ze sobą?... Jednakże Brutus...- — «0, podły!-
"Samotność dla kobiety jest zgoła rzeczą straszną, wszakże Oktawiusz... Nie trzeba wzbraniać przyjacielowi rączki...-— «Ja jestem taka biedna, taka biedna, panie Jelsky!-
Chwała Bogu: «panie Jelsky». To zwęża pocieszająco widnokręgi. Za serce chwytający cichy żal wyczerpanego płaczem dziecka. — «Pani jest dzieckiem, dobrym, najlepszym, biednym i nieszczęśliwym dzieckiem-. — «Panie Jelsky, ja już sił nie mam... Boże, i te moje włosy. Niech pan na mnie nie patrzy-. I jakby w tym bezwładnym oparciu się o niego, w poczuciu ludzkiej obecności, znajdowała nieco spokoju. — •Niech pan puści rękę. Ja wiem, że pan jest dobry, zacny, poczciwy... Nie! nie klękać! Na miłość boską, co pan robi! Ja wcale nie jestem warta, żeby mnie kto!...» — Ostatnie zerwanie się głębokiego piersiowego płaczu.
«Pani, pani droga!... pani Zofio!... dziecko!... biedna Zo-cha».
"Panie Jelsky! mój panie Jelsky!...-”
W ckliwej i dusznej atmosferze szynku przeciągały przed oczyma Jelsk/ego kalejdoskopowym wirem dziwnie postrzępione obrazy wspomnień. Nagle uderzył się oburącz po kola-
w cyrkuł (z ros.) — komisariat policji w zaborze rosyjskim.
nach. — „Tiens! Tb jest une setne a faire,fi. Przecież to jest świetne jako temat!”
— Kawy jeszcze!... Macie tam cygara... Ognia! Dziękuję
„Rzecz ma w sobie miłą, popularną psychologijkę, posiada
sama w sobie warunki sceniczne. Zaó pikanteria sceny na tle lejtmotywu1 2 3 rozpaczy jest wprost secesjoni styczna!r;
A gdyby tak machnąć? Hm?... Der Fali Angelica’s, eine Fami lientragodie von Karl v. Jelsky4 5. Ja — to jest on! — czuję to, będzie narysowany świetnie. Atmosfera moralna w sztuce nie powinna być zbyt poważna: so, so, lala! Wiener luft!”
— Ja pana pamiętam — huknął mu ktoś basem nad uchem. — Pan z gazety?
— Mniej więcej.
Robotnik przed nim poczerwieniał w jednej chwili i zaperzył się jak indor.
— Ludzkie życie więcej warte niż żydowskie drzewo! — parsknął bez bliższych objaśnień. — Ludzi żonatych... Ubezpieczenie od wypadków powinno być magistrackie albo państwowe... Ludzi żonatych... O!
Zakrztusił się impetem własnego monologu. Chciał widocznie coś jeszcze powiedzieć, ale nagle zawrócił i wyszedł trzasnąwszy drzwiami, że aż szyby jękły. Z gromady przed bufetem rozległ się pomruk aprobaty i potakiwania. Ten i ów
(fr.) — temat do sztuki.
lejtmotyw (z niem. Leitmotiu) — termin oznaczający przewodni, powracający motyw danego utworu (w muzyce technika ta związana jest z nazwiskiem popularnego wówczas kompozytora oper — Richarda Wagnera).
i? secesjonistyczna (z łac.) — związana z secesją, czyli awangardowym ruchem artystycznym z lat 1895—1905 (inne nazwy: Art Nouueau, Jugendstil, Modern Style, Styl 1900), obejmującym głównie architekturę wnętrz i sztukę użytkową oraz wyróżniającym się swoim stylem ornamentacyjnym (faliste i płynne linie, ornament o stylizowanych motywach roślinnych, jasna kolorystyka); tu: dekadencka.
i® (niem.) — Upadek Anielki, tragedia rodzinna pióra Karola von Jelsky*ego.
(niem.) — o tak! atmosfera wiedeńska, powiew Wiednia.