IMGV28 (3)

IMGV28 (3)



36 WACŁAW BERENT

—    Trzeba czym prędzej zapaść się w ziemię — mówię wesoło, a pięści ściskam ze złości. — Ze zaś podłoga się nie rozstąpi, należy dla efektu uciekać co rychlej na prawo —■ do ustępu1 2.

I dałby kto wiarę? — posłuchał.

—    Nie, Władek! — woła Zośka krztusząc się i za piersi chwytając — przecież to jest ogromnie zabawne... Ale ty brzydki jesteś. Nie należy drwić z ojca. I ty się upijasz... Odprowadź mię, bo się rozchoruję z tego śmiechu.

—    Ty kwoko gdacząca! — odzywa się wreszcie stary ze swego stanowiska.

Wyrżnąłem pięścią w drzwi.

—    Czy ty nie czujesz śmieszności, stary .kabotynie.

—    Ja ojciec jestem, a nie żaden „ty”! Ja artysta jestem, a nie kabotyn!.rr Bodaj ci język za te bluźnierstwa usechł.

—    Toć wyleźże choć z tej dziury.

Zośka ze śmiechu wpadła w nagły strach, w to instynktowne, wyłącznie kobiece przeczucie zbliżającego się nieszczęścia. Czepia się mnie i odciąga na bok.

—    Ona ci już z serca krew pić zaczęła — huczy stary przez szparę we drzwiach — już ojcu urągasz, w twarz mu plujesz. Zapamiętaj że sobie, zapamiętaj: -Oko, które się z ojca i matki naśmiewa kruki u potoków wydłubląla orlęta iŁJOZrtjusą'*3^.

Nie, to oszaleć możnaflb w manierze na śmieszność oślepłe, zgrzybiałe aktorstwo. On mi Biblię stamtąd cytuje!

Skąd się u tego dziecka tyle sił wtedy wzięło? Gniotę jej ręce i zrywam je z siebie, a one jak ssawki polipa czepiają się mnie co chwila na nowo i ciągną za sobą. Odrzuciłem ją wreszcie ku ścianie.

—    Ty mi o żonie mojej milcz! — krzyczę i walę z całych sił we drzwi.

—    Ja cię krwią serca mego wykarmiłem — grzmi ojciec z gabinetu — mym życiem, mym talentem, wszystkimi władzami duszy; a ten polip to wszystko wyssie z ciebie... To nie kobieta, nie dusza, nie artystka, to zwyczajna suka, która pomioty rzucać chce.

Zośka wydała cienki, przeraźliwy pisk i uciekła. Rzuciłem się całym ciałem na drzwi.

—    Chodź tu! — wołam.

—    Do syna?... Bić cfrcasg?

—    BędębiLbez pamięci...

—-Będzieesz??... — powtórzył przeciągle.

1 ucichł. Zośka łka gdzieś w drugim korytarzu. Ten płacz mąci mi myśli do reszty. Spostrzegam się poniewczasie, żem przed chwilą coś potwornego powiedział i zaczynam chłodnąć.

—    Ojciec pijany — mówię.

Nie odpowiedział. „Pijany — myślę — mniej przecie odpowiada za siebie niż szczekający pies. — Także porównanie!” — szarpnąłem się natychmiast i miałem ochotę bić siebie po twarzy. Co za nowa nikczemność wstąpiła we mnie? Tego dawniej nie było, nie było! To ostatni dorobek życia, ostatni dar kobiety. Stary tylko w miłości ku mnie był psem chyba. To szlochanie kobiety z daleka takie miękkie myśli na mnie sprowadza.

—    Zośka, milcz lub idź precz...

—    Ojciec, otwórz — proszę przez dziurkę od klucza. — Nie zważaj, co ja plotę... Ojciec... Widzisz — jużeś się zwalił?... Otwórz: otrzeźwię i do domu zaprowadzę. Szampana zafunduję. Ojciec. No!... słuchaj, co mówię... Szampitra3... Ja cię po rękach będę całował... I czego ty się rzucasz jak szczupak?...

Ręce mi drżą: te głupie myśli tak potwornym niedołęstwem skuwają ciało. Chcę drzwi wywalić, a klamki ruszyć nie mogę. Ani się nie podda...

1

   do ustępu —.Bolesław Prus w swojej Kronice tygodniowej („Kurier Codzienny” 1901, nr 326) zwraca uwagę na naturalistycz-ną scenerię tego fragmentu. Prus dodaje: „Powieść, jak powiedziałem, jest pisana z talentem i wcale nie należy do najpieprzniejszych potraw wydawnictwa” (ti. „Chimery”). Zob. przedruk tego tekstu: B. Prus, Kroniki, t. XVII, oprać. Z. Szweykowski, Warszawa 1967, s. 242.

2

   Werset z Księgi przypowieści (XXX. 17). Berent cytuje przekłady Jakuba Wujka, lekko je modernizując.

3

szampiter (żarg.) — szampan.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMGV40 (2) 6O WACŁAW BERENT — 2 obowiązku. * fachu. W kawiarni robi się dziś kultura. Nawet prorocy
IMGV49 (3) 78 WACŁAW BERENT gną} po papierosa i, ukrywszy się w dymnicy, znowuż biegał po pokoju. —
IMGV62 (6) 104 WACŁAW BERENT —    Very well! Jelsky ożywiał się jak rtęć i wyciągał
IMGV79 (3) 138 WACŁAW BERENT — A ty, pan Borowski, pożal się nad Mullerem i wyrzucaj go won od siebi
IMGV93 (3) 366 WACŁAW BERENT «Niedobry! niedobry!...- Szlocha, skarży się, żali, pieści niemal tym p
IMGW13 (2) p®D6 WACŁAW BERENT — Można filistrów orzynać co się da, długów nie płacić, dziewczyny gwa
IMGW28 (2) 236 WACŁAW BERENT —    Pustka.    . „ . Muller aż się
IMGW67 (3) 314 WACŁAW BERENT tęsknot wzloty, co rwą się do słowa, do barwy, do kształtu, do dźwięku

więcej podobnych podstron