in nie tylko w procesie mem a szkolą. Nakreśliła ra młodego człowieka, ełnili w niej rolę peten-. wykonać określone za-rendencji do włączania nia i realizowania zadań
-nących ze współdziała-: pozytywnym nastawie-niechęcią, a nawet wro-vestiami: co dzieli, a co szkołą? Jakie mogą być
. przez którą każdy musi ę szczać do szkoły. Wraz lecz i rodzice odczuwają spraw nauki, aklimatyza-i. Są one „zupełnie natu-; lęk rodziców o to, jak \z jak ocenią ich nauczy-te właściwie towarzyszą owiem przynosi coraz to mowie się obawiają, dzieci sprawiają kłopoty przejawiają zachowania y szkoły się nie spodzie-ości, niekiedy powoduje miem dobrze wychować ;acja za naganną postawę e uczyli się, ściągali, czy
■
'zachowywali się arogancko. Chroniąc własne „Ja” unikają kontaktów z wychowawcą, „obarczając ich winą za nieporadność dydaktyczno-wychowawczą i brak ' odpowiedniego podejścia do dzieci”'. Rezygnują często z poszukiwań nowych rozwiązań w myśl zasady: „Jeśli jestem złym rodzicem, nie mogę sprostać tej roli, nie umiem z tym problemem sobie poradzić, to nie ma po co się tym zajmować.” Zdarza się również, iż rodzice czują się tylko pośrednikami w gromadzeniu pieniędzy lub - wykorzystywani do podpisywania informacji o rzekomym zapoznaniu się z różnymi dokumentami szkolnymi, jak na przykład: Wewnątrzszkolny System Oceniania, Przedmiotowy System Oceniania, Program Wychowawczy ■ Szkoły lub Program Profilaktyczny Szkoły. Czują się potrzebni, jeśli chodzi o świadczenie usługowe; gdy trzeba coś naprawić, wyremontować, dopilnować, zakupić, pomóc przy organizacji wycieczek szkolnych, balów studniówkowych, przygotować kanapki dla maturzystów.
Jeszcze jedną przyczyną niezbyt pozytywnego stosunku rodziców do szkoły jest przekonanie, że nauczyciele skupiają się głównie na realizacji programu nauczania, pomijając treści wychowawcze oraz indywidualne możliwości dziecka. Nie organizują zajęć pozalekcyjnych, kół zainteresowań. Część rodziców twierdzi przy tym, że szkoła działa na ich dzieci deprawująco. Uważają bowiem, że:
• Ze szkołą (nauczycielem) nikt nie wygra.
• Nauczyciele to osoby, które wyżywają się na uczniach. To ludzie, którym się nie powiodło, więc pracują w szkole.
• Nie można wiele oczekiwać po uczniach, skoro szkoły są fatalne.
• Szkoła to siedlisko zła (narkotyki, przemoc, aikohol. papierosy, seks), chociaż polska szkoła prezentuje wyższy poziom nauczania niż zachodnie, a po dobrej szkole łatwiej się dostać na studia?
Wiele pretensji rodziców odnosi się do spotkań z nauczycielami. Najczęściej odbywa się to w formie* wywiadówek, które na ogół mają charakter informacyjny. Rodzice twierdzą, że wywiadówka „to długi monolog nauczyciela poprzedzony prelekcją dyrektora”4. Już na pierwszym spotkaniu dowiadują się o swoich obowiązkach. Na następnych wysłuchują niezbyt pochlebnych uwag wychowawczych na temat klasy i własnych dzieci, a bywa, że w obecności innych rodziców. Ostra • krytyka, podniesiony głos, wypominanie na forum klasy pev/nych zdarzeń, które powinny być poruszane na osobności, są przyczyną zachowań „na dystans” w odniesieniu do wszystkich nauczycieli bez wyjątku, bo uogólnianie i generalizowanie nie należą do rzadkich w potocznych sposobach myślenia.
Uwagi rodziców dotyczą także spotkań indywidualnych. Skarżą się, że nauczyciele zachowują się wobec nich nietaktownie, przyjmując zwykle na gwarnym korytarzu, często na stojąco i w pośpiechu, ą w najlepszym razie w pokoju nauczycielskim, w którym nie ma spokojnego miejsca, zapewniającego intymność rozmowy. Nie można się więc dziwić, że czują się lekceważeni, spychani do roli „po-Aakiwaczy”. Pragną więc jak najszybciej opuścić teren szkoły, mają poczucie
' W. Sikorski, Prestiż rodziców w szkole, „Edukacja i Dialog” 1998, nr 10, s. 14.
nów?, Warszawa 2002, s. 8.
J M. Sałasiński, B. Badziukiewicz, Vademecnm pedagoga szkolnego, Warszawa 2003, s. 66. 4 A. Chaber-Dądeia, Jak rozmawiać i rozwijać współpracą z rodzicami?, „Nowa Szko-1 ła” 2001, nr 3, s. 26-27.