król przepędzał noc na osobności, rozmyślając, jak ma z wojskiem swoim poczynać. Ody dzień zajaśniał, zdawał rządy jednemu z wodzów, a sam z kilku bardami wstępował na wzgórek, skąd by mógł potyczkę oglądać. Reszta bardów szli z wojskiem i zaczynali pieśń wojenną**.
Harfy bardów z Pleśni Osjana miewają niekiedy moc magiczną; ich struny poruszane przez wiatr wydają głos jękliwy, gdy któremuś z bohaterów zagraża śmiertelne niebezpieczeństwo 60. Sam zaś Osjan, ślepy król-harfiarz prowadzony przez synową Malwinę, bard nad bardy i ostatni z ich grona, utrwala w pieśni czasy minionej chwały oraz tajemniczy i dziki krajobraz Północy
Nietrudno więc zauważyć, że pewne motywy osjaniczne trafiają się w Lilii Wenedzie, oczywiście tak czy inaczej- przetworzone i dostosowane do tonu grozy wenedyjskiego tragizmu, głównie więc pozbawione osjanicznej sentymentalności. Sam zaś twórca tragedii o wielkim nieszczęściu narodu staje się tegoż narodu bardem na wzór Osjana. W liście dedykacyjnym do Lilii Wenedy czytamy:
Ossjan usłyszał naszego zgonu historią, lecz nie znalazł w niej dosyć chmur księżycowych, duchów, sarn, błyskawic i wiatru wzdychającego po mogiłach, ani więc ruszył harfy na omszonym dębie wiszącej, ale odpędził nas w mgłę niepamięci rozpaczne. — Lecz ty, mówiły dalej mary, któiegośmy widziały w ciemnym Agamemnona grobowcu, ty, jadący niegdyś brzegami laurowego potoku, gdzie Elektra królewna płótno bieliła matczyne, mów o nas prosto i z krzykiem.
Zauważmy mimochodem, że chociaż na początku XIX w. szkockie Highland Society zajęło się zbadaniem autentyczności Pieśni Osjana 61, to jednak romantycy w zasadzie niezachwianie wierzyli, że są to poematy prawdziwego barda i pochodzą z wczesnego średniowiecza. Jako więc bardzo stare uchodzić mogły za dziedzictwo literatury ogólnoeuropejskiej, z którego nader często czerpali dziewiętnastowieczni poeci. Jest więc czymś naturalnym przetworzenie przez Słowackiego paru motywów osjanicznych.
A jeszcze bardziej naturalne wydaje się częściowe zbliżenie ogólnego nastroju grozy w tragedii wenedyjskiej do surowego, barbarzyńskiego świata skandynawskiej Eddy, chyba nieprześcignionej pod
“ I. Krasicki, Pisma poetyckie, Oprać. Z. Goliński, Warszawa 1976, t. I, s. 230-
232.
M Na ten szczegół zwrócił uwagę J. Kleiner, op. cit., t. U, s. 313.
•* Informowała o tym „Gazeta Literacka Wileńska” 1806, cz. I, s. 110-111 w rubryce Wiadomości literackie.
względem nagromadzenia najrozmaitszych okropności. Stamtąd niewątpliwie zaczerpnął Słowacki pomysł ocalenia Derwida przez Lilię grającą na harfie, gdy ten wtrącony został z rozkazu Gwinony do wieży pełnej wężów.
W jednym z opowiadań starszej Eddy jest scena podobna. Król Atli (Etzel w Nibelungach) rozkazał zamknąć brata swej żony, Gun-nara (Giinther w Nibelungach), również w wieży ze żmijami. Wtedy jego kochanka, Odruna, dostarczyła mu potajemnie harfę i ten, mając związane ręce, uderzał w struny palcami stóp usypiając muzyką wszystkie jadowite gady z wyjątkiem jednej żmii i ta ukąsiła go śmiertelnie w serce M.
Juliusz Kleiner wskazywał na podobieństwo Rozy do wieszczek z Eddy mających „znajomość znaków runicznych, które posiadają moc czarodziejską, zwłaszcza gdy nad literami tymi śpiewa się pieśni runiczne. [...] Jakkolwiek Słowacki nazywa Rozę Eumenidą Eschy-lowską, ton jej duchowy najbliższy jest tonowi Eddy. Niby Vóluspa brzmią jej proroctwa” M.
Ale ponadto Roza może jeszcze bardziej przypomina druidessę Velledę z Męczenników Chateaubrianda, obdarzoną mocą niezwykłą, gdy nawołuje i zaklina Galów do walki z Rzymianami. Jest ona również, jak Roza, kapłanką i „wróżką ludu nieszczęśliwą”, wzbudzającą współczucie, gdy o jej losie opowiada Eudoros (w księdze IX i X) i gdy sama do swego ludu przemawia (ks. IX) M. Jej prawzorem jest oczywiście historyczna Weleda z Dziejów Tacyta, która przepowiedziała klęskę legionów rzymskich i zwycięstwo Germanów ss.
Na osobną wreszcie uwagę zasługują Lelum i Polelum, ów „rycerz z dwojgiem serc — jak powiada poeta w liście dedykacyjnym — z mieczem jedynym, z Telia, z Kastora i Polluksa złożony [...] wódz mający dwie dusze i dwa ciała; nieszczęście narodu [...] Wódz z dwojgiem i nie śmiesznym już więcej nazwiskiem”.
Chrzanowski uznał, że powyższe słowa w pełni uprawniają do
*' Zob. W. Hahn, Geneza .... jw., s. 642-643; J. Kleiner, op. cit., t. II, s. 317--318. — Opowieści tej brak w wyborze tłumaczonym przez J. Lelewela: Edda, to jest Księga reilgll dawnych skandynawskich mieszkańców. Wyd. 2 (powiększone), Wilno 1828.
" Zob. Edda ..., przekład J. Lelewela, Jw., s. 11-19.
M Zob. P.R. de Chateaubriand, Oeuyres compUtes, Paris 1826, t. XVIII, s. 75-•103.
•• Tacyt, Dzielą. Tłum. S. Hammer, Warszawa 1957, t. n, s. 224.
208