Byłem chłopcem na pustyni próbującym nauczyć się. języka koni.
Te, nocy w dolinie, kiedy jechałem za Shy Boyem, czułem się tak, jakby łączyły mnie więzi pokrewieństwa — jeśli nie z mm, to z jego gatunkiem. Dzieliliśmy, w pewnym sensie, mroczną przeszłość. Te z jego przodków, którym udało się uniknąć ciężarówek z rzeźni, trafiały w pierwszej połowie tego stulecia do wojska lub na rancza, ale dopiero po tym, gdy zostały brutalnie złamane. Ta okrutna procedura me była mi obca, ponieważ widziałem, jak stosuje się ją wobec koni, i odczułem ją na własnej skórze.
Można powiedzieć, że urodziłem się na komu. Od czasu, gdy potrafiłem utrzymać prosto głowę, przesiadywałem w siodle przed moją matką po wiele godzin za każdym razem. Jako małe dziecko spędzałem całe dnie na koniu, obserwując, jak jego szyja unosi się i opada, a jego ruchliwe uszy kierują się to do przodu, to do tyłu. Pierwsze jeździeckie trofeum zdobyłem w wieku czterech lat.
Moi rodzice zarządzali terenami jeździeckimi w mieście Sahnas w Kalifornii, i każdego dnia mieliśmy do czynienia z setkami koni. Od jedenastego roku życia musiałem codziennie oczyszczać dwadzieścia dwa boksy przed wyjazdem do szkoły. Mój wczesny sukces na zawodach jeździeckich doprowadził ojca do przekonania, ze