31940 PA030027

31940 PA030027



57 BUNT W TREBLINCE

przeistaczały się w wizje, oplatając podświadomość mackami zmor i sennych zjaw. Czasami nocną ciszę przerywał czyjś jęk lub krzyk przerażenia, czasao; suchy kaszel gruźlika łub głośne chrapanie. Ten i ów zbudził się. zaklął trywuś nie, pięścią budził głośnego sąsiada i znów zapadał w sen. będący raczej wielogodzinną drzemką. Były i noce całkiem bezsenne, noce wypełnione pracą, biciem i bezustannym biegiem. Pamiętam, jak pewnego razu gwizdkiem i bicie® zerwano nas ze snu. Spieszyliśmy się na łeb, na szyję, jakby obóz się palił. Byliśmy do tego stopnia przerażeni, że sądziliśmy, że wybiła nasza ostatnia godzina. Tymczasem siepaczom chodziło o coś zgoła innego. Późnym wieczorem na bocznicę wtoczono dwadzieścia pustych wagonów, przeznaczonych do załadowania wszystkich posortowanych przez nas paczek. Wyjaśnić tu muszę, że ubrania i bieliznę dzieliło się na zdatną do użytku i na szmaty, przeznaczone do przerobu w fabrykach. Z odzieży zdatnej do użytku odpruwaliimy wszystko, co mogłoby nasunąć przypuszczenie, że pochodzi od Żydów. Szmaty były zawijane w prześcieradła. Tb wszystko z biegiem czasu urosło w wysokie sterty. Nagromadziło się ach tysiące. Między poszczególnymi stertami ciągnęły się wąskie przejścia. Naprzeciwko nich znajdowały się sterty walizek z białymi napisami nazwisk ich byłych właścicieli. Ku tym stertom zapędzili nas wachmaaL Zaczęła się praca, jakiej nigdy nie zapomnę. Każdy z nas chwytał około 60-kil ogra mowy tobół i biegiem niósł go do wagonu. Potem wracał w jeszcze szybszym tempie i zaczynał od nowa. Między pociągiem a balotami esesmani i ukraińscy wachmani utworzyli kordon.

Niektórym więźniom rozsypywała się na ziemię zawartość walizek. Gdy starali się ją zebrać szybkimi ruchami, esesmani dolatywali do nich i okładali pejczami. jakby to oni byli winni, że walizka się rozsypała. Szef Ukraińców, plutonowy Rogozan. stanął na drodze i znalezioną belką okładał przelatujących więźniów. Gdy się niosło paczkę na ramieniu, można się było nią osłonić przed ciosami. ale gdy się dźwigało dwie ciężkie walizki i cała pierś i głowa byty odsłonięte, wtedy Kogozin mierzył belką w twarz i nic można było uniknąć ciosu.

W czasie jednego z takich biegów, kiedy niosłem dwie walizki, Rogozan z rozmachem uderzył mnie belką w twarz. Poczułem, że wybił mi zęby i krew zalała mi twarz. Zacząłem połykać krew i bałem się, że wraz z nią połknę zęby. Wyplułem je wraz z krwią (potem okazało się. że straciłem sześć zębów). Od razu potem poleciałem dalej, w stronę wagonów. Kiedy już dosłownie zacząłem opadać z sił. przypomniałem sobie, że w jednej z waliz znajdują się grube świece. Otworzyłem walizkę i wśród krzyków esesmanów i Ukraińców rozdawałem więźniom, którzy wracali z wagonów, po jednej świecy i kazałem fan oświecać drogę. Starałem się wybierać więźniów starszych, którzy się już zataczali ze zmęczenia. Byli wśród nich profesor Mering i Gerszonowicz. Stanęli na chwiejących się nogach i. opierając się o stertę odzieży, trzymali zapalone świece. Rakowski krzyknął: — „Kacap”, rozdzielaj dalej! I tak więźniowie mieli możność krótkiego odpoczynku. Esesmani nie oponowali. Sądzili, że organizujemy w ten sposób robotę, aby się z nią szybciej uporać. W ciągu kilku godzin zdołaliśmy załadować sześćdziesiąt wagonów. Ładowanie pociągu towarowego sprzyjało zorganizowaniu ucieczki. Opętała mnie myśl. by niepostrzeżenie wsunąć się do jednego z wagonów, zagrzebać się między baloty i po paru kilometrach przez okno wydostać się na wolność. Zacząłem tak manewrować, by wejść z balotem do wagonu i już z niego nic wyjść. Ale los ma nic sprzyjał. Wach mani mieli mnie na oku. Ile razy wchodziłem do wagonu — tyle razy któryś z wachmanów mnie śledził. Wreszcie nadszedł świt i mrok się rozproszył. O ucieczce nie można już było marzyć. Gdy wróciliśmy do baraku, okazało się, żc brakuje dziesięciu łudzi. Zauważył to natychmiast blokowy. Żyd, były inżynier łódzki, w obozie pełniący funkcję baumcistra. Przy raporcie, na rozkaz baumcistra, manewrowaliśmy tak sprytnie przy obliczaniu więźniów, że brak ludzi uszedł uwagi esesmanów. Gdy tego dnia nadszedł nowy transport. „Czerwoni” wyjęli piętnastu nowo przytytych i w ten sposób nie tylko wyrównaliśmy brak, ale nawet zdobyliśmy nadwyżkę. Czy uciekinierzy wydostali się szczęśliwie z wagonów i czy zdobyli upragnioną swobodę — nic wiem. Do obozu nigdy już nie wrócili.

Rut Dorfmon

Po krótkiej przerwie w połowie stycznia zaczęły przybywać nowe transporty z getta warszawskiego. Dzień w dzień, od samego rana wtaczały się wagony wpychane przez lokomotywę na peron obozu Treblinka. Popędzano ludzi z peronu w stronę otwartej na oścież bramy, która prowadziła na plac transportowy. Po jej przekroczeniu esesmani kazali mężczyznom rozebrać się. a kobiety były kierowane do baraku.

Nagle „Kiwc” wleciał na plac, gdzie więźniowie sortowali rzeczy, kazał kilku więźniom pobiec przez plac transportowy w stronę baraku, gdzie rozbierały się kobiety. Wlecieliśmy przez bramę na ścieżkę śmierci. Po lewej stronie ścieżki znajdowała się szczytowa ściana baraku, do którego kierowano kobiety z placu transportowego. W baraku, w którym kobiety już zaczęły się rozbierać, stali więźniowie w białych fartuchach fryzjerskich, a przy każdym z nich stał maty stołek. Zdjąłem z gwoździa wbitego w drewnianą ścianę biały fartuch, włożyłem go, pomiędzy ścianą baraku a belką wystawały nożyczki — wyjąłem je i stanąłem tak jak inni więźniowie-fryzjerzy przy jednym z wolnych stołków. Przez otwór w ścianie widziałem, jak kobiety na rozkaz Niemców zaczęły się


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
PA030027 57 BUNT W TREBLINCE przeistaczały się w wizje, oplatając podświadomość mackami zmor i senny
PA030042 74 BUNT W TREBLINCE zastanawiamy się nad znaczeniem tego rozkazu. Po co Niemcom potrzebne s
45789 PA030051 90 BUNT W TREBLINCE „Kiwe” przerwał pracę wszystkich więźniów z wszystkich komand i k
46475 PA030063 114 BUNT W TREBLINCE kulami żywnościowymi sklepie. Nie miałem przy sobie ani grosza.
71834 PA030075 138 BUNT W TREBLINCE dniach dowiedzieliśmy się, że wszyscy zostali rozstrzelani za mu
PA030066 120 BUNT W TREBLINCE wyziera z jego twarzy, zaczyna się jąkać, oczyma przewraca i mówi: —Pa

więcej podobnych podstron