Jamjr. *>T *on rdzeń mtMl się w na. suwerenny, ton sam rdzeri, dzicki któremu wszyscy ludzie .a ta er sarni. JeJJi uwolnić ich od .plątanej sieci wiązów społecznych i przypadkowych masek.
W wymiarze praktycznym koncepcja ta oczywiście przekształca al« w laiaacz fair*, Łaiaaez allcr. Jeżeli wiecznie taki sam „człowiek w ogóle” istnieje we wszystkich ludziach Jako coś dla nich istotnego, to nie ma potrzeby interweniować sztucznie w stosunki międzyludzkie. Ora sił musi tam zajść w takiej samej harmonii praw naturalnych, jak to ma miejsce w niebiosach, gdzie zapanowałby chaos, gdyby siły nadprzyrodzone miały nagle zmienić zamiary.
Oczywiście, nie całkiem udało się usunąć cień. który kładł się na wolność jednostki. Wolność uzasadniona równością nigdy nie oparła się na równości jako fakcie dokonanym — a w chwili, gdy Jednostce przyznawano nieograniczoną wolność, niewątpliwa nierówność tworzyć musiała nowy ucisk, ucisk głupków przez mądrych, słabych przez silnych, nieśmiałych przez agresywnych. 1 jak mi się zdaje, instynktowne przeczucie tej możliwości doprowadziło do rozszerzenia roszczeń — wołania o wolność i równość _ i objęcia nimi także braterstwa. Bo tylko na mocy aktu dobrowolnego wyrzeczenia się można było zapobiec temu. by wolności towarzyszyło całkowite przeciwieństwo równości. Niemniej ta sprzeczność między wolnością jednostki i równością pozostała ukryta w XVIII-wiecznej koncepcji istoty jednostki i dopiero wiek XIX wyciągnął ją na światło dzienne.
Obecnie omówię pokrótce tę osobliwą formę indywidualizmu. która doprowadziła do rozpadu XVIII-- wieczną syntezę opierającą równość na wolności, a wolność na równości. Zamiast tej idei równości, która wyraża najgłębszą istotę człowieka i musi być osiągana, nowa idea wolności proponuje nierówność. Podobnie jak w przypadku równości w odniesieniu do poprzedniej koncepcji wolności, tak i obecnie nierówność nie wymaga niczego poza wolnością, by ukształtować ludzkie istnienie w miarę, jak się wy-
lania z uśpienia i potencjalnych możliwości. Wolność pozostaje wspólnym mianownikiem mimo sprzeczności obu jej korelatów. Kiedy tylko jaźń zostaje dostatecznie wzmocniona dzięki uczuciom równości i powszechności, ponownie domaga się nierówności — ale tym razem nierówności zdeterminowane] od wewnątrz. Kiedy Jednostkę uwolniono Już w zasadzie z zardzewiałych kajdan cechów, dziedziczności i kościoła, poszukiwanie niezależności trwając dalej doprowadziło do miejsca, w którym jednostki już uniezależnione zapragnęły takie różnić się między sobą. Nie było Już rzeczą istotną to, że Jest się wolną Jednostką Jako taką, ale że Jest się szczególną i niezastąpioną Jednostką.
W tej sytuacji współczesne dążenie do zróżnicowania zostaje wzmocnione do tego stopnia, że odrzuca formę, jaka właśnie została zdobyta. Jednocześnie popęd kierujący Jednostki na tę drogę pozostaje bez zmian: przez cały okres współczesności jednostka poszukuje siebie, ustalonego i jednoznacznego punktu odniesienia. Coraz bardziej potrzebuje takiego ustalonego punktu z powodu nieporównywalnego z niczym rozwoju i rozszerzenia perspektyw teoretycznych i praktycznych i komplikacji tycia oraz związanej z tym niemożności odnalezienia się poza sobą samą.
Wszystkie stosunki z innymi ludźmi są więc ostatecznie tylko przystankami przy drodze, którą jaźń zdąża do siebie. Jest to prawdziwe bez względu na to, czy jaźń uważa się za identyczną z innymi (gdyż wciąż Jeszcze podtrzymywana być pragnie mocą tego przekonania, gdy tak trwa samotnie), czy też Jest dość silna, by znieść samotność własnej jakości — i wówczas tłum Istnieje tylko po to, by Jednostka mogła wykorzystać innych w charakterze miarki swej nieporównywalności i indywidualizmu swego świata.
W XVIII w. ten nowszy ideał znajduje oczywiście Już swój wyraz w dziełach Lessinga, Herdera i La-vatera, a w pełni artystycznej można go dostrzec w latach nauki Wilhelma Meistra. Tutaj po raz pierwszy odmalowano świat oparty całkowicie na osobli-