JĘZYK I METODA 194 K8. I, R. ii
każdy człowiek ma swój, stosownie do swych namiętności. Wyłączam tylko ludzi zimnych i flegmatyków, bo ci stosują się łatwiej do języka drugich i z tej przyczyny trudno ich przeniknąć.
Charakter narodów uzewnętrznia się jeszcze wyraźniej niż charakter poszczególnych osób. Masa ludzka nie potrafi działać tak zgodnie, żeby ukryć swoje namiętności. Zresztą nie myślimy robić tajemnicy z własnych upodobali, jeśli są one wspólne naszym rodakom. Przeciwnie, pysznimy się nimi i lubimy, żeby po nich poznawano kraj, który nas wydał, a dla którego mamy zawsze umiłowanie. Wszystko potwierdza więc fakt, że każdy język wyraża charakter narodu, który nim mówi.
§ 144. W łacinie na przykład terminy rolnicze mają w sobie idee szlachectwa, czego nie ma całkiem w naszym języku. Przyczyna tego jest oczywista. Kiedy Rzymianie kładli fundamenty pod swoje państwo, znali dopiero najbardziej konieczne sztuki. Szanowali je tym bardziej, że dla każdego członka republiki było jednako istotne zajmowanie się nimi; przywykli więc wcześnie patrzeć tym samym okiem na rolnictwo i na wodza, który je uprawiał. Z tej przyczyny terminy odnoszące się do tej sztuki przybrały idee dodatkowe, które je uszlachetniły . Zachowały je nawet wtedy, kiedy rzeczpospolita rzymska przeżywała okres największego zbytku, jako że charakter języka, zwłaszcza jeśli utrwalają go sławni pisarze, nie zmienia się tak łatwo jak obyczaje narodu. U nas nastawienie (dispo-sition) umysłów* było zgoła odmienne od czasu założenia monarchii. Kult Franków dla sztuki wojskowej, której zawdzięczali [powstanie] potężnego imperium, mógł im tylko podawać w pogardę sztukę, której nie musieli uprawiać sami, bo troskę o nią pozostawiali niewolnikom. Odtąd idee dodatkowe, jakie wiązano z terminami rolniczymi, musiały być bardzo odmienne od tych, które wyrazy te miały w języku łacińskim.
§ 145. Jeżeli duch języków zaczyna się kształtować według ducha narodów, dochodzi on do swego ostatecznego rozwoju dzięki pomocy wielkich pisarzy. Ażeby zdać sobie należycie sprawę z jego rozwoju, należy rozstrzygnąć dwa zagadnienia, nad którymi dyskutowano często, ale których, mym zdaniem, dobrze nie wyjaśniono nigdy. Chodzi mianowicie o to> dlaczego sztuki i nauki nie kwitną jednako we wszystkich
KB. I, R. U
O IM'M\l JĘZYKÓW
105
krajach i we wszystkich wiekach, oraz dlaczego wielcy ludzie we wszystkich dziedzinach pojawiają się prawie równocześnie. Różnica klimatu podawała wyjaśnienie obu tych kwestii. Twierdzą, że to klimat jest prawdziwą tego przyczyną. Iż są narody i do których nie przeniknęły sztuki i nauki, a jciii gą takie, u których przestano je uprawiał z powodzeniem, wynika to, powiadają, ze zmiany klimatu. Ale nie ma uzasa/J nienia do przypuszczeń, żeby podobna zmiana mogła dokonywał się tak szybko i w tak znacznym stopniu, jak to się dzieje z przewrotami w sztukach i naukach. Klimat wpływa tylko j na organy naszego ciała: najbardziej sprzyjający może wytwarzał tylko lepiej zorganizowane maszyny i prawdopodobnie wytwwz^W każdym czasie mniej więcej równą ich liczbę.
Gdyby wszędzie był jednaki, widziało by się i tak te Marną rozmaitość między narodami; jedne, tak samo jak dzisiaj, byłyby oświecone, inne butwiałyby w niewiedzy. Potrzeba więc okoliczności, które rozwijają talenty kierując dobrze rozwiniętych ludzi do uprawiania rzeczy, do jakich się nadają. Inaczej byliby jak doskonale automaty, którym by pozwolono zniszczeć, bo nie umiano utrzymywał w porządku ich mechanizmu i wprawiać w ruch ich sprężyn. Klimat nie jest więc przyczyną postępu sztuk i nauk, potrzebny jest dlań tylko jako istotny warunek._______________
• § 146. Okoliczności sprzyjające rozwojowi talentów spotyka się wtedy w jakimś narodzie, kiedy jego język zaczyna nabierał stałych prawideł i zdecydowanego charakteru. Czas taki jest epoką wielkich ludzi. Historia sztuk potwierdza takie spostrzeżenie, podam jednak tego przyczynę zaczerpniętą z samej natury rzeczy.
Pierwsze zwroty wprowadzane do jakiegoś języka nie «ą ani najbardziej jasne, ani najbardziej ścisłe, ani najbardziej wytworne; dopiero długie doświadczenie może stopniowo uczył ludzi [trafnego] ich wyboru. Języki tworzące się ze szczątków wielu innych napotykają nawet na wielkie przeszkody w swoim rozwoju. Przyjąwszy coś z każdego z nich, są tylko dziwaesMBi skupiskiem zwrotów, z których jedne nie są zupełnie przyito-sowane do drugich. Nie ma tam tej analogii, która wskazuje jasno drogę pisarzom (qui edaire les eerivain$) i charakteryzuje jakiś język. Takim był nasz język w chwili swego po-
tr