po raz trzeci, tak samo zawołało i znowu schowało się do wody. Wtedy ocl strony gościńca nadjechał rządca ze szczcckiego dworu na spienionym koniu. Zsiadł z konia, zszedł nad rzekę i zaczął się rozbierać, aby się wykąpać. Chłopcy pobiegli do niego i opowiedzieli mu o tajemniczym dziecku, prosząc, aby się nie kąpał, bo to na pewno był topielec, który chce go utopić. Poradzili też rządcy, aby poszedł do kościoła. Ten posłuchał, osiodłał konia i pojechał na sumę. Pod koniec mszy w ławce zmarł. Ludzie opowiadali, że widocznie śmierć mu była przeznaczona i nawet święte miejsce go od niej nie uchroniło" (AKE UMCS, 65).
„Raz w południe pewna starsza kobieta poszła do stawu prać bieliznę. Gdy ona prała, wyszło coś z wody i powiedziało: «Już wybiła ta godzina, jeszcze nie ma dworzanina®. Po czym to coś zniknęło. Co to była za postać, tego kobieta nie wiedziała. Za jakąś godzinę przyjechał dworzanin, aby napoić konie. Kobieta opowiedziała mu o tym dziwnym zdarzeniu. On jednak wcale nie chciał w to wierzyć. Poszedł razem z końmi na głęboką wodę i tu wraz z nimi się utopił" (AKE UMCS, 1076).
„Koło pewnej wsi był staw okropny, bo ludzie w nim ginęli i ginęli. Raz pewien chłop poszedł nad staw i zobaczył stojącego na brzegu człowieka o ogromnych wąsach. Podszedł do niego i złapał go za jeden wąs. Wówczas ten rozgniewany wrzucił go do wody i utopił. Dowiedzieli się o tym miejscowi chłopi i zebrali się na naradę, co dalej czynić. Jak uradzili, tak i zrobili. Zabili barana i nadziali go prochem, a następnie podrzucili na brzegu tego stawu. Patrzą z ukrycia i widzą, jak ten okropny człowiek wyszedł z wody i zabrał barana do stawu. Tu go pożarł i zatruł się na śmierć. Odtąd już ludzie w stawie nie ginęli" (AKE UMCS, 1061).
Demony przybrzeżne
„Poszedł raz chłop na ryby, zarzucił sieci i sam siadł przy brzegu. W pewnym momencie usłyszał śpiew. Rozglądnął się dokoła siebie i zauważył łunę świecącą w pobliskich krzakach. Podszedł bliżej i ujrzał cztery cudne panienki, które miały głowy, piersi i ręce ludzkie, a zamiast nóg — rybie ogony. Były one nagie i świeciły. Chłop podszedł bliżej do krzaka, skoczył na nie i złapał jedną. Pozostałe uciekły do wody. Przyniósł ją do domu i chwalił się sąsiadom, że złapał sobie dziewczynkę. Ona nie chciała nic jeść przez cały dzień, a potem piła tylko mleko. Pewnego dnia gospodarz wyszedł z domu do ogrodu, ona wybiła wówczas szybę i uciekła do wody" (AKE UMCS, 1417).
120