W 1339 r. na odbywającym się w Warszawie procesie polsko-krzyżackim 126 osób złożyło swoje zeznania, w różny sposób zapoznając się z artykułami oskarżenia i odpowiadając na pytania prowadzących przesłuchania sędziów. 52 osoby, w tym 41 stanu duchownego, obywały się bez tłumaczenia, udzielając odpowiedzi w języku procesowym, czyli po łacinie. Pozostałych pisarze określili jako illiterati, nie znali więc łaciny i przy ich zeznaniach niezbędny był tłumacz1.
Średniowieczny termin litteratus wprowadza nas od razu w świat kultury pisanej, której sposobem komunikacji i przekazu jest nie tylko pismo, ale i konkretny język. Termin ten może więc być mylący przy ocenie rozpowszechnienia umiejętności pisania i czytania, zawęża bowiem—może nawet znacznie—krąg osób, które posługiwały się piórem, ale nie znały łaciny. Rozmiary ałfabetyzacji społeczeństw średniowiecznych wymykają się szacunkom, zwłaszcza tam, gdzie ubóstwo źródeł nie pozwala na wyciąganie ogólniejszych wniosków. Nie wiemy, na ile skromny zasób dokumentacji, jaką dysponuje mediewista badający historię Polski, jest wynikiem zniszczeń archiwaliów, a w jakiej mierze oddaje znacznie mniejszą rolę i funkcję pisma w tej części Europy w porównaniu z Zachodem, którego wielkie miasta w średniowieczu wytworzyły trudną do ogarnięcia obfitość zapisanych pergaminów i kart papierowych. Jak mierzyć rolę i funkcję kultury pisanej?
W dzisiejszym świecie za pewnik uważa się związek postępu, rozwoju cywilizacyjnego ze stopniem ałfabetyzacji społeczeństwa. Analfabetyzm jest ważnym wskaźnikiem nędzy i zacofania Trzeciego Świata. Także historycy dostrzegają ścisłe zależności między rozwojem gospodarczym średniowiecznej i nowożytnej Europy a rozpowszechnieniem umiejętności pisania i czytania. Ich zdaniem różnice pomiędzy wspaniałą kulturą starożytnego Rzymu, poziomem życia jego mieszkańców a głębokim regresem cywilizacyjnym „ciemnych wieków" wczesnego średniowiecza w równym stopniu wyraża skala upadku miast i zanik szkół publicznych. Rozwój gospodarczy, postępy urbanizacji to nie jedyne jednak czynniki, które trzeba brać pod uwagę. W Szwecji po reformie luterańskiej osiągnięto bodaj najwyższy w ówczesnej Europie stopień częściowej ałfabetyzacji—całe dorosłe społeczeństwo umiało czytać2.
W późnośredniowiecznej Polsce — w porównaniu z epoką wcześniejszą—bardzo wzrosła rola pisma w życiu publicznym. Już nie tylko ważne wydarzenia, odnotowywane dawniej w kronikach i rocznikach, decyzje monarchów czy władz kościelnych ujęte w dokumentach, o których wystawienie zabiegało zresztą przede wszystkim duchowieństwo, lecz także działania zwykłych ludzi i kontakty między nimi, nawet prywatne przemyślenia, były zapisywane. W życiu społecznym traciła na znaczeniu pamięć świadków zdarzenia, decyzji, przedsięwzięcia, przywoływana na przykład dla odtworzenia stanu majątkowego czy prawnego; zyskiwał je zapis — na pergaminie lub w papierowej księdze. Tej nowej roli pisma w życiu publicznym — bo w życiu prywatnym mieszkańców późnośredniowiecznej Polski było ono jeszcze słabo obecne — zawdzięczamy nieporównanie bogatszą dokumentację źródłową, lawinowo narastającą od połowy XIV w. Nie mogły się już bez pisma obejść działania polityczne, administracyjno-fiskalne, ekonomiczne. Cała dokumentacja pisana, konieczna w rządzeniu państwem, w działalności Kościoła, miasta, nawet wsi, bractw kościelnych czy przedsiębiorstw kupieckich, tworzona była jednak w dużej mierze przez zawodowych pisarzy: od wysoko wykształconych fachowców, prawników, po zwykłych skrybów. Jest ona zatem bardziej
308