wych, stanowić ich konsekwencje. Nawiasem mówiąc, tylko w takim sensie pojęcie przeżycia i ekspresji przeżycia wydaje się mieć bardziej uniwersalne zna-cienie. Zadanie, jakie przed sobą postawił Tadeusz Borowski, tak jak je z tekstu można odczytać, stanowi całość szczególnie złożoną, gdzie rozumienie przynosi me spokój i ulgę, lecz pogłębia rozpacz, gdzie bolesnego węzła, który nad losem samego autora się zacieśnił, autorefleksja nie rozwiązuje i nie jest w stanie rozwiązać, a przeciwnie — prowadzi na dno samooskarżema bez katharsis.
Wybrana przez Borowskiego forma wypowiedzi wydaje się być koherentna w stosunku do zamysłu nie tylko w sensie wąskofunkcjonalnym: immanentnych funkcji poszczególnych „chwytów”, ale i przy oglądzie porównawczym, zakładając możliwość wyboru zupełnie innego języka. Choć zawsze pozostaniemy w obrębie co najwyżej określonych preferencji — nigdy zaś związków koniecznych — elastyczność języka, jak i poszczególnych technik literackich, jest ogromna. Zaś korzyść podstawowa tak skierowanej refleksji polega jednak chyba na bliższym określeniu samego kształtu autorskiej wizji świata, kształtu, który wymagał takiej właśnie, a nie innej formy ekspresji.
Zostaje jeszcze druga, bardziej szczegółowa część pytania. Dlaczego Borowski napisał opowiadania właśnie, a nie na przykład — powieść? Częściowa odpowiedź już padła — mieści się w rozważaniach o programowo nieepiekim nastawieniu tej prozy, o świadomie dokonywanej selekcji wydarzeń w celu konstrukcji określonej wizji obozów. Wizji, która nie rości sobie pretensji do epickiej właśnie harmonii w opisie rzeczywistości, do oddania pełnej sprawiedliwości opisanemu światu, a wyodrębnia to, co zdaniem autora najistotniejsze — nawet nie w sensie typowoś-ci, a przynajmniej nie tylko — co się układa w pewną
całość rozumiejącą, propozycją interpretacji historycznego fenomenu na tle współczesnej kultury i cywilizacji, interpretacji szczególnie płodnej poznawczo, odkrywającej nowe horyzonty, dyskontującej to, co w rzeczywistości historycznej było najbardziej uderzające, co zmusza do nowych przemyśleń. A więc podkreślane już odstępstwo nie tylko od epiki, ale w ogóle prozy w tradycyjnym sensie realistycznej (konstrukcja narratora) — mimo dokumentalnego budulca. Wybór formy opowiadania czy noweli, a właściwie cyklu jako pewnej całości — z góry już akcentuje określoną, bynajmniej nie uniwersalną i obiekty-wistyczną perspektywę spojrzenia, jaką przyjął Borowski, i tylko żenująca ignorancja krytyków pozwolić mogła na całą masę zarzutów, które przystają, ale do dziewiętnastowiecznego modelu powieści albo dokumentu sensu stricto. Zresztą sam Borowski zupełnie jasno określił funkcję poetyki noweli w opozycji do powieściowej epiki i dokumentu, wprawdzie w stosunku do innego przedmiotu, a nie własnej twórczości — są to jednak przekonania o charakterze ogólnym i można je bez obawy traktować jako wyraz teoretycznej autoświadomości.
„W noweli nie ma miejsca dla rozlewności epickiej, a stąd — dla sprawiedliwości epickiej, dla ukazania problemu z wielu stron i z wielu poziomów; skrót czy kondensacja zdarzeń pociąga za sobą skłonność do symbolizmu lub czystej patetyki (co w prozie jest często uważane za równoważnik chwytów poetyckich — np. w nowelach Beneta lub w niektórych Steinbecka). Jeżeli wyobrazimy sobie powieść epicką jako pełny zbiór twierdzeń, coś w rodzaju systemu dedukcyjnego, to nowela jest tylko pojedynczym twierdzeniem tego systemu — i to właśnie czyni ją niezupełnie przydatnym narzędziem w ręku pisarza, który chce dać właściwe proporcje prawdzie. (...) Zapewne, moż-
213