34 Cliii trzecia
przednio. Nie znaczy to, abym naśladował w tym sceptyków *1, którzy wątpią dla samego wątpienia i przybierają pozór ciągłego niezdecydowania, a przeciwnie, cały mój plan zmierzał jedynie do zdobycia pewności i do odrzucenia .ruchomej ziemi i piasku ®a, aby wynaleźć skałę lub glinę. Zdaje mi się, że udało mi się to nieźle, tym bardziej, że usiłując wykryć fałsz i niepewność twierdzeń, które badałem nie przy pomocy słabych domysłów, lecz rozumowań jasnych i pewnych M, nie spotkałem nigdy aż tak wątpliwych, bym nie zdołał wyprowadzić z nich za każdym razem jakiejś konkluzji dość pewnej, tej chociażby, że twierdzenie to nie zawiera nic pewnego. I podobnie jak burząc stare domostwo zazwyczaj zachowujemy z niego gruzy, aby posłużyły do budowy nowego, tak samo niwecząc wszystkie te spośród mych mniemań, które uważałem za wadliwie uzasadnione, obserwowałem różne rzeczy i zdobywałem wiele doświadczeń, które od tej chwili służyły mi do ustalenia poglądów pewniejszych. Ponadto ćwiczyłem się w dalszym ciągu w metodzie, którą sobie przepisałem, gdyż poza tym, że przestrzegałem tego, by kierować zawsze wszelkie me myśli wedle jej prawideł, znajdowałem od czasu do czasu parę godzin, które poświęcałem na stosowanie jej w szczególności do zagadnień matematyki, a nawet do paru innych, które mogfem nieomal upodobnić do zagadnień matematyki przez oderwanie ich od wszelkich zasad innych nauk, których nie
M Aluzja do sceptyków (Pirrona) i naśladującego ich Montaigne’a.
" To znaczy: poznania zmysłowego, na którym opierają się zgubne systematy filozoficzne, których obalenie prowadzi do sceptycyzmu.
** Wątpienie Kartezjusza różni się zasadniczo od wątpienia sceptyków, dla których jest to stan normalny i właściwy umysłowi człowieka. Dla Kartezjusza zaś jest to droga prowadząca do odróżnienia prawdy od fałszu, a tym samym, do dotarcia do twierdzeń z pewnością prawdziwych.
uważałem za dostatecznie pewne. Uczyniłem tak, jak to zobaczycie w kilku, które są wyłożone w tym tomie •*. Żyjąc więc pozornie nie inaczej'niż ci, którzy nie mając innego zajęcia jak przyjemne i niewinne spędzanie czasu, usiłują odróżnić przyjemności od występków, oraz zażywają wszelkich godziwych rozrywek, aby korzystać z wolnego czasu nie nudząc się, trwałem dalej w swym zamiarze i korzystałem z poznawania prawdy bardziej może niż gdybym tylko czytał książki i obcował z ludźmi nauki.
Jednakże upłynęło tych dziewięć lat, zanim zająłem jakieś stanowisko co do zagadnień, które zazwyczaj są przedmiotem sporu wśród uczonych, oraz zanim wszcząłem poszukiwania podstawowych zasad jakiejś filozofii, która stałaby się bardziej niewątpliwa, aniżeli ta, która była upowszechniona na świecie ®s. Przykład wielu wybitnych umysłów, którym, jak to mi się zdawało, nie powiodło się urzeczywistnienie tego samego zamierzenia, sprawił, iż wyobrażałem sobie tu wiele trudności: być może, nie odważyłbym się tak prędko na to przedsięwzięcie, gdybym się nie dowiedział, że pewne osoby już rozpowszechniły wiadomość, że je urzeczywistniłem. Nie umiem powiedzieć, na czym opierali to mniemanie; jeśli zaś przez własne wypowiedzi sam przyczyniłem się doń w czymkolwiek, to chyba raczej przez bardziej szczere przyznanie się do tego, czego nie wiedziałem, niż to zazwyczaj czynią ci, co trochę tylko studiowali, jak również, być może, przez wskazywanie motywów wątpliwości co do wielu rzeczy ocenianych przez 2 1
4
Geometria, a dla którego Rozprawa o metodzie miała byó przedmową. Karte-zjusz ma tu na myśli wyzwolenie się w swych badaniach od wpływu Fizyki Arystotelesa.
M Idzie o filozofię scholastyczną.
Descartes — Rozprawa o metodzie
•* W tym mianowicie tomie, w którym znalazły się Dioptryka, Meteory