Polski. Będziemy wtedy mieli śląskie kominy, śląskie fabryki i śląski tyfus głodowy na całej polskiej ziemi”92.
Na powszechny tyfus głodowy niepodobna czekać z założonymi rękami. Trzeba mu zapobiec przez przyspieszenie rewolucji socjalnej, która skróci tortury kapitalistycznego rozwoju. Tym samym w zawzięcie dyskusowanej w środowiskach socjalistycznych kwestii dojrzałości polskiego kapitalizmu do rewolucji nie chodziło bynajmniej o jego potencjał wytwórczy ani o rozmiary globalnego dochodu społecznego. Chodziło o stopień dojrzałości antagonizmu klasowego, o stan uświadomienia robotników9 . Nie o to, czy już warto obalić kapitalistyczny ustrój, czy ta formacja spełniła już swoje zadanie, lecz I o to, czy są siły wystarczające do dokonania przewrotu.
W roku 1889 Ludwik Krzywicki zerwał z teorią gry zerowej. I Zbliżając się do zachodniego socjaldemokratyzmu doszedł do wniosku, I że pomyślność „najmitów fabrycznych” zależy jednak od korzystnego I biegu interesów przedsiębiorcy: „Zarobek się zwiększa z rozrostem I rynków i gorącżkowością produkcji i, co za tym idzie, dochodami I panów «pracodawców». Dość przejrzeć dzieje trade-unionów, aby I należycie zrozumieć tę harmonię zobopólną na podścielisku sprzeczności interesów”94. Ta jedna teza wywracała całe dotychczasowe rozumowanie polskich socjalrewolucjonistów, znamionując odchodzenie części z nich od scjentystycznych racjonalizacji myślenia życzeniowego ku obserwacji realnych procesów ekonomicznych. Krzywickiemu ta nowa teza potrzebna jednak była po to, aby tym ostrzej przeciwstawić obiektywną sytuację robotnika z jednej, a chłopa i rzemieślnika z drugiej strony. Teoria bezwzględnego przeciwieństwa interesów, pracy i kapitału miała zostać teraz zastąpiona skonstruowaniem równie bezwzględnego przeciwieństwa między nowoczesnym, rozwijającym się sektorem wielkoprzemysłowym a archaicznym, zruty-nizowanym, nadal skazanym na zagładę sektorem gospodarki indywidualnej. Głównym reakcyjnym przeciwnikiem kapitalizmu okazywał się — „w granicach chwili obecnej” — rzemieślnik, a niezbędną! ofiarą cywilizacyjnego postępu — włościanin. O jego bydlęcej harówce, sobkostwie i ciasnocie umysłowej Krzywicki — nowoczesny
** Z kraju i o kraju, „Równolć" 1879, w zbiorze: Piertoste pokotem* marksistów polskich, t. I, • 112-126; Ce jest u mu kwestia robotnicza?, „Równołć” 1880, ibidem, i. 1, t. 183 ** Zob A. Moltka, op. cii., s. 73-75.
** L Krzywicki, Złudzenia demokratyczne, loc. cit., i. 289.
człowiek miasta — pisał raczej z pogardą niż ze współczuciem. „Dcmokratyzm — konkludował — który osadę włościańską stawia jako ostatni i najwyższy ideał dążeń, tym samym wypowiada wyrok na Samego siebie”1.
Albo więc prawa dziejowe niemożliwą czyniły jakąkolwiek, choćby i konfliktową symbiozę wyzyskiwanych z wyzyskiwaczami, albo niemożliwą czyniły symbiozę nowoczesności z tradycją, współistnienie ^produkcji wielkiej i małej. Zawsze ktoś musiał pożreć kogoś i zawsze wsteczną drobnomieszczańską „idealizacją” lub ,,sielanką” było przypuszczenie odmienne. Na przykład przypuszczenie, że małe rodzinne gospodarstwo także może się modernizować i — jak w Danii — bronić ; swego bytu przy pomocy specjalizacji i spółdzielczości. Myśl, że • antagonizmy klasowe i konkurencja gospodarcza mogą wprawdzie, ale nie zawsze muszą prowadzić do pożerania się, wymagała bowiem dwóch trudnych założeń. Po pierwsze, założenia, iż rzadko zdarza się tak, aby jedna forma gospodarcza miała pod wszystkimi względami przewagę nad inną. Po drugie, założenia, że istnieją, być może, pewne dobra i procesy korzystne dla wszystkich klas, choć podział I tych korzyści nie jest równomierny: na przykład wzpost produktu globalnego albo wzrost oświaty. Hlasko, recenzując Pracę umysłową | wobec maszyny Lafargue’a, przytaczał pogląd autora, iż w ustroju kapitalistycznym rozwój wykształcenia publicznego dyktowany jest tylko interesami burżuazji. A może — pytał krytyk — „skutki tych egoistycznych pobudek są jednak, w pewnej mierze przynajmniej, korzystne dla ogółu?”2 Takie naiwne pytania trzeba było zadawać w obronie reputacji tylekroć wyszydzonej tezy solidaryzmu „na podścielisku sprzeczności” albo raczej odwrotnie: sprzeczności na podściclisku wspólnych interesów ubogiego i ubezwłasnowolnionego społeczeństwa.
W Królestwie Polskim po roku 1863 „walka o ideały odbywała się na tle konieczności przejścia całego społeczeństwa do nowych form bytowania” — napisze po latach Stanisław Rychłiński dodając, że nie każde dążenie jakiejś „gromady społecznej” ma postać ruchu klasowego3. W rzeczy samej, nie miał takiej postaci — wbrew wielu współczesnym i późniejszym interpretacjom — program korygowa-
349
^ Ibidem, i. 307.
J. Kniażyc (). Hlasko], Opiymiityczny ptsymicm, „Glos” 1891, s. 39.
S. Rychłiński, Praca organiczna w Królestwie Polskiem, mps. Bibl. SGPiS, k. 257.