63379 skanuj0006

63379 skanuj0006



ogromną popularność wśród pensjonarek. Mówiono o nim, że jest ładnym chłopcem. Miał bardzo gęste, bardzo ciemne włosy, zarastające czoło niskim półkolem, i wielkie wilgotne oczy — takie same jak matka — i małe bezwolne usta, którymi wyczyniał rozmaite śmieszne grymasy, usiłując im nadać wyraz stanowczości lub pewności siebie. Gdy na boisku wybierano drużyny do piłki nożnej, Masnego brano zawsze na końcu, jak już nie było innej możliwości. Ale za to na potańcówkach i zabawach szkolnych on stroił miny lorda i patrzał na nas przez ramię.

Wszystko to — typowy sztubacki folklor. Nie warto by o tym mówić, gdyby nie dramatyczne sprawy, które wydarzyły się potem. Ale kiedy spogląda się wstecz, kiedy wspomina się, jak człowiek szedł na spotkanie swojego losu, każdy szczegół nabiera znaczenia. A przeszłość Jerzego była sztubacka. Nie starczyło czasu na inną.

I nie brakło w niej upokorzeń, bo taka była cena akceptacji, bo lubiliśmy go właśnie za to, że łatwo nam było tryumfować nad nim i demaskować jego nieudolne blagi, za pomocą których próbował utrzymywać się „na poziomie”. Bawiło nas poddawanie go różnym próbom. Utkwiła mi w pamięci pewna nocna eskapada do lasu w czasie pobytu na szkolnym osiedlu w Beskidach. To chyba ja byłem jej inicjatorem. Zwabiliśmy Jerzego tajemniczymi szeptami w gronie spiskowców, a potem nie mógł się już cofnąć, chociaż ów las, zwany Cygańskim, nie cieszył się dobrą sławą. Ktoś się tu podobno powiesił kiedyś, ktoś inny został obdarty z ubrania i zamordowany przez pijanego dezertera.

Szliśmy stromą ścieżką, potykając się o pokryte mchem kamienie, ślizgając się na mokrych korzeniach, prowadzeni tylko strzępiastą smużką bledszego mroku nad naszymi głowami. Ja tuż za Jurkiem, nastawiony skwapliwie na każde drgnienie jego nerwów. Zdawało mi się, że siedzę w nim. Gardło ściskał mi skurcz jego emocji i czułem w ustach suchość jego języka, kiedy próbował pogwizdywać fałszywie. Ale wszystkiego tego było mi jeszcze za mało, więc pod wpływem złośliwego natchnienia zacząłem mówić do niego zdławionym, powolnym szeptem, od którego mnie samemu zimne ciarki wędrowały po plecach.

—    Co to takiego? — szeptałem. — Jurek, coś dziwnego dzieje się ze mną. Potknij mojej ręki... zobacz: futro. Skąd futro na moich rękach? I paznokcie takie twarde jakieś. Stań. Spójrz, jakie mam spiczaste uszy...

Nie chciał się obejrzeć. Czułem doskonale ten rozkoszny mróz w karku, to obronne sztywnienie mięśni, kiedy próbowałem zbliżyć się do niego. Pamiętam, że wyszliśmy na jakąś polanę, nastroszoną w ciemności poplątanymi korzeniami wykrotów, i że tam przewrócił się o jakiś powalony pień, i że widocznie tego już mu było za wiele, bo nagle krzyknął piskliwym głosem:

—    Przestań! Przestań się wygłupiać, idioto!

Potem oświadczył, że ma dość tej zabawy i wraca.

—    Wracaj — powiedziałem — tylko nie zabłądź. Najlepiej parowem. Tym, gdzie się dziewczyna powiesiła.

A potem wróciliśmy wszyscy razem, żartując, jakby nic się nie stało, a następnego dnia Jurek przechwalał się, że to on nas nabrał swoim udawanym strachem.

Nie wspominaliśmy Cygańskiego Lasu, kiedy przyjechał ukrywać się u mnie — ścigany przez gestapo żołnierz Kedywu. Ale chyba musiałem mieć w pamięci zimne dreszczyki tamtej zabawy, bo czułem coś w rodzaju niedowierzającego zdumienia, że on w Kedywie. Dlaczego akurat w Kedywie? A teraz myślę, że właśnie dlatego — z powodu tych głupich, dziecinnych doświadczeń. I z powodu egzaltowanej mamy, która tyle mu przyczyniła wstydu. I z powodu ojca.

Nie mogę sobie przypomnieć, czym się ten ojciec zajmował. Może nigdy nie wiedziałem? Pracował w jakimś banku czy w jakimś zjednoczeniu przemysłowym... w każdym razie coś nudnego to było i na niezbyt wysokim szczeblu. Nigdy nie spotkałem nikogo, kto by go znał bliżej lub coś o nim wiedział. Jurek też nie mówił o nim. Byłem dwa czy trzy razy w jego mieszkaniu i zapamiętałem tylko, że było ciemne, zapchane ciężkimi mieszczańskimi meblami, wśród których — ni stąd, ni zowąd — odkrywało się


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanuj0006 ogromną popularność wśród pensjonarek. Mówiono o nim, że jest ładnym chłopcem. Miał bardz
,w- Bo mówiono o nim (1). że kocha młodzież (2), że zachował entuzjazm dla nauki (3). że ma dar jasn
59135 IMG64 (4) PAN 274 nimfy i młodych chłopców. A nawet mówiono o nim, że gdy nie powiodła mu się
scandjvutmpca01 170 same głupstwa; dla tego mówiono o nim że żył na odwrót, obróciwszy dzieciństwo
84669 skanuj0017 (212) 4.3. Gatunki specjalnej troski 4.3. Gatunki specjalnej troski 107 Małe popula
skanuj0047 (46) i wane. Wśród wolnych obywateli dominowały sporty, zabawy, kultura i naulji Niewolni
skanuj0051 (14) analizę. Wśród tzw. sylab mocnych sylaby typa my, żi stanowią ogniwo najtrudniejsze.

więcej podobnych podstron