zaoszczędzić na kosztach robocizny. Podobnie do innych, równią firma Zenith zautomatyzowała swoje zakłady produkcyjne i zmniej. szyła zatrudnienie z 3300 do 2400 osób. Elio Bacich, dyrektor meksykańskiej filii, mówi, że 60% dotychczasowej produkcji ręcznej obecnie wykonują maszyny1.
Maszyny zastępują robotników w każdym kraju rozwijającym się. Martin Anderson, wiceprezes firmy konsultingowej Geminj w New Jersey twierdzi, że nowo budowane zakłady w krajach trzeciego świata są na ogół w większym stopniu zautomatyzowane i bardziej wydajne niż działające w USA. „Najbardziej po japońsku wyglądają amerykańskie fabryki w Brazylii"2. Argumentacja, że budowanie zakładów produkcyjnych w biednych krajach spowoduje w nich wzrost zatrudnienia i zamożności, nie jest już prawdziwa. Shaiken to potwierdza: „potrzeby krajów trzeciego świata są tak wielkie, że liczba nowych miejsc pracy w nowoczesnych zautomatyzowanych zakładach jest tylko kroplą w morzu". Martwi się, że trzecia rewolucja przemysłowa da zatrudnienie tylko niewielkiej liczebnie elicie wykształconych fachowców i na długo pozbawi pracy miliony zwykłych ludzi. Wyraźny jest trend w kierunku znacznej polaryzacji dochodów oraz marginalizacji milionów osób3.
Zastępowanie maszynami pracy ludzkiej powadzi do coraz większego niezadowolenia społecznego w trzecim świecie. 1 lipca 1993 zastrajkowali robotnicy w zakładach włókienniczych Thai pod Bangkokiem, które skutkiem tego stanęły. Do strajku wezwano w proteście przeciwko zwolnieniu 376 osób spośród 3340 zatrudnionych i planowanej instalacji nowych maszyn. Tajlandzki przemysł włókienniczy zatrudnia ponad 800 tysięcy osób 1 głównie kobiet - i los kilku-
Koniec pracy
dziesięciu tysięcy robotników zależy od rewolucji technologiczne), która popycha gospodarkę w kierunku fabryki bez robotników'’.
W sąsiednich Chinach, gdzie tania siła robocza długo wygrywała z kosztownymi maszynami, rząd ogłosił powszechną restrukturyzację fabryk i unowocześnienie urządzeń chcąc, by najludniejszy kraj Jwiata zyskał przewagę konkurencyjną na rynkach światowych. Analitycy przemysłu chińskiego przewidują, że ta fala restrukturyzacji przedsiębiorstw może pozbawić pracy nawet 30 milionów osób4 5.
Największy kontrast między nowoczesną przyszłością i zacofaną przeszłością rzuca się w oczy w Indiach, np. w Bangalore położonym na płaskowyżu ponad 900 m npm. ok. 300 km na zachód od Madrasu. Miasto liczy 4,2 miliona mieszkańców i jest określane mianem indyjskiej Doliny Krzemowej. W czasach kolonialnych było ulubionym miejscem urlopowym Brytyjczyków dzięki łagodnemu klimatowi, bujnej roślinności i pięknym widokom. Dziś chlubi się oszałamiającymi wieżowcami firm z listy 500 magazynu „Fortune". W Indiach, gdzie panuje niewypowiedziana nędza i zamieszki społeczne, Bangalore jest wyspą względnej zamożności i stabilności. Dzięki przyciągnięciu wybitnych naukowców i inżynierów z całego świata, to indyjskie miasto stało się Mekką dla światowych firm elektronicznych i komputerowych, które chcą uruchomić swoją produkcję blisko pączkujących nowych rynków6.
Bangalore jest tylko jedną z enklaw nowoczesnych technologii powstających na kluczowych rynkach regionalnych całego świata. Samo ich istnienie wśród rosnącej nędzy i rozpaczy ludzkiej wzbudza niepokojące pytania o zautomatyzowaną przyszłość, jaka nas czeka w przyszłym stuleciu. Historyk Paul Kennedy pyta, czy kraje takie jak Indie są w stanie dać sobie radę z problemami powstającymi w wydajnych, nowoczesnych oazach otoczonych setkami milionów biednych ludzi. Skoro w krajach bogatych, np. Stanach Zjednoczonych rośnie nierówność między nową elitą finansową oraz intelektualną a klasą średnią i robotnikami, to może jeszcze gorszy los w nowym świecie zaawansowanych technologii czeka kraje rozwijające się, np. właśnie Indie. Jeśli przepaść między dochodami i stylem życia
263
Northern Mexico Becomes Big Draw for High Tech Plants, tamże 21.03.1993 s. FI.
Global Workforce s. 52-53.
Wywiad 5.05.1994. Harley Shaiken twierdzi, że w krajach rozwijających się, np. w Meksyku, nikt nie przeszkodzi ponadnarodowym firmom w obniżaniu plac w najnowocześniejszych, zautomatyzowanych zakładach. Nawet wysoko kwalifikowani robotnicy - szczęśliwcy, którzy mają zatrudnienie, otrzymują nędzne wynagrodzenie - jak na standardy amerykańskie. Firmy oszczędzają pieniądze w fezie produkcyjnej, ale tracą w fazie konsumpcji, ponieważ nowe rynki nie mają dostał tecznei siły nabywczej, aby wchłonąć wytworzone produkty. Jeżeli spadają płace! obniża się też siła nabywcza. Te same czynniki, które obniżają koszty produkqij uniemożliwiają powstanie silnego rynku konsumentów.
Rendered Surplus, „Far Eastem Economic Review" 22.07.1993 s. 18.
Chim's Much-Needed Effort to Improoe Productioity Will Take Economic Toll, „Wall Street Journal" 16.02.1994 | A13.
i Indians, Foreigners Build Silicon Val!ey, „Washington Post" 1.08.1993 s. A21.