Kroniki dnia i Na przykład, przedrukowanymi w zbiorze Poematy z 1935 r., by zaprzeczyć tej opinii. „Który dotąd szeptem krzyczałem, chcę krzyczeć krzykiem,/by słów mych niskie, jak głodny człowiek, loty/warczeć mogły” powie w Wyjeździe niedzielnym poeta, dla którego momentem zwrotnym i przyczyną rewizji poglądów stał się przewrót majowy i „sprawa brzeska”. Koniec lat dwudziestych to zresztą cezura nastrojów politycznych, czas przemian programów społecznych i artystycznych. Na burzliwe wydarzenia polityczne w kraju nakładają się skutki światowego kryzysu ekonomicznego, załamaniu gospodarczemu i ekonomicznemu towarzyszy umacnianie dyktatur i coraz silniejsze napięcia polityczne. Nie było zresztą dziedziny życia, która nie zareagowałaby na zmianę fizjonomii świata, który kolejny raz „zmył twarz” (Powojenne wezwanie z tomu A). Aresztowanie i torturowanie polityków w Brześciu jest przyczyną protestu literatów i artystów wychowanych w tradycjach demokratycznych oraz doprowadza do dyskusji o roli inteligencji w nowej sytuacji politycznej. Literackim wyrazem wstrząsu staje się dla Peipera skonfiskowany przez cenzurę „poemat aktualny” Na przykład (1931), opisujący brutalne traktowanie i nieludzkie warunki, jakie panowały w brzeskim więzieniu. Wcześniejsza nieco Kronika dnia (1928) przytacza poetycko przekształcone gazetowe wycinki codziennej rzeczywistości współczesnej Polski: strajk łódzkich włókniarzy, dzieciobójstwo z chciwości na przeludnionej wsi, kradzieże i oszustwa, morderstwa, nieudane samobójstwo, uwiedzenie, pijaństwo z rozpaczy i z powodu beznadziejnej sytuacji na rynku. W naszej literaturze jest to pierwsze tego rodzaju kolażowe zestawienie „cytatów z rzeczywistości”, a jednocześnie próba ogarnięcia i zrozumienia przedstawianej bez upiększeń i analizowanej środkami poetyckimi (m.in. duża rola układu rozkwitania) napiętej sytuacji społecznej. Tym razem nie przemawia powściągliwy i ważący słowa poeta „wstydu uczuć”, ale „druga połowa słowiarza”: „Kto zna mnie, wie że umiem umieć wszystko co umieć zechcę,/tylko krzywdy człowieka udźwignąć nie umie moje moje serce” (Wyjazd niedzielny). Co ciekawe, w tekstach tych zaczynają się pojawiać nieobecne dotąd pytania o skuteczność sztuki słowa, o możliwość sprostania słowem dramatycznie rozdartej, skonfliktowanej rzeczywistości, o nieprzysta-walność dotychczasowego projektu poezji do wymagań współczesnej chwili: „a cóż to da mu dzisiaj mięso mej poezji” - spyta retorycznie poeta, spoglądając na postać głodnego człowieka (Wyjazd niedzielny).
Mimo że krytyka zarzucała mu uproszczenie poetyki, rezygnację z układu rozkwitania i pięknych zdań, odejście od metafory na rzecz semantycznej jednoznaczności, kolokwializację języka, prozaizację czy nadmierne rozgadanie9, dokładna analiza poematów Peipera odkrywa ich przemyślaną konstrukcję, podporządkowaną formule rozkwitania, ujętą w kunsztowne oddalone rymy, posługującą się nowatorską w owych czasach formą kolażu czy monologu wewnętrznego. Mimo przewartościowań w koncepcji sztuki jej istotą pozostaje bowiem osmotyczne istnienie między skrajną autonomicznością - której nie chciał, a która zyskała niefortunną etykietę „peiperyzmu” - a społecznym zaangażowaniem i podporządkowaniem sztuki celom pozaartystycznym, które ujawniają się najwyraźniej w późniejszych tekstach. To sprzężenie zwrotne między sztuką a życiem, ich interakcyjny i postulatywny wobec siebie stosunek decyduje również o rozumieniu zadań literatury przez Barańczaka. W jego poezji, jak pisał Dariusz Pawelec,
wyrażone jest przekonanie o potrzebie swoistej homeomorfii języka i świata. Sens przekształcania świata i ludzkiego życia w literaturę uwarunkowany jest możliwością pełnego i jednoznacznego odtworzenia wszelkich kształtów w słowie10.
Peiper nieustannie testował potencjał sztuki słowa, obnażał i sprawdzał możliwości poezji, sięgając na przykład do „cudzego języka” z dzienników prasowych i przemówień politycznych, które stały się tkanką Kroniki dnia. To była jego trudna droga powolnej utraty ufności wobec języka, zwłaszcza wobec jego zinstytucjonalizowanych form:
[...] w sytuacji gdy porządek świata coraz gwałtowniej ujawniał swą tajemniczość, przywrócenie zaufania, próby porozumienia stają się wątpliwe; dalej mogła być już tylko całkowita rezygnacja z wiary w poezję. A kres doświadczeń poetyckich Peipera będzie jednocześnie punktem wyjścia dla nowych generacji poetów
- pisał trafnie Janusz Kryszak". Peiper nigdy wprost nie podważył zaufania do słowa poetyckiego, które zresztą w jego pierwszych
5 Zob. np. M. Piechal, Rewelator nowej poetyki, „Poezja” 1970, nr 3, s. 17; S. Jaworski, U podstaw awangardy. Tadeusz Peiper pisarz i teoretyk, Kraków 1980, s. 185; J. Kurek, Z doświadczeń poetyckich, w: T. Peiper, Myśli o poezji, przedmowa J. Brzękowski i J. Kurek, Kraków 1974, s. 28.
10 D. Pawelec, Poezja Stanisława Barańczaka. Reguły i konteksty, Katowice 1992, s. 159.
" J. Kryszak, V kresu poetyckich doświadczeń Tadeusza Peipera. (Wokół Kroniki dnia), w: tegoż, Urojona perspektywa. Szkice literackie, Łódź 1981, s. 97.
95