o
ciwieństwie do bogów, Budda zna to, co prawdziwie boskie, co „niezrodzone, niezmienne, niestworzone”. Zna on to jednak tylko za pośrednictwem opisu negatywnego i wzbrania się cokolwiek o tym orzekać. Mimo to cały jego byt pozostaje z tym czymś w istotowej relacji. Nie spotykamy tu ani wiedzy o Bogu, ani służby Bogu, a jednak mamy przed sobą rzeczywistość niewątpliwie religijną.
2
O prawdziwości religii nie rozstrzyga więc to, czy Bóg pojawia się w niej jako osoba, ale to, czy odnoszę się do niego jako do bytu będącego naprzeciw mnie, choć będącego nie tylko naprzeciw mnie. Zupełne włączenie do sfery ludzkiej Jaźni tego, co boskie, unieważnia boskość w tym, co boskie. Aby mieć rzeczywiście na myśli Boga, wcale nie trzeba posiadać
0 nim wiedzy. Niejeden prawdziwie wierzący umie wprawdzie mówić do Boga, ale nie o nim. Nieznany Bóg jest uprawnionym przedmiotem wiary, o ile tylko człowiek podejmuje ryzyko uzależnienia od niego życia, wyjścia mu naprzeciw i wzywania go. Kto wzbrania się ograniczać Boga do transcendencji, ten wyraża go lepiej od tego, kto go ogranicza do transcendencji; kto jednak ogranicza go do immanencji, ten ma na myśli kogoś innego niż Boga.
Ogromna różnica między tymi obu podejściami rzuca się w oczy, gdy tylko porównamy religijny język Ajschylosa
1 Eurypidesa. W Agamemnonie chór mówi:
Zeus, kimkolwiek jest, jeśli mu to imię się podoba tym imieniem będę go wzywał’. 1
O tym, jak należy rozumieć owo „kimkolwiek jest”, mówi fragment z dzieła tego samego autora, który nadaje jego uczuciu paradoksalny wyraz:
Zeus jest wszystkim i tym co ponad wszystkim.
Łączą się tutaj transcendencja i immanencja. Jeśli zaś chodzi o owo następne zdanie „jeśli mu to imię się podoba”, to scholiasta słusznie odsyła do zdania w Kratylosie Platona: „Nie znamy ani istoty, ani prawdziwych imion bogów”, i do wiążącego się z nim wyjaśnienia, że właśnie dlatego nazywaliśmy ich w modlitwie w taki sposób, jak im się to podobało. Przeciwnie, w Trojankach Eurypidesa stara królowa tak oto wzywa Zeusa:
Oparcie ziemi, któryś jest na ziemi,
Kimkolwiek jesteś, zagadkowy Bycie,
Dzeusie, czyś Ładem przyrody, czy Myślą Ludzką, ja czczę cię...2 3 4
Choćby nawet początek tych wersów brzmiał niczym fragment z Ajschylosa, to tylko dlatego, że w końcówce za jedną z danych możliwości przyjmuje się całkowitą immanencję — tak jakby można się było modlić do „ducha śmiertelnego”!; zniesiony zostaje religijny wymiar sytuacji. Fragmenty innych tragedii Eurypidesa pozwalają nam jeszcze lepiej rozumieć jego myśl. W jednym z nich czytamy:
Niewolnikami bogów jesteśmy, czym też są bogowie,
a w innym:
W przekładzie Jana Kasprowicza (Ajschylos, Dnieje Orestesa, część I: Agamemnon, w: Kasprowicz, Przekłady, t. I, s. 18):
„Zeusie! ty ku nam się skłoń.
Nie wiem, jak nazywać go mam,
Jak mam przemawiać doń.”
fPrzyp. wyd. poi.]
Eurypides, Trojanki, przełożył Jerzy Łanowski; cyt. za: Ajschylos, Sofokles, Eurypides, Antologia tragedii greckiej, wybrał i opracował Stanisław Stabryła, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1975, w. 884-887 b, s. 456. [Przyp. wyd. poi.]